Wektory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy rząd musiał zamrozić progi podatkowe?


MIROSŁAW PIETREWICZ
ekspert ekonomiczny PSL
Jestem zwolennikiem zamrożenia progów podatkowych. Jest to rozwiązanie zgodne z zapowiedzią ochrony najuboższych przed skutkami naprawy finansów państwa. W ten sposób ciężar walki z kryzysem przenosi się na zamożniejszych. Jest to lepszy pomysł niż podnoszenie podatków wszystkim po równo. Przez ostatnie osiem lat, z wyłączeniem okresu, kiedy ministrem finansów był Jerzy Osiatyński i progi były zamrożone, następowała tak zwana waloryzacja płacowa, a nie cenowa przedziałów podatkowych. Ich wysokość ustalano według wzrostu wynagrodzeń, a powinno się to robić według zmian cen. Korzystały na tym osoby o wysokich dochodach. Zamrożenie progów oznacza przynajmniej częściowe urealnienie opodatkowania.


PAWEŁ SZAŁAMACHA
ekspert Centrum im. Adama Smitha
Zamrożenie progów podatkowych oznacza podwyższenie podatków, i to w sposób wskazujący na brak odwagi rządu. Po zamrożeniu część podatników rozliczających się według obecnej najniższej stawki zapłaci już podatek trzydziestoprocentowy. W 1993 r. lewica podniosła podatki, podwyższając ich stawki. Było to uczciwe, otwarte postawienie sprawy: zabierzemy więcej pieniędzy. Obecnie rząd boi się spadku popularności i liczy na to, że ludzie nie zauważą podwyżek. Co więcej, zamrożenie progów na dwa, trzy lata oznacza podwyższenie podatków już na zawsze, bo skutki tego będą odczuwalne także po roku 2004. Dodatkowo po odmrożeniu progi podatkowe mają być indeksowane o wskaźnik inflacji, a nie stopę wzrostu płac.


Więcej możesz przeczytać w 46/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.