Łowcy genów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nasze ciała stają się własnością firm medycznych
John Moore, biznesmen z Alaski, we wczesnych latach 80. poddał się operacji nowotworu w klinice Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Lekarze odkryli wówczas, że śledziona Moore’a wytwarza białko przyspieszające wzrost białych krwinek, działających przeciwnowotworowo. Badacze wyhodowali ze śledziony pacjenta linię komórek, a w 1984 r. uzyskali na nie patent. Ich wartość oceniono wówczas na 3 mld USD. Gdy Moore dowiedział się o tym, wystąpił do sądu, żądając praw własności do swoich komórek. Sąd Najwyższy Stanu Kalifornia oddalił pozew, twierdząc, że Moore nie ma prawa do tkanek wyizolowanych z jego ciała. Zdaniem sądu, jedyną winą "wynalazców" było to, że nie poinformowali pacjenta o zamiarze hodowania jego tkanek; i tylko z tego powodu winni mu są niewielkie odszkodowanie. To był pierwszy znany wypadek opatentowania części ludzkiego ciała - teraz jest ich coraz więcej.
Paryski Instytut Curie, zajmujący się leczeniem raka, wystąpił niedawno na drogę sądową przeciw amerykańskiej firmie biotechnologicznej Myriad Genetics, która zdobyła prawo wyłączności na przeprowadzanie testów wykrywających genetyczne predyspozycje do zachorowania na raka piersi. Jeśli taki monopol zostanie utrzymany, tysiące młodych Francuzek, które są nosicielkami genu BRCA-1, nie będzie się mogło poddać badaniom we Francji. Dotyczy to również kobiet z innych krajów Unii Europejskiej. Tkanki pobrane z ich piersi będą wysyłane do USA, do laboratoriów firmy Myriad Genetics, choć lekarze z Francji i innych krajów europejskich od dawna przeprowadzają tego rodzaju testy. Protest Instytutu Curie poparły m.in. inne szpitale paryskie oraz Francuskie Stowarzyszenie Genetyki Człowieka.

"Wynalazcy" ludzkich genów
Firma Myriad Genetics uzyskała w styczniu tego roku tzw. szeroki patent, który odkrywcom genu gwarantuje wyłączność na wszelkie techniki wykrywania nowotworów piersi, dziś i w przyszłości, a także na wszelkie rodzaje terapii, jakie mogą wynikać z wykrycia genu BRCA-1. Myriad Genetics nie wymyśliła genu BRCA-1. Nawet go nie zmodyfikowała. Odkryła tylko, że on istnieje. Kiedy w 1994 r. wystąpiła do amerykańskiego Biura Patentowego o zastrzeżenie praw do tego genu, protestowała koalicja złożona z setek organizacji kobiecych z ponad 40 krajów. Argumentowano, że patent uniemożliwi innym naukowcom i lekarzom prowadzenie badań nad rolą BRCA-1 w wywoływaniu nowotworów, a także utrudni szukanie nowych metod terapii. Przedstawiciele przemysłu biotechnologicznego przeprowadzili wówczas zwarty atak na oponentów, twierdząc, że patenty są niezbędną ochroną firm inwestujących w badania.
Patentowanie ludzkich genów i linii komórkowych, w USA możliwe od kilkunastu lat, cztery lata temu zostało zaaprobowane również przez Parlament Europejski. Europejskie Biuro Patentowe przyznało niedawno amerykańskiej firmie Biocyte prawo własności do wszystkich ludzkich komórek krwi pochodzących z pępowiny łączącej płód lub noworodka z matką. Na tej podstawie firma Biocyte może odmówić osobie prywatnej czy instytucji medycznej prawa do użycia komórek krwi z pępowiny dla celów leczniczych, jeśli na rzecz właścicieli patentu nie zostanie wniesiona odpowiednia opłata. Krew pępowinowa jest szczególnie potrzebna w przeszczepie szpiku, patent na nią jest więc niebagatelnym źródłem zysku. Jak zauważa amerykański naukowiec Jeremy Rifkin w książce "The Biotech Century" ("Wiek biotechnologii"), patent został przyznany tylko dlatego, że firma Biocyte wyizolowała komórki krwi z pępowiny i potrafiła je zamrozić. Mimo to przyznano jej wyłączne prawo do używania ich w celach terapeutycznych.
Podobnie szeroki patent zdobyła inna amerykańska firma - Systemix z Palo Alto w Kalifornii. Amerykańskie Biuro Patentowe przyznało jej prawo własności wszystkich komórek macierzystych z ludzkiego szpiku kostnego. Od niedawna znana jest ich niezwykła właściwość - mogą się stać źródłem innych rodzajów komórek niezbędnych w leczeniu ciężkich chorób. Także firma Systemix nie zrobiła nic, aby te komórki zmienić. Opatentowała je w takiej postaci, w jakiej stanowią naturalny składnik ludzkiego szpiku kostnego.

Kradzież tkanek
Polowanie na ludzkie geny i tkanki trwa. Amerykańscy poszukiwacze odwiedzają zapomniane wyspy na Pacyfiku, nierzadko na statkach zaopatrzeniowych marynarki wojennej, penetrują trudno dostępne zakątki Ameryki Południowej i Azji. Przeciw tym łowom protestował kongres w Panamie, rządy Wysp Salomona i Papui-Nowej Gwinei. W pierwszym z tych państw amerykańscy badacze z Narodowych Instytutów Zdrowia z próbek krwi 26-letniej Indianki otrzymali przeciwciała użyteczne w leczeniu AIDS i białaczki. Rząd amerykański wycofał się z zamiaru ich opatentowania dopiero po gwałtownych protestach Panamy. Nie zapobiegło to jednak opatentowaniu innych linii komórkowych pochodzących od mieszkańców Wysp Salomona i Papui-Nowej Gwinei. W tym wypadku Amerykanie zignorowali nawet wspólny protest grupy wyspiarskich państw południowego Pacyfiku. Rząd Indii w obawie, że z powodu różnorodności genetycznej populacja tego wielkiego kraju będzie wykorzystywana przez poszukiwaczy rzadkich genów, zakazał wywozu krwi, linii komórkowych, DNA, a także ludzkich szkieletów. Była to reakcja na wiadomość, że wysłannicy Narodowych Instytutów Zdrowia ze Stanów Zjednoczonych kupują próbki krwi i DNA w indyjskich klinikach.

Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.