Latające taksówki

Latające taksówki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śmigłowce firmy Normal z Bielska-Białej w weekendy prawie nie siadają na ziemi
Za 300 złotych śmigłowcem z Bielska-Białej na narty w Beskidy

 Stąd na narty do Korbielowa leci się tylko pół godziny. Samochodem zatłoczoną drogą trzeba się przebijać cztery godziny. Na dodatek powietrzna podróż jest niewiele droższa.

Najszybsza podróż
W Polsce licencje na lotnicze przewozy pasażerskie uzyskało ponad sto firm. Zakup samolotów zwraca się zwykle już po kilkunastu miesiącach. Gdy półpaństwowy LOT ponosi straty i likwiduje połączenia, małe linie czarterowe mają się coraz lepiej. Ich przychody rosną o 40-50 proc. rocznie.
Grzegorz Rybczyński z Opola zaryzykował dwa lata temu. Kupił od Huty Stalowa Wola czteromiejscową mewę i założył firmę Sky Taxi. - Łatwiej było o pasażerów niż konieczne do latania zezwolenia - opowiada. Na licencje czekał osiem miesięcy, na pierwszych pasażerów - cztery. Umowy na świadczenie usług podpisał z kilkoma firmami - to gwarantuje mu stałe dochody. Teraz Rybczyński najbardziej boi się ograniczania wydatków przez firmy. Takich problemów nie ma natomiast Normal z Bielska-Białej, który ledwo daje sobie radę z realizacją wszystkich zamówień. Godzina lotu śmigłowcem Enstrom kosztuje 1200 zł. Gdy jest dwóch pasażerów, za półgodzinny przelot z Bielska-Białej do Korbielowa płacą po 300 zł. Gdy chętnych jest więcej, podróż jest niewiele droższa od wyprawy autem. - Nie myśleliśmy, że nasze usługi będą się cieszyły aż takim powodzeniem. Działamy na rynku dopiero od dwóch lat, a koszty zaczęły się zwracać już po kilkunastu miesiącach - opowiada Piotr Jafernik, szef bielskiego Normala.
Podniebna taksówka jest też najszybszym środkiem transportu tam, gdzie nie ma bezpośrednich połączeń. Samolotem rejsowym z Wrocławia do Rzeszowa można się dostać tylko przez Warszawę; z przesiadką zajmuje to około czterech godzin. Bilet w obie strony kosztuje 1422 zł. Taksówka powietrzna może wylecieć o każdej porze dnia i pokonuje te 430 kilometrów w półtorej godziny. Godzina lotu kilkumiejscową cessną kosztuje niemal 4 tys. zł. Jeżeli delegacja składa się z pięciu osób, wypada po 1200 zł na pasażera, jeśli zaś z siedmiu - niecałe 900 zł od osoby (około 500 zł mniej niż za rejsowy lot).
- Mieliśmy do załatwienia sprawy w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Zielonej Górze i Wejherowie - opowiada Jerzy Mazurkiewicz, współwłaściciel firm Euro Medical i Interm. - Podróż pociągiem trwałaby prawie tydzień, wynajęliśmy więc awionetkę i oblecieliśmy wszystkie miasta w dwa dni.
- Jeżeli ktoś chce dotrzeć do małej miejscowości w Niemczech i musi rejsowym samolotem odbyć podróż z Krakowa przez Warszawę do Hamburga, a tam ponownie zmienić środek transportu, powinien wybrać powietrzną taksówkę - radzi Rybczyński. - Z prywatnych przelotów korzystam od półtora roku - mówi Igor Janik, od pięciu lat prowadzący kancelarię prawniczą. W samochodzie służbowym z Wrocławia do Warszawy musiałby spędzić bezproduktywnie osiem godzin, samolotem leci tylko godzinę. Jeszcze tego samego dnia załatwia sprawę w Krakowie i wraca do Opola. Takie podróże są oczywiście droższe od jazdy samochodem, ale i tak się opłacają. - Obsługuję więcej klientów i więcej zarabiam - przekonuje Janik.

Lotniczy broker
- Możemy zorganizować każdy przelot taksówkami powietrznymi - informuje Idalia Głodowska, dyrektor w firmie brokerskiej Chapman Freeborn. Broker działa jak centrala korporacji taksówkowej: znajduje odpowiedni typ samolotu, wybiera najkorzystniejszą cenę i trasę przelotu. Może sprowadzić zarówno czteromiejscową cessnę, maleńką wilgę, helikopter, jak i duży samolot pasażerski. Zajmujący się tym agenci są uchwytni pod telefonem komórkowym przez całą dobę.
Krzysztof Pawłowski, prezes portu lotniczego Poznań Ławica, zaciera ręce, gdyż każdego roku na jego lotnisku ląduje coraz więcej taksówek powietrznych i luksusowych salonek. W grudniu 2001 r. przyjęto tu 176 wynajętych samolotów (na 302 rejsowe). Ich obsługa stanowi około 10 proc. wpływów portu. Najlepszy dla małych przewoźników był rok 2000, gdy liczba lotów wzrosła aż o 50 proc. Ubiegłoroczne wyniki były nieco gorsze, ale popyt ożywił się niespodziewanie po atakach terrorystycznych na USA. Podróżujący w interesach po świecie poczuli się bezpieczniej w wynajętym tylko dla siebie samolocie.
Ten rok ma być rekordowy, jeśli chodzi o rozwój prywatnego lotnictwa pasażerskiego. Zgodnie z przygotowywanym od kilku lat nowym prawem lotniczym, osoby zamierzające latać samolotami o masie do 10 ton nie będą musiały uzyskiwać żadnych certyfikatów. - Mamy trzy maszyny, ale to już za mało. W tym roku będziemy musieli dokupić dwa śmigłowce - mówi Jafernik. Dodatkowe samoloty kupią także inni przewoźnicy.

Więcej możesz przeczytać w 5/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.