Średniowieczna Enigma

Średniowieczna Enigma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wiadomo, kiedy powstał. Nie wiemy, kto jest jego autorem
 Zagadką jest też język, w jakim został napisany. Rękopis Voynicha, skarb Yale University, od wieków stanowi wyzwanie dla kryptografów i językoznawców. Być może tę jedną z najbardziej pasjonujących zagadek średniowiecza pomoże rozwiązać technika, która umożliwiła zsekwencjonowanie ludzkiego genomu.

Rękopis znaleziony we Frascati
W 1912 r. nowojorski bibliofil Wilfrid M. Voynich podczas podróży po Europie natknął się na prawdziwego białego kruka. W jezuickim kolegium Villa Mondragone we włoskiej miejscowości Frascati nabył 234-stronicową księgę, prawdopodobnie średniowieczną, którą napisano w nieznanym języku i ozdobiono niezliczonymi ilustracjami roślin, ciał kobiecych oraz ciał niebieskich. Powyższy opis nie jest bynajmniej początkiem najnowszej powieści Umberta Eco - to autentyczna historia, która do dziś nie znalazła finału.
Nie wiadomo, o czym traktuje to tajemnicze dzieło. Trudno też ustalić datę jego powstania. Analiza papieru welinowego za pomocą węgla C14 pozwala stwierdzić jedynie, z jakiego okresu pochodzi skóra zwierzęcia, z której go sporządzono. Atrament mógł być naniesiony później. Przez wieki dzieło przechodziło z rąk do rąk, by wreszcie znaleźć się w zbiorach bibliotecznych Yale University.

Próby lepsze i gorsze
W 1919 r. William Newbold z University of Pennsylvania ogłosił, że manuskrypt to nic innego jak robocze notatki Rogera Bacona. W latach 60. i 70. specjaliści od kryptografii z US National Security Agency przeprowadzili serię testów statystycznych, jednak z prawidłowości, które odkryli we fragmentach tekstu, nie wyciągnęli żadnych konkretnych wniosków.
W 1970 r. Robert Brumbaugh z Yale University orzekł, że dzieło jest zwykłą mistyfikacją. Ta konstatacja nie przekonała jednak miłośników tajemnic. Badania statystyczne podjęto na nowo, kiedy narodził się e-mailowy krąg zapaleńców pragnących złamać średniowie-czny kod. Zaczęto mierzyć tzw. entropię tekstu, czyli stopień upakowania informacji w przekazie. Języki o wysokiej entropii charakteryzują się dużą zmiennością porządku liter i słów. Im wyższa entropia, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że dana litera pojawi się jako następna.
Badacze stwierdzili, że język manuskryptu charakteryzuje się niską entropią w porównaniu z językami naturalnymi. Możliwe jest jednak opracowanie szyfru celowo ją zmniejszającego. Wciąż więc nie można wykluczyć, że rękopis powstał w jakimś języku naturalnym, a następnie przetłumaczono go za pomocą kodu, ale nadal nie wiadomo, jaki język był pierwotny. Jorge Stolfi z Universidade Estadual de Campinas w Brazylii sugeruje, że mógł to być zapisany fonetycznie chiński albo znaki manuskryptu oznaczają cyfry, podobnie jak litery M, D, C, L czy X.
"Entropia tekstu Voynicha wcale nie musi być tak niska, jak do tej pory przypuszczano" - twierdzi z kolei niemiecki badacz René Zandbergen, który w zeszłym roku odkrył, że entropia rzeczywiście jest niska w wypadku pierwszej i drugiej litery każdego wyrazu, jednak dalsze znaki niosą już znacznie więcej informacji. Oznacza to, że manuskrypt mógł być napisany po arabsku lub w którymś z języków Dalekiego Wschodu.

Cyfrowy skryba
Prawdziwym przełomem w łamaniu szyfru niezwykłego rękopisu może się jednak okazać zastosowanie technik komputerowych. Gabriel Lan-dini, brytyjski patolog z University of Birmingham, postanowił wykorzystać do tego analizę spektralną, pomocną w badaniach nad ludzkim genomem. Umożliwia ona wykrywanie regularności w długich ciągach danych, takich jak łańcuchy DNA. Jeżeli analizie podda się nie uporządkowany ciąg znaków, na ekranie komputera pojawia się linia prosta. Jeśli jednak w tekście istnieją jakieś wzory, nawet bardzo subtelne, odczyt jest zróżnicowany.
Landini zauważył, że wzory manuskryptu Voynicha przypominają wzory języków naturalnych. Znaki powtarzają się średnio co pięć, dziewięć liter. Tyle też liter mają przeciętnie wyrazy. Oznacza to prawdopodobnie, że przerwy w tekście są rzeczywistymi przerwami między słowami i nie zostały wprowadzone tylko w celu zmylenia czytelnika.
Problem polega jednak na tym, że wciąż nie ma pełnej komputerowej wersji manuskryptu - w formę cyfrową zostały zamienione tylko fragmenty. Dlatego stworzenie teorii dotyczącej całego tekstu jest jeszcze niemożliwe. Landini i Zandbergen starają się jednak przekonać bibliotekę Yale University do wydania kolorowej kopii rękopisu na CD-ROM. "Byłoby to coś na kształt projektu poznania ludzkiego genomu" - żartuje Landini.

Dwie księgi
Co ciekawe, analogia między średniowiecznym rękopisem a ludzkim genomem wcale nie jest tak wydumana, jak mogłoby się wydawać. "Ściśle mówiąc, idea genomu jako książki nie jest nawet przenośnią - pisze Matt Ridley w Genomie. - Każda książka jest cyfrową informacją zapisaną w liniowej, jednowymiarowej i jednokierunkowej postaci, zdefiniowaną przez kod, który poprzez kolejność znaków małego alfabetu transliteruje je w duży leksykon zdań. Tym samym też jest genom". Dzięki sukcesowi projektu poznania ludzkiego genomu rozszyfrowaliśmy zawartość księgi pisanej przez miliony lat ewolucji. Być może pora już wykorzystać tę wiedzę do odczytania znacznie młodszych tekstów, jak choćby manuskrypt Voynicha.

Więcej możesz przeczytać w 2/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.