Igrzyska stanu wyjątkowego

Igrzyska stanu wyjątkowego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sześć lat temu, podczas igrzysk w Atlancie, na centralnym placu miasta wybuchła bomba
Czy 300 milionów dolarów wystarczy, by zagwarantować bezpieczeństwo olimpijczykom? 

Rannych zostało sto osób, zginęła jedna. W tym roku w Salt Lake City plac medalowy, na którym sportowcy będą fetować zwycięstwa, otoczony zostanie drucianym płotem z bramkami do wykrywania metali, a nad głowami zawodników i widzów latać będą myśliwce F-16. Podczas ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk 83-kilometrowa strefa będzie wyłączona z ruchu lotniczego, a każdy intruz, który tu wtargnie, może zostać zestrzelony.
"Nie mamy wątpliwości, że wzięliśmy wszystko pod uwagę. Nie znaczy to jednak, że mogę zagwarantować kibicom i sportowcom pełne bezpieczeństwo. Po prostu o niczym nie zapomnieliśmy" - powiedział Milt Romney, prezydent Komitetu Organizacyjnego Salt Lake City 2002. Uczestników imprezy chronić będzie pięć tysięcy żołnierzy oraz sześć tysięcy policjantów federalnych, stanowych i miejskich.

Stan oblężenia
Pamiętając o wydarzeniach z 11 września 2001 r., Amerykanie organizują igrzyska stanu wyjątkowego. Być może właśnie dzięki temu od 8 do 24 lutego Salt Lake City będzie najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. Na ochronę przeznaczono 305 mln USD, z czego 235 mln USD pochodzi z funduszy federalnych. Kiedy w 1980 r. Stany Zjednoczone przygotowywały zimowe igrzyska w Lake Placid, fundusze federalne nieznacznie przekroczyły 24 mln USD.
Ponad 70 tys. wolontariuszy oraz osób towarzyszących sportowcom otrzyma karty identyfikacyjne niemożliwe do podrobienia - jak twierdzi FBI. Plastikowe identyfikatory produkowane są pod ścisłą kontrolą agentów FBI przy współpracy dwóch sponsorów igrzysk, firm Xerox i Eastman Kodak. Powstają w fabryce, której nazwa zachowywana jest w tajemnicy. Wiadomo tylko, że obiekt jest chroniony nie gorzej niż Fort Knox. Identyfikatory zawierać będą nie tylko zdjęcia, ale także dane dotyczące wykonywanego zawodu, miejsca zamieszkania oraz telefony kontaktowe, a w wypadku obcokrajowców - także informacje wizowe i paszportowe. Karta będzie jednak bezużytecznym kawałkiem plastiku, jeśli nie zostanie aktywowana w centrum akredytacyjnym. Organizatorzy zastanawiają się nawet, czy kodów nie zmieniać każdego dnia igrzysk.
Na podstawie umowy zawartej między organizatorami igrzysk a organizacjami walczącymi o prawo do posiadania broni mieszkańcy stanu Utah będą musieli zrezygnować z noszenia przy sobie rewolwerów na terenie obiektów olimpijskich oraz w śródmieściu. Nie będą jednak musieli zostawiać ich w domu - przy wielu sportowych arenach powstaną przechowalnie.

Terroryści, geje, hazardziści
- Każdego dnia dostajemy listy z pogróżkami od wielu organizacji, które obiecują, że zrobią wszystko, by zakłócić przebieg igrzysk - wyznaje Robert Flowers, szef ds. bezpieczeństwa publicznego w stanie Utah. - Nie brakuje nikogo: grup występujących w obronie bezdomnych, aktywistek z ugrupowań pro-life i pro-choice, homoseksualistów, organizacji walczących o prawa zwierząt, wrogów rodeo. Protesty zapowiedzieli także członkowie wypędzonej z Chin sekty religijnej. Wydzielimy dla nich miejsca. Ale grupy, które nie otrzymają zgody miasta na wyrażanie swoich opinii lub mają zamiar demonstrować poza wskazanymi sektorami, powinny być przygotowane na szybką i zdecydowaną reakcję - zapowiada Flowers. Największe obawy budzi Citizen Activist
Network, organizacja protestująca przeciwko komercjalizacji igrzysk i zapowiadająca przyjazd tysięcy osób, które będą manifestować przede wszystkim w pobliżu Rice-Eccles Stadium, miejsca otwarcia i zamknięcia imprezy.
Podczas trwania igrzysk ciężkie dni będą mieli miłośnicy hazardu i firmy, które z nich żyją. Po raz pierwszy w historii stan Nevada zabronił obstawiania wyników zmagań olimpijskich, co zaskoczyło przede wszystkim przygotowanych na spore zyski właścicieli kasyn i hoteli. Zakaz został po części wymuszony przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Działacze MKOl przeżyli prawdziwy szok na wiadomość, że w Sydney sportowcy mogli obstawić wynik zawodów, w których będą startować. Przewidywano nawet, że komitet opublikuje dodatek do karty olimpijskiej, zakazujący takich praktyk, ale do tego nie doszło. Gdyby więc nie inicjatywa senatora z Arizony Johna McCaina, zdecydowanego przeciwnika sportowego hazardu, nic nie stałoby na przeszkodzie, aby Adam Małysz wybrał się z Salt Lake City do West Wendover w Nevadzie (tylko 90 minut jazdy samochodem) i postawił na siebie lub Svena Hannawalda kilka tysięcy dolarów.

Czas patriotów
Organizatorzy robią też wszystko, by impreza nie była nazywana igrzyskami wąglika, ochroniarzy i strachu. Lansowane jest więc hasło zastępcze: igrzyska patriotyczne. Jest to o tyle łatwe, że do okazywania uczuć patriotycznych nie trzeba Amerykanów zmuszać: ścianę Kapitolu rozjaśniać będzie wielki neon przedstawiający flagę amerykańską, a w gmachu prezentowana będzie oryginalna Deklaracja Niepodległości. Na strategicznie położonej elektrowni (między lotniskiem a centrum Salt Lake City) rozwieszono dwie gigantyczne, mierzące ponad trzydzieści metrów flagi. - Nasi sponsorzy zdają sobie sprawę, że te igrzyska mają szczególny charakter, że Amerykanie będą je traktowali jak powód do dumy. Nie możemy tego ignorować - mówi Randy Falco, prezes NBC Television Network.
Już dziś w telewizyjnych zapowiedziach imprezy nie brakuje obrazów flagi USA powiewającej w rytm przeboju Neila Diamonda "America". Zdaniem Marka Dyresona, historyka z Penn State University, to dopiero początek dyskontowania przez stacje uczuć narodowych. Bo czy jest coś lepszego dla telewizji niż relacja z dekoracji pierwszego amerykańskiego medalisty, podczas której wkłada on czapkę strażaka lub policjanta z Nowego Jorku? Już na dwa tygodnie przed igrzyskami NBC sprzedała 95 proc. czasu reklamowego, osiągając rekordowe zyski w wysokości 720 mln dolarów.


Więcej możesz przeczytać w 6/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.