Krzywda zwycięzców

Krzywda zwycięzców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzywda, niestety, krzywda spotkała wyborczych laureatów pierwszego miejsca. Byli szczerze gotowi przejąć pełnię władzy. Żeby było jak w PRL! Zwolnić Balcerowicza, dodrukować pieniędzy, skasować śmietniki, by nikt w nich nie grzebał... Mówili o tym wyraźnie przed wyborami, że chcą sami, że lubią sami i mogą sami. Sondażowi specjaliści poszli na rękę przewidywanym zwycięzcom. Obiecywali 50 proc. głosów. Nagle 23 września taki despekt! Zaledwie 41 proc. i jedynie 216 miejsc poselskich. Krzycząca niesprawiedliwość. I teraz słodki jak ocet Leszek Miller musi prowadzić negocjacje z jakimiś dziesięcioprocentowymi nieudacznikami, by łaskawie zechcieli go poprzeć.
Na propagandę silnego rządu z bezwzględną przewagą SLD dał się nabrać nawet tak szanowany autorytet jak Jan Nowak-Jeziorański. Ze zdumieniem słuchałem, gdy przekonywał, że w tym trudnym czasie absolutna większość postkomunistów w parlamencie byłaby dobra dla Polski. Idąc tym tropem, najlepszy był parlament z epoki Jaruzelskiego i jego poprzedników, ponieważ trudne czasy są w Polsce od zawsze. Tyle że dużą część obecnych trudności przysporzyły nam rządy bardzo silne, sprawne, zwarte i gotowe na wszystko.
Polsce nie jest potrzebny szaleńczo twardy rząd i autorytarny sposób rządzenia. Tego mieliśmy niedawno w nadmiarze. Polsce są potrzebne rządy ludzi mądrych i uczciwych, z szacunkiem przyjmujących demokratycznie wyrażoną wolę narodu. Żmudna procedura przekonywania większości do wprowadzenia koniecznych ustaw jest znacznie korzystniejsza niż realizacja jedynie słusznej linii partii. A na to właśnie się zanosiło... W obecnej sytuacji świeżo upieczeni socjaldemokraci mają okazję udowodnić, że dla dobra kraju gotowi są do niezbędnej elastyczności.
Gdybym przyjmował zakłady, postawiłbym na Samoobronę jako głównego sojusznika SLD. W telewizyjnym programie redaktor Czajkowskiej dwaj panowie przewodniczący pili sobie z dziubków jak splecione łabędzie na stawie. Łączy ich bardzo wiele: nienawiść do "Solidarności" i nieskrępowana demagogia socjalna. Można uznać, że nie ma w nadchodzącym Sejmie bliższych sobie ugrupowań. Jedynie stosunek do Unii Europejskiej wyraźnie dzieli dwie partie obrońców ludu. Tak się złożyło, że Leszek Miller kilka lat przed Andrzejem Lepperem odkrył korzyści płynące z Brukseli. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dla dobra wspólnego i szef Samoobrony został do tych korzyści przekonany. Trzeba przyznać, że uczy się szybko. Jeszcze tylko wakacyjny kurs języka angielskiego i będzie gotowy do pasowania na Europejczyka.
W sumie nie taka krzywda straszna, jak ją malują!
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.