Zwariować z miłości

Zwariować z miłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zakochany polityk to dla wielu naruszenie zasady politycznej poprawności. Rzadko więc w polityku chcemy widzieć Romea
Od pewnego czasu prawie wszystko zdaje się w błyskawicznym tempie tracić wartość. Dookoła wszystko tanieje i nawet przeoczyć tego faktu się już nie da, bo i tak prędzej czy później zostaniemy zaatakowani wiadomością z ostatniej chwili: taniej, taniej, taniej. Za półdarmo możemy więc kupić koronkowe niewymowne, okazyjnie ubezpieczyć się na życie, jeść więcej jogurtu za tę samą cenę i za półdarmo spędzić wakacje na egzotycznej wyspie. I jeszcze te rabaty przy zakupie samochodu. A jednak jak tak dalej pójdzie, to stale przeceniane życie znacznie straci na swej atrakcyjności.
Na razie tylko miłość zdaje się trzymać mocno i najwyraźniej nie ma zamiaru tanieć. Gdy jest naturalna i skromna, na co dzień nie zauważamy jej obecności. Dostrzegamy ją wówczas, gdy zaskakuje nas swoim szaleńczym wybuchem. Nie liczy się wówczas z nikim i niczym. Kiedy taka się komuś przydarzy, wtedy płaczą porzucone żony, mszczą się już nie kochani mężowie, a główni bohaterowie, czyli Romeo i Julia, tracą poczucie rzeczywistości. Do tego stopnia, że ostatnia rzecz, nad jaką się zastanawiają, to reakcja "świata" na ich uczucie. Są także bardzo zaskoczeni, gdy według "świata" w ich miłości nie wszystko jest OK.
Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy uczucie dopadnie ludzi, którym z zasady kochać się na oczach publiczności nie wypada. Na przykład zakochany polityk to dla wielu wręcz brutalne naruszenie zasady politycznej poprawności. Najważniejszy przecież jest interes państwa. Rzadko więc w polityku widzimy i chcemy widzieć Romea, co najwyżej ojca dzieciom. I jeśli już w wybrance polityka dostrzegamy Julię, to prawie zawsze jest nią prawowita małżonka. Przekonało się o tym wielu polityków, gdy nagle okazywało się, że ich miłosne manewry - zamiast pozostawać w medialnym cieniu - nagle trafiały w światła reflektorów. Przekonał się o tym Andreas Papandreu, który stracił serce (a zdaniem wielu - także rozum) dla kolejnej, młodszej o ponad trzydzieści lat żony Mimi. Kochanie innej kobiety niż własna żona przysporzyło kiedyś wielu problemów m.in. Willy’emu Brandtowi i prezydentowi Mitterrandowi.
Dobrą minę do złej gry robił jeszcze niedawno były niemiecki minister finansów Theo Waigel, który niespodziewanie porzucił żonę dla gwiazdy niemieckiego narciarstwa Irene Eppler. Odtrącona długo walczyła o niewiernego męża, zalewając się łzami we wszystkich tamtejszych talk-show.
Ostatnio pod zmasowanym obstrzałem mediów znalazł się zakochany do szaleństwa niemiecki minister obrony Rudolf Scharping. Media sugerują wręcz, że zwariował z miłości. Dla swojej wybranki będący w trakcie rozwodu ojciec dwóch córek rozebrał się do majtek (kąpielowych) i wskoczył za nią do basenu na Majorce. Igraszki zakochanych zostały uwiecznione za ich zgodą przez fotografa prasy bulwarowej. Do tego doszły informacje, które ostatecznie nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości, że minister wykorzystywał służbowy samolot, aby być jak najbliżej ukochanej.
Kim jest kobieta, dla której Scharping zgolił brodę, wbił się w markowe garnitury i z mężczyzny bez właściwości stał się mężczyzną modnym? To Kristina Pilati-Borggreve, która ma pięćdziesiątkę na karku, pali mocne papierosy, jeździ starym czarnym jaguarem i ubiera się u Chanel i Jil Sander. Jest wziętym adwokatem. W domu zawsze trzymana była krótko, a jej życiowe motto brzmi: Work hard and live hard. Zamiast więc pleść androny z koleżankami, panna Kristina całe dni spędzała wśród książek i na uczelni. Studiowała prawo i psychologię. Trzydzieści lat temu jako dwudziestodwuletnia dziewczyna po raz pierwszy wyszła za mąż za hrabiego Hallo Pilati von Thassul. Małżeństwo przetrwało zaledwie cztery lata, ale tytuł został. Kolejnym mężem pani Pilati był, a właściwie jeszcze jest, niemiecki bankier.
Ukochana Scharpinga uchodzi za osobę trzeźwą i zdecydowanie chodzącą po ziemi. Dlaczego więc - nie powstrzymała ministra przed tak ostentacyjną manifestacją łączącego ich uczucia? Też oszalała z miłości? W obronie Scharpinga stanęła jego żona, którą wprawdzie zraniły publiczne podskoki męża i jego wybranki w basenie, ale która od samego początku była przekonana o jego politycznej uczciwości. Nie ma jak żona.
Nie czekając więc na nieprzewidziany medialnie przebieg wypadków, kolejny minister z rządu Gerharda Schrödera (znowu od finansów), Hans Eichel, postanowił odkryć swoje uczucia, zanim zrobią to za niego inni. Nowe uczucia. Tak mówi w prasie o swojej ukochanej, czterdziestosiedmioletniej architekt Gabrieli Wolf, matce trojga dzieci: "Znamy się od dwudziestu lat, a od roku jesteśmy parą. Więcej nic nie powiem i proszę media o to, aby uszanowały prywatność naszego związku".
Czy to jednak zrobią? Na razie wiadomo tylko tyle, że minister odłożył na czas nieokreślony ewentualne plany małżeńskie, ponieważ nie odpowiadają mu weekendowe związki. Małżeństwem jest się na zawsze, a nie tylko od święta. Politykom takie myśli również przychodzą do głowy, przepraszam - do serca. Nawet jeśli dotyczą kolejnej żony. No cóż, nadchodzi recesja...

Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.