Atak histerii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z SELIMEM CHAZBIJEWICZEM, imamem meczetu w Gdańsku, współprzewodniczącym Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów
Zdzisław Bielecki: Jaki związek z islamem mają sprawcy samobójczych ataków terrorystycznych?
Selim Chazbijewicz: Nie spotkałem nawet w najbardziej skrajnych komentarzach do Koranu pochwały terroryzmu czy choćby przyzwolenia na niego. Ci, którzy wybierają terror, to nierzadko psychopaci, cwaniacy, ludzie bez skrupułów, wyzuci z wszelkich zasad, cynicznie realizujący program władzy, pieniędzy i użycia.
- Ale powołują się na Koran, na dżihad...
- Świat muzułmański nie jest jednością ani w sensie politycznym, ani religijnym. Nie ma hierarchii czy centrum religijnego, jakim w Kościele rzymskokatolickim jest Watykan. Ogłaszanie dżihadu przez jakieś państwo czy grupę muzułmanów nie jest miarodajne dla innych. Dżihad to wojna usprawiedliwiona, prowadzona w obronie rodziny, domu, islamu.
- Świat muzułmański kojarzony jest jednak z terroryzmem i fundamentalizmem.
- Od końca XIX wieku istnieją w islamie dwa główne nurty ideologiczne i społeczne: fundamentalizm i modernizm. Zwolennicy modernizmu - do których należą także polscy wyznawcy islamu - dążą do europeizacji obyczajowości muzułmańskiej, do przyjęcia cywilizacji Zachodu przy jednoczesnym zachowaniu podstaw religijnych. Wzorem jest Japonia, kraj azjatycki, który przyjął w całości kulturę zachodnią, nie wyzbywając się swoich korzeni kulturowych i religijnych. Konsekwencją fundamentalizmu są m.in. terroryzm i izolacja społeczeństw muzułmańskich, ksenofobia, a co za tym idzie - zacofanie społeczne, polityczne, gospodarcze i kulturalne. Talibowie wysadzili olbrzymie posągi Buddy, które stały tam już wówczas, kiedy Afganistan został zajęty przez muzułmanów w pierwszym wieku ery muzułmańskiej. Skoro ówczesnym muzułmanom, wśród których było wielu przyjaciół proroka Mahometa, posągi Buddy nie przeszkadzały, to trudno zrozumieć, dlaczego przeszkadzały talibom. Prorok Mahomet przestrzegał, że nie należy przesadzać w religii.
- Dlaczego talibowie "przesadzają"?
- "Talib" znaczy student. To tak jakby władzę w Polsce przejęli uzbrojeni po zęby studenci seminariów duchownych. Ta elita władzy świeckiej i wojskowej może liczyć 5-10 tys. osób. Reszta armii jest werbowana. W Afganistanie mamy też do czynienia ze swoistą muzułmańską legią cudzoziemską. Walczą tam Tadżycy, Bośniacy, Arabowie, Turcy, Europejczycy, którzy przyjęli islam. W pełni pasuje do nich nazwa "muzułmańskie psy wojny". Nie umieją inaczej żyć i z pewnością będą walczyć.
- Talibowie w obliczu spodziewanego ataku USA są dla wielu muzułmanów bohaterami. Znalazły się jednak kraje muzułmańskie, które gotowe są poprzeć USA.
- W żadnym kraju muzułmańskim nie ma rządu czy władzy, która pochodzi z całkowicie demokratycznego wyboru i musi się liczyć z opinią poddanej ludności. Początkowo talibów finansował Pakistan czy też pośrednio Stany Zjednoczone. Mieli uniemożliwić Rosji wpływ na Afganistan. Widziano w nich szansę na stabilizację w regionie. Talibowie to nie Afganistan. Oni są skazani na odstrzał, jednak zwykli ludzie mają tej wojny dosyć. Uciekają i będą uciekać przed głodem i śmiercią. Ci ludzie muszą wyjść z nędzy. Potrzebne jest wsparcie świata dla tego targanego wojnami kraju.
- Obawia się pan o jutro?
- Wiele zależy od mediów. Większość z nich nie próbowała po terrorystycznym ataku na Waszyngton i Nowy Jork wyczerpująco i analitycznie omówić sytuacji. Poziom relacji był żenująco niski. Można mówić wręcz o antymuzułmańskiej histerii. Jakakolwiek inność powoduje niechęć i agresję. Zdarzają się na szczęście ludzie, którzy widzą szerzej. To napawa otuchą.

Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.