Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siedem Albanii
W imieniu Ambasady Republiki Macedonii w Warszawie z przykrością stwierdzam, że w artykule Wojciecha Giełżyńskiego "Siedem Albanii" (nr 35) zawarto nieprawdziwe informacje. Na przykład tę, że odsetek Albańczyków w Republice Macedonii wynosi 30 proc. Autor przedstawia też anachroniczne stwierdzenia, sprzeczne z zasadami współżycia różnych grup etnicznych, integracji europejskiej, współpracy oraz poszanowania istniejących granic.
Redaktor Giełżyński postuluje stworzenie państw albańskich wszędzie tam, gdzie żyje nawet mała liczba Albańczyków. Idąc tym tropem, można by mówić o kilku Polskach, wszędzie tam, gdzie żyją Polacy. A dlaczego Macedończycy nie mieliby prawa do stworzenia przynajmniej czterech Macedonii?
W Albanii żyje na przykład od 100 do 300 tys. Macedończyków. Niestety, podczas spisów powszechnych w Albanii nie-Albańczykom nie pozwala się określić przynależności etnicznej.
"Teoria" redaktora Giełżyńskiego jest nie tylko anachroniczna, ale i niebezpieczna, dlatego że umiejscawia Bałkany na powrót w sytuacji z przełomu XIX i XX wieku. To teoria nieskończonych wojen, przelewu krwi i czystek etnicznych.
Wojna NATO przeciwko Jugosławii i opuszczenie sceny politycznej przez Milosevicia zredukowały nacjonalizm serbski, jednak zamiast tego pojawił się nacjonalizm wielkoalbański. Po medialnie eksponowanym exodusie uchodźców albańskich w 1999 r. Albańczycy etnicznie wyczyścili Kosowo, doprowadzając do tego, że prowincja ta stała się najbardziej homogenicznym etnicznie regionem w Europie. Po tym sukcesie zdecydowali się na próbę rozszerzenia Kosowa na obszar południowej Serbii, a w lutym tego roku wojnę z Kosowa przenieśli do Macedonii. Albańskie grupy terrorystyczne w ciągu minionych 6-7 miesięcy wygnały z domów ponad 70 tys. Macedończyków, zabiły ponad 60 żołnierzy i policjantów, a także kilkudziesięciu cywilów. Zastraszają macedońską ludność cywilną, paląc i grabiąc jej domostwa. Ponadto zburzyli kilka zabytkowych cerkwi i klasztorów. Czy tak ma wyglądać tworzenie albańskiego państwa w północno-zachodniej Macedonii?
Ponadto autor artykułu stara się negować powiązania promotorów projektu Wielkiej Albanii z albańskimi bossami narkotykowymi. Powszechnie wiadomo, że potężna mafia albańska, która czerpie zyski z handlu narkotykami, bronią i kobietami, swoje fundusze przeznacza na realizację celów strategii wielkoalbańskiej. Właśnie dzięki tym funduszom udaje im się ukryć ciemne interesy przed światem, a akcje terrorystyczne albańskich grup ekstremistycznych są określane jako walka o prawa człowieka.

IGOR ILIEVSKI rzecznik prasowy Ambasady Republiki Macedonii

Od autora: Współczuję panu Igorowi Ilievskiemu, który nie zrozumiał mojego tekstu i przypisuje mi wiele poglądów, których nie wypowiedziałem. Ma rację jedynie w tej kwestii, że zasadę "poszanowania istniejących granic" stawiam niżej niż zasadę samostanowienia. Dlatego uznaję prawo Albańczyków do zabiegania rozmaitymi środkami o równouprawnienie w obrębie Macedonii, a nawet o prawo do secesji. Takie prawo miała Polska walcząca z zaborcami, Macedonia wyzwalająca się spod panowania Turków, a ostatnio Timor Wschodni, Erytrea, a przede wszystkim byłe republiki Jugosławii (z Macedonią włącznie) oraz byłe republiki ZSRR.
Ponadto jeśli pan Ilievski ma pretensję, że Albańczycy "etnicznie wyczyścili Kosowo", nic nie mówiąc o uprzednim czyszczeniu Kosowa z Albańczyków przez Serbów - to nie mamy o czym mówić.


Wojciech Giełżyński

Partia protestu
To, że Polacy są zmęczeni rządami AWS, jest zrozumiałe, ale że - w dużej części - uwierzyli w skuteczność rozwiązań Andrzeja Leppera i możliwość otrzymania trzech arów ziemi od Ligi Polskich Rodzin, trochę nie mieści się w głowie. Oto mamy Sejm, w którym prawdopodobnie jako wicemarszałków zobaczymy Leppera i Antoniego Macierewicza; Sejm, w którym około 80 miejsc zajmą ludzie nieprzewidywalni i wrogo nastawieni do Zachodu. Sojusz Lewicy Demokratycznej - choćby chciał - nie spełni oczekiwań społecznych, bo są one zbyt wygórowane. Brak wyraźnych przemian będzie idealną pożywką dla sejmowej opozycji, która oczywiście nie zaprzestanie budowania swojego poparcia na poczuciu sprawiedliwości społecznej i krytykowaniu SLD. W sumie może dojść do tego, że następne wybory przyniosą poprawę wyników ugrupowań protestu. Jest to wizja kasandryczna, ale to, co się stało 23 września, wskazuje, że całkiem prawdopodobna.

RAFAŁ GDAK
Lublin
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.