Montownia dzieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
W USA w wyniku selekcji zarodkowej urodził się chłopiec odporny na raka. Za dwa miesiące w Wielkiej Brytanii przyjdzie na świat drugie dziecko "zaprojektowane" na dawcę komórek krwi dla czteroletniego brata cierpiącego na białaczkę. Sztuczna prokreacja pokonuje kolejne bariery: pozwala uzyskać potomka pożądanej płci, o wymarzonym kolorze oczu i włosów oraz odpowiednim poziomie inteligencji. Umożliwia także wykluczenie embrionów z wadami genetycznymi.

Zaledwie 23 lata minęły od narodzin pierwszego dziecka z probówki, Luizy Brown, a na świat przyszło już ponad milion takich dzieci. Przeprowadzanie tego typu zabiegów stało się potężnym przemysłem medycznym - jego obroty jedynie w USA przekroczą w tym roku dwa miliardy dolarów. W Danii, Szwecji i Finlandii dzięki tej metodzie rodzi się aż 3 proc. dzieci! Za dziesięć lat będzie ich kilkakrotnie więcej, bo co piąte małżeństwo ma kłopoty z prokreacją. Poza tym coraz więcej par decyduje się tylko na jedno dziecko i chce mieć pewność, że będzie zdrowe, uzdolnione i określonej płci.

Selekcja zarodków
Banki w USA zachwalają w ogłoszeniach jajeczka i nasienie: "Brak chorób w rodzinie, europejskie rysy, łagodne spojrzenie, znakomita kondycja fizyczna, wysoki wzrost i iloraz inteligencji". Koszt zabiegu: 50 tys. dolarów. Handel męskimi i żeńskimi komórkami rozrodczymi kwitnie. Amerykański fotograf Ron Harris na stronie internetowej zatytułowanej "Rons Angels" (aniołki Rona) zaoferował komórki jajowe modelek. Miliony mężczyzn marzą o tym, by połączyć swe DNA z genami najpiękniejszych kobiet - uzasadnił swą propozycję. Cena: 15-150 tys. dolarów.
Diagnostyka preimplantacyjna (genetyczny przegląd zarodków przed wszczepieniem) wykonywana jest w dziesięciu krajach Unii Europejskiej i ponad pięćdziesięciu klinikach na świecie. Selekcja zarodków jest szansą dla ludzi będących nosicielami chorób genetycznych, takich jak mukowiscydoza, hemofilia, dystrofia mięśni, zespół Downa i anemia sierpowata. Zainteresowanych jest nią kilka tysięcy par rocznie. W wypadku małżeństwa z Brukseli po trzech zabiegach in vitro lekarze spośród 31 uzyskanych zarodków wyselekcjonowali tylko trzy pozbawione wad. Pozostałe zniszczono.

Przegląd genów
Prawdziwe dylematy moralne pojawiają się wtedy, gdy rodzice domagają się likwidowania zdrowych embrionów. Powodem może być nieodpowiednia płeć zarodka albo brak genów zgodności tkankowej z chorym dzieckiem (embrion nie może być dawcą komórek).
Po takiej selekcji Lisa Nash z Den-ver ponad rok temu urodziła Adama. Pobrano od niego komórki macierzyste szpiku kostnego w celu ratowania śmiertelnie chorej sześcioletniej Molly, cierpiącej na anemię Fankoniego. Dziewczynka powraca do zdrowia. W Reproductive Genetics Institute w Chicago takiemu samemu zabiegowi poddała się Brytyjka, matka czterolatka chorego na białaczkę. Jest w siódmym miesiącu ciąży. Podobnie postąpią rodzice dwulatka cierpiącego na talasemię (niedokrwistość śródziemnomorską powodowaną wrodzoną niezdolnością do wytwarzania hemoglobiny A).
Niedługo w wyniku zabiegów in vitro na świat będą przychodziły jedynie zdrowe dzieci. Do narządów rodnych będą wszczepiane wyłącznie zarodki wolne zarówno od chorób dziedzicznych, jak i predyspozycji do niektórych schorzeń, na przykład raka. W chicagowskim instytucie przyszedł na świat chłopiec, który dzięki selekcji zarodkowej nie odziedziczył po ojcu genów zwiększających ryzyko zespołu Li-Fraumeni - nowotworu złośliwego wielu narządów (między innymi płuc, kości, krtani i nadnerczy), ujawniającego się najpóźniej między 40. a 60. rokiem życia.
Podobnie można wykrywać podatność na raka piersi, jajnika, jelita grubego oraz żołądka (aż 11 tys. schorzeń ma związek z genami), a przecież dopiero zaczęliśmy badać ludzki genom. Specjaliści potrafią już wskazać geny rudych włosów i niebieskich oczu. "Za dziesięć lat przegląd materiału genetycznego będzie powszechnie akceptowaną praktyką" - prognozuje Reed Pye-ritz z Uniwersytetu w Pittsburghu. Będzie można określić inteligencję i uzdolnienia dziecka przed narodzinami, wykrywać podatność na chorobę Parkinsona i Alzheimera.

Turystyka reprodukcyjna
Rodzice zawsze gotowi byli skorzystać z każdej możliwości, by mieć zdrowe potomstwo. I nie tolerowali żadnych ograniczeń. Kwitnie zatem turystyka reprodukcyjna. Brytyjczycy za pośrednictwem Internetu zamawiają komórki jajowe w USA (głównie w Kalifornii), bo jedynym obowiązującym tam prawem jest prawo popytu i podaży. 57-letnia Jenny Jones z Anglii wyjechała do jednej z klinik w Rzymie, bo w Wielkiej Brytanii zabiegi in vitro mogą być wykonywane jedynie u kobiet, które nie skończyły pięćdziesiątego roku życia. Niemcy odwiedzają Czechy i Belgię, bo w ich kraju zabroniona jest diagnostyka preimplantacyjna.
- Takimi badaniami zainteresowane są też kliniki wspomaganego rozrodu w Polsce, ale na razie z powodu braku odpowiedniego sprzętu żaden ośrodek nie mógłby się tego podjąć. Nie ma u nas zresztą przychylności dla metod in vitro - mówi prof. Jacek Zaremba, kierownik Zakładu Genetyki w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Sztuczne zapłodnienie jest u nas tolerowane, ale nie rozwijane, jak w większości krajów Unii Europejskiej. Rocznie wykonujemy tyle badań prenatalnych, ile dziesięć lat temu - około dwóch tysięcy (dziesięć razy mniej niż w Czechach!). Podobnie jest tylko w Niemczech, gdzie wciąż istnieją obawy przed selekcją ludzi.

Zapłodnienia bez plemnika
"W Belgii nikt nie zwraca uwagi na formalności. Gdy mająca kłopoty para zgłasza się do kliniki, lekarzy interesuje jedynie to, jakie metody in vitro mogą im zaoferować i jak zasobne są banki zarodków i komórek rozrodczych" - twierdzi Hans-Georg Koch z Instytutu Maxa Plancka. Zamiast wychowanków domów dziecka coraz częściej adop-towane są przechowywane w zamrażarkach nie wykorzystane w zabiegach in vitro embriony. Na świecie zgromadzono już 400 tys. takich zarodków, z którymi nie wiadomo, co począć.
Niektórzy specjaliści gotowi są przeprowadzić każdy, nawet najbardziej kontrowersyjny zabieg. "Chcemy pomóc ludziom, którzy nie mogą skorzystać z obecnie stosowanych metod sztucznego zapłodnienia" - twierdzą Panayiotis Zavos z Kentucky oraz Severino Antinori z Włoch, próbujący w klinikach na Cyprze i w Izraelu sklonować człowieka. Naukowcy ci twierdzą, że jeszcze w tym roku, najpóźniej w styczniu 2002 r., uzyskają w ten sposób pierwszy ludzki zarodek. Za kilka lat do poczęcia dziecka wystarczy jedynie DNA wyizolowane z komórki somatycznej, czyli nierozrodczej. Płeć osobników nie będzie miała żadnego znaczenia dla ich prokreacji: będzie można połączyć materiał genetyczny zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Takie próby prowadzone są na razie jedynie na myszach, ale 25 lat temu mało kto wierzył, że dzieci będzie można masowo rozmnażać w probówce.

Więcej możesz przeczytać w 48/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.