Znad biustu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Immunitet poselski chroni w Polsce wrzeszczącego idiotę, ale nic nie chroni niemowlęcia


Tak, to jest felieton znad karmiącego biustu, od serca. W sprawie życia napoczętego i od początku partolonego przez facetów zakutych w garniturki. Głosujących w Sejmie przeciw własnemu narodowi. Jednym naciśnięciem guzika uchwalających skrócenie urlopu macierzyńskiego z sześciu do czterech miesięcy. A co ich obchodzą jakieś baby z wrzeszczącymi dzieciakami? Ich potomstwo jest odchowane; co najwyżej pogłaszczą po głowie wyżartego, zadbanego wnusia. Nie ma więc sensu ich pytać: "Ludzie! Co wy robicie?!". Należy raczej zawołać: "Kobiety! Dlaczego na to pozwalacie?!".
Immunitet poselski chroni wrzeszczącego idiotę, ale nic nie chroni w tym kraju niemowlęcia. Co zyska rząd, wysyłając do pracy matki czteromiesięcznych dzieci karmionych piersią? Kilkaset milionów złotych, które i tak zaraz wyda na chorobowe dla tych kobiet. Nie można normalnie pracować w dzień, wstając kilka razy nocą do płaczącego malucha. Wcześniej czy później rozchoruje się także dzieciak oddany do przechowalni, czyli żłobka. Nie każdy mieszka z dziadkami, nie wszystkich stać na niańkę. Zresztą kobiety po urlopie macierzyńskim wracające do pracy są niezbyt zamożne. Gdyby miały wystarczająco pieniędzy na luksus normalnego życia, zostałyby z maleństwem przynajmniej rok. Pediatrzy są zgodni, że taki czas bliskości jest konieczny dla prawidłowego rozwoju dziecka. Ale czy rządowi zależy na rozwoju, chociażby oseska?
Z porzuconych przez zapracowane matki dzieci wyrosną kolejne emocjonalne kaleki. Łatwiej będzie się można w przyszłości z takimi psychopatycznymi ludźmi dogadać. Będą podobnie myśleli jak cyniczni politycy uchwalający ustawy krzywdzące najsłabszych. Nie chcę dla porównania wypisywać o dobrodziejstwach europejskich systemów opieki nad matką i dzieckiem (tam od lat konsekwentnie wydłuża się urlopy macierzyńskie). W cywilizowanym świecie każdy, kto ma odrobinę wiedzy i uczuć, zdaje sobie sprawę, że rozdzielenie cztero-miesięcznego dziecka i matki jest psychologiczną zbrodnią. Polaków jednak nie stać na humanistyczne fanaberie.
I nie ma to związku tylko z pieniędzmi, ale również mentalnością. To od niej zależą priorytety, wybór: komu zabrać opiekę, a komu ją zapewnić. Polityków stać najwyżej na obłudny, na odczep rzucony tekst - jak ten Millera w Sejmie po przegłosowaniu skróconego urlopu macierzyńskiego: "Oczywiście zadbamy o najuboższych". Niestety, u nas co najmniej połowa to najubożsi, a zabiera się wszystkim. Sytuacja ekonomiczna polskich gospodarstw domowych, zwłaszcza samotnych matek, jest podobna do większości wiejskich gospodarstw: pracuje się w nich tylko po to, żeby przeżyć. Wiadomo, co czeka małorolnych polskich chłopów, są na odstrzał w Unii Europejskiej. Delikatnie mówiąc, będą się musieli przekwalifikować. A na co ma się przekwalifikować matka z dzieckiem przy piersi? Żywą szopkę bożonarodzeniową?
Nie dziwi mnie postępowanie rządu, przecież SLD deklarował na wyborczych plakatach: "Powróćmy do normalności". Było to ostrzeżenie i obietnica powrotu do czasów deptania podstawowych praw. Dlatego boję się obojętności tych, którzy mogą się temu bezprawiu sprzeciwić. Z pozoru wszyscy są po stronie kobiet. Nawet pisma kobiece, wmawiające nam, że świat jest piękną witryną sklepową. Wystarczy kupić kilka kosmetyków i będzie jeszcze piękniej, bez worów pod oczyma ze zmęczenia życiem w Polsce. Czy któreś z tych pism zacznie się w końcu domagać na serio praw dla kobiet, zamiast drukować kolejny wywiad z żoną polityka albo politykiem przebranym za eleganta? I poprowadzi kobiety nie do fryzjera, ale do Sejmu?
Tygodniki polityczne, których okładki zazwyczaj przypominają listy gończe, na święta przyozdobiły się tym, co najatrakcyjniejsze: kobietami. "Polityka" wydrukowała Ewę bez Adama. We "Wprost" prezydentowa w filuternej czapeczce świętego Mikołaja. Ewa pierwszą grzesznicą, Jolanta Kwaśniewska pierwszą damą. Ewa firmowała w "Polityce" raport "Milczenie kobiet". Wbrew tytułowi nie był to jednak prowokacyjny tekst o milczeniu deptanych Polek, lecz o biblijnych, potulnych niczym owieczki niewiastach. Jak na publicystyczny tygodnik refleks czy refleksja spóźniona o kilka tysięcy lat (chyba że chodzi o szarmancki pusty gest, usprawiedliwiający gołą babę na okładce). Nie można więc liczyć na pomoc z tej strony. Zostaje Jolanta Kwaśniewska opisana we "Wprost" jako mieszanka Matki Teresy i Diany. Zwracam się więc do Pani, Pani Prezydentowo, z prośbą o pomoc we wprowadzeniu ustawy zabraniającej odbierania kobietom raz nadanych praw (nie przywilejów, bo w Polsce przywilejem jest bycie mężczyzną). Dba pani o dzieci skrzywdzone przez los, choroby... Proszę się teraz ująć za krzywdzonymi przez wyrachowanych ludzi.
Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.