Zachód Zachodu?

Zachód Zachodu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zachód umiera
 Coraz niższy przyrost naturalny w Europie i USA w połączeniu z eksplozją demograficzną w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej doprowadzi do nie kontrolowanych ruchów migracyjnych na wielką skalę, przekształceń kulturowych i ekonomicznych, a w rezultacie - do upadku zachodniej cywilizacji i nowego podziału świata. Stany Zjednoczone przestaną być "narodem narodów", Europa zostanie zalana przez wyznawców islamu, a cywilizacja pierwszego świata wraz z Izraelem i Japonią zniknie z powierzchni ziemi. Tak przynajmniej uważa Patrick J. Buchanan, prominentny amerykański konserwatysta. Jego książka "Death of the West" (Śmierć Zachodu) wywołała burzliwą dyskusję w amerykańskich mediach.

Kultura migracji
"Demografia to przeznaczenie" - przekonuje Buchanan, powołując się na dane ONZ. Liczby są bezwzględne: w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat liczba Europejczyków spadnie o 170 mln (co stanowi łączną populację Niemiec, Polski, Danii, Norwegii, Szwecji i Finlandii), podczas gdy zaludnienie w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej zwiększy się z trzech do czterech miliardów. Jedynie co dziesiąty Ziemianin będzie Europejczykiem, choć zaledwie pół wieku temu mieszkańcy Starego Kontynentu stanowili piątą część mieszkańców naszej planety. Zachód błyskawicznie się starzeje: do 2005 r. jedna trzecia Europejczyków będzie po sześćdziesiątce, jedna dziesiąta zaś po osiemdziesiątce.
Przełom wieków przyniósł także niespotykany wcześniej boom migracyjny: ponad sto milionów ludzi żyje dziś poza krajem swojego urodzenia. W Niemczech mieszka 7,6 mln imigrantów, w Wielkiej Brytanii - 3 mln, zaś w Szwajcarii jest ich 1,4 mln. Liczba imigrantów we wszystkich krajach Unii Europejskiej sięga 20 mln. Tylko w latach 90. przybyło ich prawie 6 mln.
Co dziesiąty obywatel USA urodził się za granicą. Buchanan, który był doradcą trzech prezydentów z Partii Republikańskiej, przypomina, że kiedy w 1969 r. władzę obejmował Richard Nixon, w USA mieszkało tylko 9 mln osób urodzonych poza granicami. Kiedy przysięgę składał George W. Bush, w USA żyło już 30 mln imigrantów świeżej daty.
Ameryka zawsze była krajem imigrantów, jednak - co zdaniem Buchanana jest szczególnie alarmujące - zmieniły się źródła imigracji. O ile w ciągu pierwszych dwustu lat amerykańskiej federacji wśród napływających do niej ludzi większość stanowili uchodźcy z Europy, o tyle obecnie aż 80 mln Amerykanów to przybysze z Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Może to spowodować, że wkrótce rasa biała będzie w USA mniejszością. Jak długo nie dyskryminowaną? - Największą etniczną grupą w Ameryce są dziś Latynosi (35 mln), podczas gdy u progu niepodległości 95 proc. społeczeństwa stanowili biali - mówi Tadeusz Paleczny z Zakładu Wielokulturowości Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Żaden naród nie przeszedł tak radykalnego przeobrażenia w tak krótkim czasie" - alarmuje Buchanan, dodając, iż zmiany grożą bałkanizacją Ameryki i przeobrażeniem jej w konglomerat ludzi, którzy nie mają z sobą nic wspólnego.

Dyktatura nowego marksizmu
O dogorywaniu Zachodu świadczy - zdaniem Buchanana - nie tylko demografia, ale także kontrkultura lat 60., przez jednych nazywana liberalizmem obyczajowym, przez niego samego zaś kulturowym marksizmem. Podczas gdy marksizm ortodoksyjny obwiniał kapitalistów o wyzysk robotników, marksizm kulturowy obwinia białą rasę o ucisk i wyzysk innych kultur.
"Za upadek Zachodu odpowiedzialne są socjalistyczne skłonności europejskich elit" - stwierdza cytowany w książce "Śmierć Zachodu" John Wallace z Johns Hopkins University. Gdy obywatel ma zapewnioną przez państwo emeryturę, dzieci przestają być dla niego polisą ubezpieczeniową na starość. Do upadku wartości przyczyniła się też praca kobiet. "Jeśli kobiety mogą zarobić wystarczająco dużo, aby być niezależne finansowo, mąż nie jest już potrzebny. Jeśli można mieć seks i uniknąć wychowywania dzieci - to po co się żenić?" - pyta retorycznie Wallace. Zdaniem Buchanana, który jest bezdzietny, właśnie dzięki stale wzrastającej liczbie wyznawców islamu muzułmańscy fanatycy mają zagwarantowane powodzenie w swoich zmaganiach z innymi religiami. Oni bowiem przedstawiają się jako jedyna ostoja takiej fundamentalnej wartości jak rodzina. W Europie jedynie muzułmańska Albania ma przyrost naturalny pozwalający na przetrwanie do końca obecnego wieku.

Zmora liberalnych obyczajów
Symbolem upadku obyczajów jest dla Buchanana przypadek homoseksualisty Gerry’ego Studdsa, wybranego na kolejną kadencję w katolickim stanie Massachusetts, mimo że uwiódł szesnastolatka. O tym, że nastąpiło zawirowanie w świecie tradycyjnych wartości, świadczyć ma też publicznie wyrażony żal Billa Clintona na wieść o rozpadzie hollywoodzkiej pary lesbijskiej Anne Heche i Ellen DeGeneres. "Dawne wartości zastąpiła uniwersalna ewangelia: nie ma Boga, a wszystko, co ponadnaturalne, jest przesądem" - ubolewa Buchanan.
- To prawda, tyle że bez liberalizacji obyczajów nie sposób wyobrazić sobie cywilizacji Zachodu - mówi Wojciech Burszta, antropolog kultury. Pozostałe "znaki firmowe" tej cywilizacji to równość wobec prawa, kult indywidualizmu i - last but not least - otwartość na inne kultury. Ci, którzy rzekomo bronią Zachodu przed obcymi wpływami, w gruncie rzeczy nie rozumieją jego wartości.

Wojna gospodarczych cywilizacji?
Buchanan nie jest pierwszym krytykiem zachodniej cywilizacji. Jego poprzednikami byli Benjamin Barber, Lester Thurow, Edward Luttwak czy Samuel Huntington. Ten ostatni do argumentów demograficznych, rasowych i moralnych świadczących o nieuniknionym upadku Zachodu dołączył też argumenty ekonomiczne. O ile w latach 50. udział cywilizacji zachodniej w światowym PKB wynosił dwie trzecie, o tyle w latach 90. nie przekraczał połowy. Na gospodarczym znaczeniu zyskały Chiny (odpowiednio 3 i 10 proc.), kraje islamskie (3 i 11 proc.) i latynoskie (6 i 8 proc.). Z prognoz na 2020 r. wynika, że każda z pierwszej piątki największych gospodarek świata należeć będzie do innego kręgu kulturowego, a w pierwszej dziesiątce znajdą się tylko trzy państwa zachodnie. - W połowie XXI w. udział Zachodu w gospodarce światowej będzie przypominał stan z 1800 r. - prorokuje Huntington, autor "Zderzenia cywilizacji".
Nie należy jednak zapominać, że potęga europejskiego sposobu myślenia umacniała się przez czterysta lat i tyle samo może wygasać. Kultura Cesarstwa Rzymskiego promieniuje wszak nadal i ciągle odwołujemy się do jej korzeni. Z pewnością więc jutro obudzimy się jeszcze w cywilizacji zachodniej.
Więcej możesz przeczytać w 4/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.