Apteki śmierci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gwałtownie rośnie nielegalny handel lekami
Maria M. kupiła rosyjski pramolan (używany w leczeniu depresji) na bazarze, ponieważ był aż o 75 proc. tańszy niż w aptece. Lek podobno zachowywał ważność do 2005 r. Po jego zażyciu Maria M. dostała silnego napadu drgawek. Lekarze z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Farmakologii w Katowicach mówią, że pacjentka trafiła do nich w bardzo ciężkim stanie.
Lekarstwa bez atestów, anaboliki, tabletki antykoncepcyjne i leki psychotropowe można kupić na bazarach. Pochodzą one z przemytu, kradzieży lub są wypisywane na bezpłatne recepty przez nieuczciwych lekarzy i sprzedawane handlarzom. Na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia można nabyć praktycznie wszystkie leki dostępne w polskich aptekach.

Cukier puder w kapsułce
Leki dostępne na bazarach najczęściej są przechowywane w nieprawidłowych warunkach - wystawiane na działanie promieni słonecznych, wysokiej temperatury lub składowane w zawilgoconych pomieszczeniach. Gdy handlarz nie ma w ofercie specyfiku poszukiwanego przez klienta, oferuje inny, zastępczy. Czasami prowadzi to do tragedii. Stanisław J. z Katowic kupił od Rosjanina pudełko davercinu - silnego antybiotyku - bo był przeziębiony, a handlarz stwierdził, że lek usunie szybko dolegliwość. Następnego dnia mężczyznę przyjęto do szpitala z objawami ciężkiej żółtaczki mechanicznej.
- Do zatruć lekami niewiadomego pochodzenia dochodzi coraz częściej - twierdzi Zbigniew Niewójt, dyrektor Departamentu Nadzoru Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. W ubiegłym roku do katowickiej Kliniki Chorób Wewnętrznych i Farmakologii przyjęto 49-letnią pacjentkę w stanie ciężkiej hipoglikemii (gwałtowny spadek cukru we krwi), spowodowanej przyjmowaniem leku przeciwcukrzycowego, kupionego od Rosjan na targowisku. Namówiona przez sprzedawcę pacjentka kupiła chlorpropamid, lek na cukrzycę, zamiast przepisanej jej przez lekarza cyclonaminy - lekarstwa przeciwkrwotocznego.
Bywa i tak, że w kapsułce zamiast lekarstwa znajduje się skrobia lub cukier puder. - Życie pacjenta, który zażywa taki specyfik, na przykład chorego na raka, jest zagrożone - twierdzi Zbigniew Niewójt. Latem w Bydgoszczy para nastolatków uległa ciężkiemu poparzeniu słonecznemu po zażyciu kupionego od przygodnych sprzedawców specyfiku mającego wspomagać opalanie. Tymczasem był to lek z grupy psolarenów, których zażywanie musi się łączyć z całkowitą rezygnacją z kąpieli słonecznych.
W siłowniach sprzedawane są natomiast po kilkanaście złotych anaboliki - środki zwiększające przyrost masy mięśniowej.

Kierunek: bazar
- Do Polski przemyca się coraz więcej leków. Farmaceutyki przywożą obywatele republik poradzieckich i przybysze z Dalekiego Wschodu. Część towaru trafia do nielegalnego obrotu, reszta jest wywożona do Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii - mówi Krystyna Urbańska z Głównego Urzędu Ceł. W Ogrodnikach, w aucie Litwinów znaleziono niedawno ponad 50 tys. tabletek flunirazepamu, silnego leku psychotropowego; szacowana wartość przemycanych leków sięgała 24 tys. zł. Celnicy z tego przejścia udaremnili też próbę przemytu 800 ampułek testosteronu i 5,5 tys. tabletek metanabolu o łącznej wartości 210 tys. zł.
W Kuźnicy Białostockiej przechwycono w tym roku 3 tys. ampułek testosteronu, 5 tys. listków z metandrosterolem i 460 tys. ampułek z somatotropiną (hormonem wzrostu) - ukrytych w luku sufitowym w korytarzu jednego z pociągów relacji Petersburg - Warszawa. W Elblągu policjanci zlikwidowali nielegalną hurtownię farmaceutyków, prowadzoną przez 41-letniego rencistę. W jego mieszkaniu znaleziono listę handlarzy, których zaopatrywał w leki.

Na własny użytek
- Przemyt medykamentów jest trudny do wykrycia, bowiem psy szkoli się do rozpoznawania i znajdowania narkotyków, a dokładne przeszukanie każdego samochodu jest niemożliwe - twierdzi celnik z Kuźnicy Białostockiej. Pracownicy Głównego Urzędu Ceł mówią, że farmaceutyki często przemycane są także do Polski w przesyłkach pocztowych.
Polskie prawo dopuszcza sprowadzanie leków nie zarejestrowanych, ale tylko dla jednego chorego, posiadającego receptę od lekarza. Można też przywozić lekarstwa na własny użytek. Do 1991 r. można było wwieźć do 0,5 kg leków. Gdy ustawa przestała obowiązywać, minister zdrowia nie określił nowego limitu. Powstała luka umożliwiająca sprowadzanie nawet dużych ilości farmaceutyków.
Na przykład Swietłana M., która usiłowała przemycić do Polski tysiąc opakowań tabletek antykoncepcyjnych, tłumaczyła się, że wwozi je na własny użytek. Gdyby Rosjanka zamierzała je rzeczywiście zażywać, starczyłyby jej na 82 lata (w opakowaniu jest 21 pastylek).

Bezkarni przemytnicy
Celnicy są często bezradni w wypadku przemytu leków. Nie wiedzą, jak zakwalifikować przewóz. Na upartego przemyt leków można "podciągnąć" pod ustawę z 10 października 1991 r. W świetle tych przepisów karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat dwóch podlega ten, kto sprowadza lub handluje lekarstwami, nie posiadając wymaganego zezwolenia. Niewielu celników i policjantów zdaje sobie jednak sprawę z istnienia tej ustawy. Przemytnicy i bazarowi handlarze są więc bezkarni.
- W ustawie karnej skarbowej ustawodawca także nie przewidział żadnej kary za przewóz leków, policja zatem nie ma podstaw do aresztowania handlarza czy przewoźnika. Centralne Biuro Śledcze rzadko zajmuje się nielegalnym handlem lekarstwami. Tymczasem skala problemu jest tak duża, że w każdej komendzie powinien istnieć wyspecjalizowany oddział ds. nielegalnego obrotu lekami - twierdzi Zbigniew Niewójt.

Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.