(Nie)pewny sojusznik?

(Nie)pewny sojusznik?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przywódcy państw NATO nie będą się zastanawiać, czy "umierać za Gdańsk", jeśli Polacy nie będą się uchylać od zobowiązań - także finansowych



Wreszcie możemy się czuć bezpiecznie" - tak większość Polaków zareagowała na wejście naszego kraju do NATO. Świętowanie nie trwało długo. Interwencja wojsk sojuszu w Kosowie szybko uzmysłowiła nam, że komfort bycia członkiem paktu jest przywilejem, za który trzeba płacić. Polacy nie zawsze płacili najmocniejszą walutą - choćby wówczas, gdy nasi żołnierze pojechali do Kosowa koleją. Deklaracja ministra Onyszkiewicza, który chce wysłać tam kolejnych kilkuset polskich żołnierzy, jest reakcją na apel Wesleya Clarka, dowódcy sił NATO w Europie. Wzywał on państwa członkowskie, aby wzmocniły oddziały stacjonujące w Mitrovicy. Środki na wysłanie polskiego batalionu mają pochodzić z rezerwy budżetowej. Z sondażu Pentora wynika, że większość obywateli rozumie zobowiązania sojusznicze i godzi się na wysłanie do Kosowa dodatkowego naszego kontyngentu. Problemem jest to, że nie chcemy za to płacić. Aż 60 proc. badanych uważa, że akcja ta powinna być w całości sfinansowana ze środków międzynarodowych (NATO lub ONZ). Tylko co dziesiąty Polak sądzi, że udział naszych żołnierzy w operacjach wojskowych poza granicami kraju powinien być opłacany z budżetu. Ci, którzy nie widzą powodu, by część naszych podatków przeznaczać także na akcje pokojowe za granicą, powinni pamiętać, że przywódcy państw NATO tylko wtedy nie będą się zastanawiać, czy "umierać za Gdańsk", jeśli Polacy nie będą się uchylać od zobowiązań - także finansowych.

Więcej możesz przeczytać w 15/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.