Człowiek hodowlany

Człowiek hodowlany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludzie zawsze cenili "dobre urodzenie" i pragnęli "dobrej partii" dla swoich dzieci
Ludzie tego rodzaju obniżają jakość genetyczną narodu" - stwierdził Aleksander Krinke, psycholog powołany na eksperta w procesie Petra i Zlaty Szkarków, ubogich mieszkańców Moraw. Sąd odebrał małżeństwu prawo do opieki nad czwórką dzieci. Kiedy w tym roku dziennik "Lidové Noviny" ujawnił treść opinii biegłego, czeska prasa zarzuciła psychologowi rasizm i odwoływanie się do eugeniki.
Eksperymenty eugeniczne przeprowadzane w USA na początku XX w. i nazistowskie próby stworzenia lepszej rasy zdyskredytowały - jak się wydawało - tę praktykę. Ostatnio jednak coraz częściej pojawiają się głosy, że osiągnięcia nauki mogą prowadzić do jej odrodzenia.

Dobre geny
"Reprodukcja zawsze była procesem eugenicznym" - twierdzi Robin Baker, zoolog z Manchester University. Każde zwierzę wykazuje wyraźne preferencje w wyborze partnera. Dotyczy to także ludzi. "Zostaliśmy tak zaprogramowani, aby pociągały nas te cechy, które wskazują na zdrowie, płodność i w ogóle dobre geny. Zgodnie z logiką ewolucyjną te dobre geny zostaną potem przekazane naszym dzieciom" - uważa Baker. Tworzenie banków nasienia czy banków komórek jajowych to również przejaw tej logiki. "W starożytnych społeczeństwach w budowaniu tożsamości jednostki ogromną rolę odgrywała rodzina i przodkowie. Dziedziczenie i prokreacja były częścią obrzędów religijnych" - przekonuje Roger Pearson z Institute for the Study of Man. Platon chwalił eugeniczne zabiegi Spartan, również Arystoteles nie był im przeciwny. Przez całe lata ludzie cenili "dobre urodzenie" i pragnęli "dobrej partii" dla swoich dzieci.
"Zła sława, jaką obecnie cieszy się eugenika, jest nieuzasadniona. Trzeba jeszcze raz oszacować realne zagrożenia, ponieważ ludzie chcą wyeliminować choroby genetyczne, pozbyć się problemów psychicznych i zwiększyć iloraz inteligencji. Współczesna biotechnologia może dać im taką szansę" - twierdzi prof. Richard Lynn, psycholog z University of Ulster w Irlandii Północnej.

Wybór płci
Niedawno Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Reprodukcyjnej opowiedziało się za prawem do wyboru płci drugiego dziecka danej pary. John Robertson, etyk i prawnik z University of Texas, jeden z prezesów komisji etycznej towarzystwa, w liście przesłanym do dr. Norberta Gleichera, właściciela pięciu klinik płodności, stwierdził, że taki wybór jest etycznie dopuszczalny. Kłóci się to ze stanowiskiem towarzystwa ogłoszonym zaledwie przed trzema laty. Metoda umożliwiająca wybór płci dziecka polega na selekcjonowaniu zarodków. Po kilku dniach od zapłodnienia pozaustrojowego bada się płeć zarodka. Jeżeli wiadomo, że organizm, który się z niego rozwinie, będzie miał satysfakcjonującą rodziców płeć, zarodek wprowadza się do macicy.
Opinia Robertsona wywołała falę sprzeciwów. "Możliwość takiego wyboru jest rodzajem dyskryminacji ze względu na płeć"- twierdzi dr James Grifo, prezes Towarzystwa na rzecz Technik Wspomagania Reprodukcji. "Jaki będzie następny krok? - pyta William Schoolcraft z Colorado Center for Reproductive Medicine. - Czy w miarę rozwoju genetyki będziemy odrzucać dzieci, których inteligencja będzie niewystarczająca, których kolor oczu czy włosów nie będzie nam odpowiadał?".

Genetyka w służbie eugeniki
Selekcja zarodków to metoda znana od dziesięciu lat, dotychczas jednak stosowano ją tylko po to, by zmniejszać ryzyko urodzenia dziecka z chorobami genetycznymi, na przykład zespołem Downa, mukowiscydozą czy hemofilią. Przy wykorzystaniu tej metody przyszło na świat kilkaset dzieci. Jej eugeniczny charakter jest niewątpliwy, ale nie wzbudza już tylu emocji.
Zsekwencjonowanie ludzkiego genomu dla wielu osób oznacza większą wiedzę na temat chorób genetycznych, ale otwiera także drogę do praktyk eugenicznych, polegających na naprawianiu ludzkiego DNA. W prasie naukowej i popularnonaukowej coraz częściej pojawiają się doniesienia o rozpoznaniu genetycznego podłoża rozmaitych dolegliwości.
Genetyczne podłoże mają jednak nie tylko choroby, ale także pewne cechy charakteru i wygląd. Wkrótce nauka dostarczy narzędzi pozwalających i te cechy modyfikować za pomocą terapii genowej. "Czy nie grozi nam nowa wersja eugeniki?" - pyta Garald E. Allen, historyk nauki i profesor biologii na Washington University w Saint Louis, w jednym z ostatnich numerów "Science" .

Nadludzie kontra zdrowi ludzie
Na początku XX wieku eugenika stała się popularna w Europie i Ameryce Północnej. Jej celem było zachęcanie "najlepszych ludzi" w społeczeństwie do rozmnażania (eugenika pozytywna) oraz zalecanie osobom uznanym za "gorsze elementy" społeczeństwa, by zrezygnowały z planów posiadania dzieci (eugenika negatywna). Na początku XX w. w USA Harry L. Laughlin z Eugenics Record Office doszedł do wniosku, że szczególnie dużo uszkodzonych genów występuje w populacjach mieszkańców wschodniej Europy i rejonu Morza Śródziemnego, a także Żydów z Rosji. W 1924 r. powstało prawo ograniczające imigrację z tych regionów.
Niemieccy narodowi socjaliści posłużyli się modelem Laughlina do stworzenia regulacji, na mocy których ponad 400 tys. osób uznanych za ludzi niższej kategorii zostało poddanych sterylizacji.

Szansa eugeniki
Dostępne obecnie praktyki eugeniczne są całkowicie dobrowolne. "Między współczes-nymi badaniami genetycznymi a dążeniami eugeników z okresu rozwoju tej idei istnieje przepaść. W eugenice z początku XX stulecia chodziło
o zracjonalizowane decyzje zmuszające ludzi do rozmnażania się nie dla siebie, ale dla państwa. Często nie zauważa się tej różnicy w pędzie do decydowania, na co my możemy pozwolić w nowym genetycznym świecie" - zauważa Matt Ridley w książce "Genom". Kiedy odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy wiedzieli, czy eugeniki należy się bać, czy doskonalić jej metody.

Więcej możesz przeczytać w 46/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.