Porachunki krzywd

Porachunki krzywd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obywatele wygrywają ze skarbem państwa sprawy o odszkodowania

Złodziejem nie jest ten, kto kradnie, lecz ten, kogo złapią - twierdził George Bernard Shaw. Niewielu obywateli ma ochotę złapać za rękę skarb państwa: nawet pewni swoich racji unikają starcia na sali sądowej.
- Ludzie po prostu nie wierzą w zwycięstwo - komentuje Roman Nowosielski, gdański prawnik specjalizujący się w dochodzeniu roszczeń wobec państwa. Gdyby było inaczej, skarb państwa mógłby się spodziewać kilkuset tysięcy procesów, w których wartość spornych zobowiązań przekroczyłaby 300 mld zł.
- Niedługo ruszy lawina procesów byłych właścicieli - informuje Mirosław Szypowski, prezes Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Rewindykacyjnych. Na drogę sądową mogą wystąpić faktyczni właściciele 75 tys. nieruchomości miejskich (część pozwów dotyczy gmin), 18 tys. majątków ziemskich, 6 tys. zakładów przemysłowych, 2 tys. znacjonalizowanych aptek. - Na razie pozwy złożyło lub wkrótce złoży około 10 proc. uprawnionych - szacuje prezes Szypowski. Do tego należy doliczyć 92 tys. osób dochodzących odszkodowań za tzw. mienie zabużańskie.
- Dotychczas do sądu poszedł tylko co setny poszkodowany z tej grupy - informuje Andrzej Korzeniowski z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kresowian - Wierzycieli Skarbu Państwa. Oprócz tego jest jeszcze 20 tys. wywłaszczonych w trakcie akcji "Wisła".
- Przedstawiciele skarbu państwa wierzą, że sądy - znając skalę roszczeń - poczują się współodpowiedzialne za finanse państwa i będą ich bronić - dodaje Korzeniowski. Według OPOR, łączna wartość roszczeń przekracza 270 mld zł. Do sądu mogą iść m.in. posiadacze przedwojennych obligacji (ważność niektórych serii skończyła się w latach 90., czyli nie podlega jeszcze przedawnieniu), ofiary represji komunistycznych oraz ich spadkobiercy. Swoich praw mogą także dochodzić pracownicy budżetówki, którzy nie akceptują tego, że wypłacane im rekompensaty za nie podwyższane w latach 1990-1992 pensje były tylko waloryzowane, a nie rynkowo oprocentowane, lekarze kwestionujący wysokość wynagrodzeń za nocne dyżury itd.
Na początku lat dziewięćdziesiątych przez sądy przetoczyła się fala spraw o odszkodowania za bezprawne wyroki w czasach komunizmu. Adam Borzobohaty, żołnierz Armii Krajowej, wystąpił o odszkodowanie za niesłuszne skazanie i siedmioletni pobyt w więzieniu. Sąd przyznał mu rację i nakazał wypłatę 200 mln starych złotych. Zadośćuczynienia za pobyt w więzieniu domagają się także ofiary stanu wojennego. Henryk Maj, mieszkaniec Wałcza, w stanie wojennym spędził w więzieniu ponad pół roku. W 1996 r. uzyskał kasację wyroku i zwrócił się o odszkodowanie do sądu, który go niesłusznie skazał. Sześciomiesięczny pobyt w więzieniu wyceniono na 10 tys. zł.
- Skoro nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, musimy walczyć z własnym państwem. Uważamy to za zło konieczne - przyznaje Mirosław Szypowski. Stefan Hładyk odzyskał prawo do części ojcowizny (8,9 ha z 17,6 ha) przejętej przez skarb państwa w ramach akcji "Wisła". Na drogę sądową wkroczył w 1995 r. Pierwszą sprawę przegrał. W 1997 r. wystąpił do urzędu wojewódzkiego o uchylenie decyzji rady powiatowej z 1947 r. o przejęciu mienia jego rodziny. Dwa lata później, po zapoznaniu się z opinią kancelarii prawniczych, wojewoda małopolski Ryszard Masłowski przychylił się do wniosku Hładyka. Lasy Państwowe, które zarządzały bezprawnie zabranym majątkiem, odwołały się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W lutym 2000 r. podtrzymał on decyzję wojewody. Lasy Państwowe skierowały sprawę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. 1 października 2001 r. NSA potwierdził prawa Stefana Hładyka.
W Warszawie w trybie administracyjnym oddano kilkaset nieruchomości. Zygmunt Rakowiecki, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, odzyskał kamienicę przy ul. Rakowieckiej. Część mieszkań była jednak wykupiona przez lokatorów. Wobec odmowy wypłacenia odszkodowania Rakowiecki pozwał do sądu skarb państwa. Po długich bojach w zeszłym roku Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Tadeusz Koss dzięki wyrokowi NSA odzyskał kawałek placu Defilad w Warszawie. Władze stolicy nadal nie wydały stosownej decyzji. Koss złożył skargę do trybunału w Strasburgu. Skarb państwa, czyli wszyscy podatnicy, zapłaci wysokie odszkodowanie za nieposzanowanie wyroków sądowych przez swych urzędników.
W 1994 r. Wydział Ksiąg Wieczystych w Słupsku wydał Zbigniewowi Witbrotowi zaświadczenie, że hipoteka działki, którą był zainteresowany, nie jest obciążona.
- Po dwóch latach okazało się, że jest zadłużona. Niewiele brakowało, bym stracił dom - wspomina Witbrot. Przed komornikiem uratowało go spłacenie zadłużenia nieruchomości. O zwrot pieniędzy wystąpił do skarbu państwa, który odpowiada za błędy sądów. W pierwszej instancji wyrok był niepomyślny. Witbrotowie jednak nie rezygnowali. Apelacja okazała się skuteczna - skarb państwa zwrócił im wraz z odsetkami 40 tys. zł.
- To, że w sporach z państwem tak niewielu Polaków decyduje się na dochodzenie swoich praw przed sądem, wynika z nieznajomości prawa - tłumaczy prof. Tomasz Dybowski, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. - Wysokie umiejętności sędziów Sądu Najwyższego gwarantują, że każdy, kto ma rację, znajdzie w Polsce sprawiedliwość. Trzeba tylko dać sądowi szansę i wnieść pozew - konkluduje Roman Nowosielski.

Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.