Alkowa kanclerza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemieckie bulwarówki orzekły: kanclerz nie kocha już swej czwartej żony
Pozostaje drobiazg - brak dowodów. Doris Schröder-Köpf, czwarta żona Gerharda Schrödera, nigdy nie cieszyła się publiczną sympatią. Być może dlatego lepiej czuje się z dala od politycznych salonów.

Publiczna prywatność
"Wiedziałam, że małżeństwa polityków są trudne, ale wierzyłam, że nam się uda..." - ubolewała swego czasu była premierowa i niedoszła kanclerzowa Hiltrud Schröder. Małżeństwo rozpadło się w 1998 r., gdy Gerhard Schröder postanowił uporządkować swe życie prywatne przed pojedynkiem z Helmutem Kohlem. Dwunastoletni związek (notabene drugi dla Hiltrud, a trzeci dla Gerharda) przeszedł do historii po piętnastominutowej rozprawie. Miejsce zdradzonej Hilu zajęła Doris Köpf, o dziewiętnaście lat młodsza dziennikarka tygodnika "Focus". "Trzy żony nie mogły się mylić!" - atakowali ówczesnego premiera Dolnej Saksonii jego polityczni przeciwnicy, którzy dramat Hiltrud i jej dwóch córek starali się wykorzystać do celów wyborczych. Przy okazji prasa bulwarowa wytknęła nowej wybrance Schrödera, że jest matką nieślubnego dziecka, i przedstawiały ją wręcz jako intelektualną niemotę. Przedmiotem niewybrednych drwin stał się nawet jej wygląd. Mimo tej kampanii wyborcy uznali, że nieudane małżeństwa Schrödera są jego prywatnym problemem, i powierzyli mu funkcję szefa rządu Niemiec. Szum wokół kanclerskiej pary przycichł, ale zaledwie po kilkunastu miesiącach sprawa wróciła na łamy gazet.
Po wyprowadzce rządu i parlamentu z Bonn Schröder zajął rezydencję w odległym o ponad 280 km Berlinie, a jego żona wraz z córką pozostały w Hanowerze. Znów zaczęto więc spekulować, kiedy kanclerz rozstanie się ze swą kolejną partnerką i z kim obecnie dzieli łoże. Według bulwarówek, obiektem zainteresowania Schrödera została pewna blondynka z jego osobistej ochrony, która ponoć chroniła kanclerza we dnie i w nocy. "Neue Revue", "Neue Post", "Neue Woche" i "Bunte" już zwęszyły niemiecką "aferę rozporkową". Poważna prasa zachowała w tej kwestii wstrzemięźliwość.
Tygodnik "Neue Woche" opatrzył artykuł o domniemanych problemach kanclerskiej pary i walce Doris o ratowanie małżeństwa tytułem "Doris i Gerhard Schröderowie - było minęło?".
Z kolei magazyn "Aktuell" stwierdził bez ogródek, że "blond anioł nazbyt zbliżył się do kanclerza".

Kontrofensywa
W imieniu kanclerza głos zabrał Götz von Fromberg, adwokat i wieloletni przyjaciel Schrödera (był świadkiem na jego ślubie). Do obrony swej prywatności przystąpiła też Doris Schröder. Żona kanclerza wysłała list protestacyjny do wydawcy Heinza Heinricha Bauera, którego reporter odszukał jej córkę na dziedzińcu szkolnym i wypytywał o kulisy życia matki i ojczyma. Bauer przeprosił i obiecał, że więcej się to nie powtórzy. Zastrzegł sobie jednak "prawo do informowania opinii publicznej o sprawach dotyczących osób publicznych". Podobno rozważał także możliwość oskarżenia Doris Schröder o zniesławienie, którego miała się dopuścić w rozmowie z tygodnikiem "Der Spiegel".
Po interwencjach i oświadczeniu Götza von Fromberga o "badaniu możliwości złożenia pozwu przeciw kilku tytułom" sprawa rzekomej zdrady małżeńskiej Schrödera trafiła też na łamy poważniejszych mediów, ale nikt nie próbował z obyczajowych plotek budować niemieckiej wersji Monicagate. Po pewnym czasie domysły dotyczące kanclerskiej alkowy przycichły, lecz nie wygasły. Tymczasem 38-letnia Doris Schröder-Köpf próbuje budować swój nowy wizerunek. Jej zaangażowanie w akcję zapobiegania narkomanii - w czasach, gdy mąż był jeszcze premierem landu - zagłuszyła porozwodowa i wyborcza wrzawa. Tymczasem akcja ta doskonale się rozwija - do poradni zgłasza się rocznie prawie 5 mln dzieci i młodzieży.

Atak na pierwszą damę
Niemiecka first lady Christine Rau również nie miała łatwego życia, zanim wraz z mężem i trójką dzieci wprowadziła się do berlińskiego zamku Bellevue. Johannes Rau został prezydentem w czasie, gdy cierpiał na poważne dolegliwości. W niewybrednych ulotkach pisano, że Rau nie będzie w stanie podołać funkcji z powodów zdrowotnych i moralnych, gdyż rzekomo ma skłonności homoseksualne, a małżeństwo z młodszą o 25 lat Christine istnieje tylko na papierze. Na domiar złego rywalizował o najwyższy urząd w państwie z Utą Ranke-Heinemann, córką byłego prezydenta Gustava Heinemanna, de facto ciotką Christine Rau.
Żona prezydenta ma dyplom londyńskiego King’s College, jednak przez lata zajmowała się głównie domem. Z cienia wyszła dopiero po przeprowadzce do Berlina. Nadal nie przepada za salonami, chętnie natomiast zasiada w kokpicie myśliwca Tornado, jak niedawno podczas lotów ze szwadronem z Eggebek. Christine Rau skacze ze spadochronem i jeździ konno. Niemiecka pierwsza dama patronuje m.in. organizacji UNICEF, fundacji pomocy dzieciom Kindernothilfe, Młodzieżowemu Czerwonemu Krzyżowi, wspiera pacjentów po transplantacjach i podróżuje do Afryki, by walczyć z wykorzystywaniem dzieci jako żołnierzy.
Plotki i pomówienia dotyczące prezydenckiej pary ostatecznie ucichły. Mógłby to być dobry znak dla "drugiej damy". Niestety, Doris Schröder-Köpf ma jeszcze wszystko przed sobą. W odróżnieniu od prezydenta Gerhard Schröder ponownie stanie w szranki wyborcze, a wówczas dla jego przeciwników i krytyków każda okazja do zaczepki będzie dobra. 


Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.