Zmiany na niebie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przyspieszenie fuzji i aliansów linii lotniczych jest nieuniknione
Szefowie American Airlines i Delty zdecydowali zredukować swe pensje, wynoszące ponad 2 mln USD rocznie. Zaproponowali pracownikom, by poszli w ich ślady i też zrezygnowali z części wynagrodzenia, co może uchronić wielu z nich przed zwolnieniami. Cena, jaką przyjdzie zapłacić liniom lotniczym i producentom samolotów za ataki terrorystyczne na World Trade Center i Pentagon, będzie jednak zdecydowanie wyższa.

Klęska możnych
Ten rok tylko South West, piąty pod względem wielkości przewoźnik w USA, i regionalna Alaska Airlines mogą zakończyć zyskiem. Linie te sprzedają tanie bilety, na pokładach serwują jedynie napoje i orzeszki, w wielkich miastach korzystają z peryferyjnych lotnisk i latają małymi, oszczędnymi samolotami.
Wielcy przewoźnicy postawili natomiast na bogatych pasażerów. To ich dziś gubi. Samoloty potentatów świecą pustkami, a straty rosną z dnia na dzień. American Airlines, United American i Continental wystarczy pieniędzy na 15-30 dni pracy. Oni pierwsi zaczęli redukować liczbę rejsów i zwalniać pracowników. Oni też pierwsi wyciągnęli rękę do państwowej kasy.

Lawina toczy się dalej
Zwolnienia zapowiedzieli też producenci. Trzydzieści tysięcy osób straci pracę w amerykańskim koncernie Boeing, którego roczne przychody sięgają 55 mld USD. Firma tłumaczy decyzję spadkiem popytu na samoloty. Cięcia planowane są głównie w dziale zajmującym się produkcją odrzutowców cywilnych, który zatrudnia 96,6 tys. osób, co stanowi prawie połowę pracowników Boeinga. Koncern chciał w tym roku sprzedać 538 samolotów, ale będzie ukontentowany, jeżeli uda się mu znaleźć nabywców na 500. Widmo poważnych kłopotów zawisło nad najpoważniejszym rywalem Boeinga, europejskim konsorcjum Airbus. Szacuje się, że sprzedaż może wynieść 300 zamiast planowanych 450 samolotów rocznie.

Zrzutka na linie
Amerykańscy przewoźnicy zażądali od rządu USA 24 mld USD. Ostatecznie otrzymali 15 mld USD, z czego 5 mld USD w gotówce i 10 mld USD w gwarancjach kredytowych. Mają być one zabezpieczone akcjami towarzystw lotniczych, co może sprawić, że w przyszłości państwo stanie się udziałowcem niektórych linii. Dodatkowe 3 mld USD z 40 mld USD przeznaczonych przez Kongres na walkę z terroryzmem mają być przeznaczone na pokrycie nadzwyczajnych kosztów ubezpieczeń od terroryzmu, wojny i ewentualnych zniszczeń, które spowodują spadające samoloty. Czy to wystarczy?

Pętla ubezpieczeń
Po ataku na WTC towarzystwa ubezpieczeniowe podniosły składki 10-20 razy. Firmy, które reasekurowały LOT od ryzyka wojny i aktów terroru, obniżyły sumę ubezpieczenia z 2 mld dolarów do 50 mln dolarów. Polski rząd pod presją udzielił gwarancji od ryzyka związanego z wojną i terroryzmem. - Nie mogliśmy pozwolić, by narodowy przewoźnik stanął na progu bankructwa - tłumaczy Krzysztof Luft, rzecznik rządu Jerzego Buzka.
Podobnych gwarancji udzieliły krajowym przewoźnikom państwa Unii Europejskiej. Komisja Europejska ma zbadać, czy 15 mld dolarów przekazanych amerykańskim liniom lotniczym nie uderzy w europejskich przewoźników. Gdyby okazało się, że tak, Bruksela może się zgodzić na przyznanie finansowej pomocy europejskim liniom lotniczym. Szwajcarzy zapowiedzieli, że jeżeli wsparcie otrzymają amerykańscy przewoźnicy, oni natychmiast dofinansują Swissair. Dla tego towarzystwa mógłby to być ratunek przed bankructwem. W zeszłym roku partner LOT stracił 1,8 mld dolarów. Łączne zadłużenie Swissair wynosi 8 mld dolarów. Bruksela podejrzewa jednak, że linie lotnicze wykorzystają okazję, by wszystkie swoje kłopoty spowodowane recesją tłumaczyć koniecznością zapewnienia pasażerom maksymalnego bezpieczeństwa.

Wyrok śmierci?
Czy lotnictwo przetrwa trudne czasy? - W tym roku na polskim rynku ruch lotniczy wzrósł o 50 proc. - mówi Marek Sidor, prezes Eurolotu. - Lotnictwo jest drugim po Internecie - pod względem szybkości - środkiem komunikacji.
- Zbyt wcześnie jeszcze, by wydać wyrok śmierci na niektóre linie lotnicze - mówi Chris Avery, analityk banku JP Morgan. Ożywienie będzie zależało od stopnia nasilenia międzynarodowego terroryzmu. Już teraz jednak wiadomo, że obecnie straty linii będą większe niż w czasie wojny w Zatoce Perskiej. - Kraje, których nie stać na dofinansowanie swoich towarzystw lotniczych, będą musiały ograniczyć dostęp do lokalnych rynków - przewiduje Marek Żylicz, doradca prezesa Polskich Linii Lotniczych LOT SA. Jedno też wydaje się nieuniknione: przyspieszone fuzje i alianse powietrznych przewoźników.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.