Z życia koalicji i z życia opozycji

Z życia koalicji i z życia opozycji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd ma program
Z Życia koalicji

Jeśli go zrealizujemy, będzie super, a jeśli nie, to - zdaniem wicepremiera Belki - czeka nas Argentyna. Hm, zadumaliśmy się chwilkę... Bo jeśli chodzi o futbol, klimat i Marthę Argerich, to może jednak Argentyna?

Sensacya wielka! Jeden z ważnych a bliskich Aleksandrowi Kwaśniewskiemu posłów SLD wyznał, że pewnym kandydatem na prezydenta będzie za trzy lata Marek Borowski. Bo pani Jola podobno nie chce (chlip, chlip), a i małżonek nie bardzo jej pozwala. Panie Marku, to my się już teraz do kampanii włączamy, a jakby co, to pan wie, ze dwa stanowiska ministerialne albo jakieś fajne ambasady i jesteśmy kwita.

W ramach kampanii wyborczej Marka Borowskiego informujemy o despekcie, jaki go spotkał. Otóż Jacek Żakowski zaprosił go do rozmowy w Radiu Zet razem z Lechem Kaczyńskim. Marszałek uznał, że z Kaczyńskim to może sobie gadać byle poseł SLD, a On to występować może sam. Po naleganiach Żakowskiego w końcu uległ. Błąd! Trzeba przyuczać gawiedź do respektu.

Trotts frosten a°kte Leszek Miller till Sverige för att snacka om jaktplan. Men snart kom han hem och utan na°gra plan. Det förva°nar oss inte: jaktplan har de riktigt goda men annars bara kallt, älgar och dyrt brännvin.

Streszczenie poprzedniej notki dla niekumatych: Miller, Szwecja, samolot, zimno, łosie, droga wódka.

W "Trybunie" przypomniała o sobie była gwiazda "Dziennika telewizyjnego" Tadeusz Zakrzewski. W latach 80. wytrwale piętnował wrogów ludu i resortu, a niedawno wydał książkę "Byłem reporterem generała". I kompletna klapa. Pięćdziesiąt egzemplarzy kupiła firma Sobiesława Zasady i to wszystko. Wydawca namawiał biuro generała Jaruzelskiego, by kupiło trochę tej makulatury, ale nic z tego. Czyżby kataryniarz nie chciał posłuchać swojej małpki?

Do Hameryki wybrał się pan prezydent i w telewizorze (polskim) pozdrawiał niujorczyków. Furda z gramatyką, bo nas najbardziej zainteresowało tło. A tłem był Marek Belka. Oj, zły to sługa, co dwóm panom służy. Leszek nie będzie zachwycony.

Tylko przez przeoczenie szefem jakiejś rządowej organizacji od turystyki jest jeszcze Gwidon Wójcik, były poseł Unii Wolności. Ale już niedługo. Podobno minister Jacek Piechota (SLD) zakomunikował mu: "Wiesz, Gwidon, ja to bym cię zostawił, ale mam dziewięciu kandydatów na twoje miejsce". I co, będą zapałki ciągnąć?

Kapkę się pospierał SLD z PSL. O to, kiedy mają być wybory samorządowe (wiosna, jesień?) i czy liczyć głosy tak, żeby od razu wygrał SLD, czy żeby musiał się podzielić z chłopami. Proponujemy kompromis: wybory latem i niech wygra Unia Pracy.

Ŕ propos tej ostatniej. Niedawno przewidywaliśmy, że unici poprą lustrację, jak tylko dostaną jakieś posady. Ot i proszę. Wiceprezesem GUS (tak, tak, tego od statystyki) ma zostać były poseł Unii Pracy (notabene eks-zwolennik lustracji) Wojciech Borowik. W statystyce może chłopak nie jest zbyt mocny, ale teraz w słupkach będzie rządowi rosło i rosło.

Z Życia opozycji

Co jakiś czas nasze złudzenia pękają jak bańka mydlana. Tym razem pękły za sprawą Romana Giertycha, którego zdybaliśmy w... KFC! (dla niekumatych: KFC to taki McDonald, tylko że z kurczakami). Miast walczyć o polskość naszych obiadów, lider Ligi Polskich Rodzin walczył o większe frytki do zestawu. Panie Romanie! Matrix już pana ma!

Sensacja! Sensacja! Krzysztof Luft prowadził dziennik w czasach, gdy dawał twarz i nazwisko rządowi Jerzego Buzka. Jako że miał mało czasu, nagrywał wspomnienia na dyktafon, zupełnie jak agent Cooper z serialu "Twin Peaks". Teraz głowi się, czy nie zrobić z tego książki. Podobno zachowane historyjki są tak śmieszne i surrealistyczne, że mogą wyprzeć z rynku marihuanę oraz LSD.

Dlaczego zatem Luft się waha? Sukces kasowy ma zapewniony. Ale przecież pieniądze to nie wszystko. Przyszły wydawca musi mu także zapewnić operację plastyczną, zmianę tożsamości i adresu oraz dożywotnią obstawę. Z Teresą Kamińską nie ma żartów...

Z kolei niejaki Ryszard Wawryniewicz (ZChN) odnalazł się w zarządzie Invest-Banku, będącym częścią imperium Polsatu. To już nawet nie Matrix. To Solorz.

W Łodzi ostatnio same straszne rzeczy się dzieją. Ot i kolejna. Stefan Niesiołowski założył ruch o nazwie Inicjatywa Polityczna. Ma on działać na rzecz - z przeproszeniem - jednoczenia prawicy. Jakby jakiś Marek Kotański albo inny zacny człowiek założył ośrodek dla uzależnionych od jednoczenia prawicy, to by naprawdę się Polsce przysłużył. A i rodzinom łatwiej by się żyło. Proszę sobie wyobrazić tę scenę: wychodzi Niesiołowski z odwyku, koledzy go na zebranie ciągną, uchwałami mamią, a on twardo odmawia. Żona wzruszona, dziatki płaczą ze szczęścia, sąsiedzi uśmiechnięci, komary bzyczą radośnie (bo on entomolog). A to wszystko w maju się dzieje i bzy pachną.

No, ale mamy luty i kwitnie Inicjatywa Polityczna, a nie bzy. Pragnie ona, ta inicjatywa, "skupiać ludzi zrażonych do dotychczasowych form i sposobów uprawiania polityki" oraz "zaniepokojonych cynizmem, hipokryzją, korupcją i politycznym chuligaństwem". Jak tak to czytamy, to najbardziej nas niepokoi ta hipokryzja.

Jest czas na formowanie. To sentencja autorstwa senatora Krzysztofa Piesiewicza (RS AWS, chyba), który pracuje nad "konstytucją ideową centrum". Będzie ją kierować do "ludzi aktywnych, stowarzyszeń, związków zawodowych, ugrupowań politycznych". Nasza rada dla wszystkich tych nieszczęśników: jeśli natkniecie się na Piesiewicza, nie stawiajcie żadnego oporu. Tylko potakujcie. A przy pierwszej nadarzającej się okazji: chodu!!! Może się uda.

Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. A nawet troje (cóż, postmodernizm), bo o braci Kaczyńskich i Kazimierza Ujazdowskiego chodzi. Wielcy Bracia chcą, żeby do ich PiS-u przystąpiło w końcu Przymierze Prawicy Ujazdowskiego. Ono się waha, bo nie chce zniknąć i sprawić zawodu swoim sympatykom. Czterem.

W oczekiwaniu na audycję spotkało się w radiowych korytarzach dwóch posłów opozycji (jeden z PiS, drugi z PO) oraz działacz SLD. Ten ostatni niech pozostanie postacią anonimową, możemy jedynie powiedzieć, że kawał z niech chłopa, a nazywa się jak pewne polskie miasto, które znali już starożytni Rzymianie. SLD-owiec chlubił się, jak zgrabnie poradził sobie na spotkaniu z wyborcami. Ale tylko dlatego - zaznaczył - że on kontestuje obecny układ rządowy. "Jeśli chodzi o kontestowanie - wtrącili usłużnie prawicowcy - to możemy służyć radą. Mamy duże doświadczenie z czasów AWS". Kochane chłopaki.
Więcej możesz przeczytać w 6/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.