Królowe półświatka

Królowe półświatka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy kobiety podporządkują sobie polskie grupy przestępcze?

Siwa, Ruda czy Piramidka są już w polskim świecie przestępczym znane równie dobrze, jak Pershing, Szwarceneger czy Oczko. Kobiety, mimo że pełniły ważne funkcje w gangach, dotychczas pozostawały raczej na drugim planie. Coraz częściej jednak to one planują akcje, zajmują się logistyką, wynajmują ekspertów. Zdaniem psychologów, są bardziej zdeterminowane, wytrwałe, systematyczne, a kiedy trzeba - bardziej okrutne i bezwzględne. Liczba kobiet naruszających prawo rośnie trzy, cztery razy szybciej niż liczba mężczyzn - w niektórych grupach przestępstw o 15-20 proc. rocznie.

Siwa. Przystojna 48-letnia blondynka Ewa N. jest bratową Henryka N., czyli Dziada, uważanego przez policję za mózg mafii wołomińskiej. Podobną funkcję w gangu pełnił najprawdopodobniej jej zabity dwa lata temu mąż Wiesław, znany pod pseudonimem Wariat. O Ewie N. zaczęło być głośno, kiedy z Dziadem zasiadła na ławie oskarżonych w procesie, który rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Postawienie Siwej i Dziada przed obliczem wymiaru sprawiedliwości stało się możliwe dzięki zeznaniom innego gangstera, Dariusza J., pseudonim Żaba, występującego w roli świadka koronnego. To właśnie on opowiedział prokuratorowi o swoich kontaktach z Siwą i przekazaniu przez nią zlecenia zabicia Wańki, czyli Leszka D., uważanego za jednego z bossów konkurencyjnego Pruszkowa. Żaba zeznał, że Dziad z Siwą proponowali mu 10 tys. USD za wykonanie wyroku na Wańce. Miała to być zemsta za zabicie męża Ewy N.
Do zemsty jednak nie doszło, gdyż policja aresztowała Wańkę. Siwa przekazała więc Żabie kolejne zlecenie - tym razem chodziło o pobicie prawnika prowadzącego jej sprawy majątkowe po śmierci Wariata. Lista zarzutów stawianych Ewie N. jest zresztą znacznie dłuższa. Oskarża się ją o wydanie w marcu 1998 r. zlecenia pobicia gangstera Łapki, a także o obracanie fałszywymi stuzłotówkami i studolarówkami. Wyjaśnienia składane przez Ewę N. są zaskakujące. Kiedy policja znalazła w jej willi kanister z siarczanem amfetaminy, Siwa z niewinną miną wytłumaczyła: "Coś tam było w rupieciarni, ale myślałam, że to jakiś środek do czyszczenia dywanów lub glazury". W czasie postępowania sądowego Ewa N. przeczyła, jakoby miała coś wspólnego z wołomińskim gangiem. Twierdziła też, że nikt nigdy nie nazywał jej Siwą. Na sali rozpraw zachowywała się spokojnie. Pewne ożywienie wywołało jej pojawienie się w szykownym czarnym futrze. Oficjalnie Ewa N. jest kobietą interesu - prowadzi między innymi firmę zajmującą się wywozem nieczystości.

Ludmiła. O przynależność do gangu Marka K., pseudonim Oczko, w styczniu tego roku prokuratura oskarżyła Ludmiłę O., żonę Sylwestra O., pseudonim Sylwek, którego kilka miesięcy wcześniej niemiecka policja zatrzymała w Düsseldorfie. Zarzuca się jej między innymi udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, dystrybucję narkotyków oraz porwanie dla okupu. Ma opinię osoby bezwzględnej i mściwej. W przestępczym świecie była nietykalna. Tuż po zatrzymaniu żony Sylwester O. zapowiedział, że "zginą za to trzy osoby". Wkrótce kwasem solnym oblano Luizę S., świadka oskarżenia.

Ruda. Opinię bezwzględnej i twardej ma Ruda - dziewczyna z "grupy uderzeniowej" gdańskiego gangu Wróbla. Kilkudziesięcioosobowa grupa zajmowała się przede wszystkim ściąganiem haraczy i wymuszaniem okupów. Wróbel, uważany za miłośnika czarnego humoru, nazywał ją Spółdzielnią Haracze. Gangsterów uważano na wybrzeżu za szczególnie okrutnych, wręcz sadystów. Do metod stosowanych przez Spółdzielnię Haracze należało wbijanie w ciało ofiary rozżarzonych prętów, przypalanie żelazkiem czy miażdżenie palców i łamanie kości. Ruda, której głównym zadaniem było odbieranie pieniędzy, również brała udział w torturach. Zdaniem policjantów, Ruda jest sprytna i inteligentna, stosuje techniki kamulfażu (jadąc po okup, zabierała na przykład dzieci koleżanek, co pozwalało jej unikać policyjnych kontroli).
- W podkulturach przemocy kobieta, która chciałaby dominować nad mężczyznami, musi być od nich lepsza, okrutniejsza, a nawet bardziej wulgarna - twierdzi dr Małgorzata Leśniak, socjolog. Za osobę o takich właśnie cechach uważana jest 36-letnia Anna K., szefowa łódzkiego gangu. Policji i prokuraturze aż dziewięć miesięcy zajęło śledztwo w sprawie popełnionego przez tę grupę bestialskiego podwójnego mordu w Stefanowie. Gang prawdopodobnie dokonywał także napadów, na przykład na kantory. Jego członkowie podejrzewani są również o kilka zabójstw.

Piramidka. Okrutniejsza i agresywniejsza od towarzyszących jej mężczyzn była też Monika Szymańska, skazana na dożywocie za zabójstwo Tomasza Jaworskiego. To ona, zdaniem sądu, była mózgiem zbrodniczego przedsięwzięcia. Podobną rolę przypisuje się Violetcie Z., oskarżonej o zaplanowanie i zorganizowanie zabójstwa Mariusza K., szefa piramidy finansowej SkyLine. W półświatku Violetta Z. znana jest pod pseudonimem Piramidka. Jako kochanka i współpracownica Mariusza K., namówiła go, by upoważnił ją do dysponowania pieniędzmi z zagranicznych kont, na których było ok. 4 mln DM. Zdaniem prokuratury, egzekucję wykonali jej konkubent Krzysztof H., brat Mariusz Z. oraz kolega Kazimierz J. Zmasakrowane zwłoki Mariusza K. znaleziono dziewięć miesięcy po dokonaniu zbrodni. Podczas procesu grupy Piramidki, który trwa w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, okazało się, że Violetta Z. zdążyła wypłacić z kont Mariusza K. 600 tys. DM.

Szarża trzydziestolatek. - Kobiety przewodzące gangom odznaczają się zazwyczaj wysokim poziomem inteligencji - mówi dr Małgorzata Leśniak. Potwierdza to przypadek 38-letniej Ewy L., nazywanej Ewą z Pruszkowa. Jest ona uważana za łódzką rezydentkę Pruszkowa. Ośmioosobowy pluton z tego gangu pojawił się w Łodzi po zlikwidowaniu lokalnych wytwórni amfetaminy. Podczas zatrzymywania przestępców policjanci znaleźli 1,5 kg amfetaminy. Ewa L. została zatrzymana podczas tankowania luksusowego jaguara.
Kariery w polskich gangach robią przede wszystkim kobiety trzydziestokilkuletnie. Gdy dwa lata temu w mieszkaniu 38-letniej Grażyny K. z Warszawy, uznawanej za szefową grupy fałszerzy pieniędzy i dokumentów, znaleziono ponad sto podrabianych banknotów stuzłotowych, podejrzanej nie aresztowano, lecz zastosowano wobec niej dozór policyjny (Grażyna K. sama wychowywała dzieci). Szefowa gangu nie zrezygnowała jednak z dochodowego interesu: wynajęła mieszkanie przy ul. Krasiczyńskiego, gdzie wznowiła produkcję, instalując w lokalu maszyny poligraficzne i drukarki laserowe. Pieniądze były bardzo dobrze podrobione. Śledztwo ujawniło, że nielegalny interes prowadzono prawdopodobnie sześć lat i to na dużą skalę. Liczba sfałszowanych banknotów wskazuje na to, że drukarnia Grażyny K. działała na zlecenie jednego z dużych gangów.
O ile trzydziestokilkuletnie przestępczynie uczyły się swojego fachu zazwyczaj od mężów, kochanków lub kolegów, o tyle ich młodsze koleżanki korzystają już z ich doświadczeń. Kiedy w Białymstoku pojawiły się pogłoski o paniach zajmujących się rozbojami, okazało się, że rzeczywiście czyny te są dziełem damskiego gangu (dorosłej kobiety i dwóch nastolatek). Nieletnie dziewczęta najczęściej przemycają narkotyki. Jednym ze sposobów kontrabandy jest metoda "na zakochaną parę". Celnicy, widząc zapatrzonych w siebie młodych ludzi, zazwyczaj nie podejrzewają, że mają do czynienia z grą. Nastolatki zajmują się też rozbojami i kradzieżami. W ubiegłym roku toruńska policja zatrzymała cztery dziewczęta w wieku 12-15 lat, które najpierw okradły swoją rówieśnicę i jeszcze tego samego dnia obrabowały na ulicy dorosłą kobietę.
- Niestety, coraz częściej zdarza się, że nastolatki popełniające przestępstwa nie tylko dorównują swoim kolegom, ale są również przywódczyniami młodzieżowych gangów. To niespotykane dotychczas zjawisko - podsumowuje nadkomisarz Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiej policji.

Więcej możesz przeczytać w 15/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.