Na topie i w klopie

Na topie i w klopie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do tej pory idolami normalsów byli przylizani piosenkarze. Teraz cała Polska kocha świra
Na koszulce firmowej sopockiego SPATiF-u widnieje znak zakazu wjazdu dla Leppera, dresiarzy i zespołu Ich Troje. SPATiF - zwany popularnie "spaciem" - to kultowa knajpa artystyczna Sopotu, w której przed laty upijał się Afanasjew, Cybulski, Osiecka i całe tabuny bardziej lub mniej znanej braci artystycznej. Dziś też upijają się tam artyści pod czujnym okiem barmana Wojtka. Ze znanych pija tam tylko Paweł Huelle, lecz w Trójmieście to już poza nim nikogo znanego prawie nie ma. Chyba że Chwin, Wałęsa albo Skiba. Ale z nich to żaden pożytek. Chwin pije w domu z żoną, Wałęsa w Cristalu z Kokoszką, czyli właścicielem lokalu, a Skiba moczy ryja na trasie.
SPATiF selekcjonuje swych gości i nic dziwnego, że dba o to, by wrażliwa na piękno brać artystyczna nie natrafiła w swym ulubionym lokalu na przedstawicieli Samoobrony, dresiarzy czy fanów talentu Michała Wiśniewskiego. Lider Ich Troje został niedawno uznany w SPATiF-ie za Kobietę Roku. Jak uzasadniono w werdykcie, "za perfekcyjny makijaż, kolczyki, trwałą i miłość do Leszka Millera". Brałem udział w tej zabawie, ale szczerze mówiąc, miałem inną kandydaturę. Obstawiałem minister Łybacką, za to, że nie chciała zdawać nowej matury. Grono przyznające tytuły w SPATiF-ie bawiło się nieźle, a o rewolwerowych humorach niech świadczy fakt, że znany tłumacz Jacek Łaszcz zaproponował, by tytuł Kobieta Roku przyznać reżyserce Leni Riefenstahl za to, iż przeżyła sto lat i miała randki z Hitlerem w pobliskim Grand Hotelu.
Zespół Ich Troje przewijał się w wielu okrutnych kategoriach, m.in. kandydował do tytułu Paw Roku i Kicz Roku. Te zaszczytne laury, niestety, przypadły innym kandydatom (Kiczem Roku okrzyknięto "Quo vadis" Kawalerowicza z uzasadnieniem, że dzieło to było tak wybitne, iż nie zakłóciło drzemki Ojca Świętego, który oglądając kwiat polskiego aktorstwa, najzwyczajniej przyciął sobie komara). Perełek na sopockiej Biesiadzie Felietonistów nie brakowało. Najlepsza, moim zdaniem, okazała się Martyrologia Roku. O ten tytuł biło się wielu, ale ostatecznie otrzymał go prokurator krajowy Andrzej Kaucz wydalony przez Barbarę Piwnik z objawami zaparcia.
Od lat samozwańcze grono dziennikarzy i felietonistów trójmiejskiej prasy przy suto zastawionych stołach przyznaje swe kpiarskie tytuły. Od zawsze wiele emocji wzbudzają nominacje do tak powabnych honorów, jak Idiota Roku czy Zwierzę Roku. Ponieważ minione dwanaście miesięcy obfitowało w wydarzenia wielkie i piękne, a także żałosne i obrzydliwe, więc zgromadzeni nie mieli problemów z obsadzeniem wszystkich kategorii, tym bardziej że wódki i kobiet było tyle, ile w greckiej knajpie dla marynarzy.
Jako weterana tej szacownej balangi zastanawiał mnie jednak fakt powszechnej wśród piszącej braci nienawiści do zespołu Ich Troje. Nie jestem dwunastoletnią siksą, która zachwyca się brylantem grafomanii w stylu "sępa miłości" (wolę Sępa-Szarzyńskiego), ale powiem szczerze, że mi się ten Wiśniewski podoba! Trochę podoba mi się z przekory, bo nie podoba się wielu innym, a trochę też dlatego, że utarł nosa wszystkim zawodowym znawcom muzyki w tym kraju. Wielkie wyrocznie muzyczne skrobiące po gazetach zbłaźniły się gorzej niż przed laty Leszek Bubel, startując na prezydenta. Po raz kolejny okazało się, że są kompletnymi zerami, nie umiejącymi przewidzieć, jaki zespół zawojuje rynek i co będzie przebojem. Przewidywali pogodę na skocznego Bregovicia z Krawczykiem, a wyszedł ckliwy Wiśniewski z Ich Troje.
Michał Wiśniewski podoba mi się też dlatego, że utarł nosa wszystkim nadętym bufonom estrady. Ci mandaryni sceny myśleli, że już do końca świata będą zapełniać hale i podbijać serca fanów. Tymczasem rynek muzyczny jest jak wampir i stale potrzebuje świeżej krwi. Lider słynnej Nirvany Kurt Cobain zwariował dopiero po trzech latach od momentu, w którym odniósł sukces. Wiśniewski jest idolem od pół roku, ale jeszcze nie oszalał, choć daje się czasem zauważyć elementy lekkiego nawiedzenia.
Wiśniewski robi wszystko, by wyglądać ekscentrycznie. Kolczyków ma na twarzy tyle, że mógłby otworzyć punkt skupu złomu. Na plecach ma wytatuowaną mapę Skierniewic w skali 1:1. W czasie koncertów krzyczy znane z koszar słowo "zajebiście". Ogólnie więc nosi się na świra, a jest przecież idolem normalsów. To nie przedstawiciele subkultur, lecz zwykli, normalni ludzie, którzy oglądają "Klan", kochają Jolę Kwaśniewską, jedzą zupę pomidorową i lubią posłuchać sobie melodyjnych kompozycji, są fanami łódzkiego tercetu. To ciekawa sytuacja. Do tej pory idolami normalsów byli przylizani piosenkarze bądź śpiewające słodkie paniusie, ukochane córki znanych muzyków. Teraz cała Polska kocha świra, który przyznaje się do swych dawnych doświadczeń homoseksualnych. To straszna informacja dla wszystkich, którzy byli przekonani, że ich dzieci słuchają poprawnej Arki Noego. Jaki to musi być horror dla Ligi Polskich Rodzin!
Wiśniewski jest szczery w wywiadach. Stale opowiada o trudnym dzieciństwie i pokręconym życiu. Gdy ujawnił, że został odtrącony przez matkę, na koncertach zespołu zaczęły się pojawiać fikcyjne matki, które chcą go adoptować. Podobno norma to trzy matki na koncercie. Czemu żadna matka nie chce adoptować klęski Unii Wolności?
Polska publiczność pokochała grupę Ich Troje, a elity i dziennikarze jej nienawidzą, nazywając zespół Ich Zero. Na widok Ich Troje "Gazecie Wyborczej" zbiera się na wymioty, brzydzi się nimi radio RMF FM. Czyli wszystko gra. Taki podział estetyczny był zawsze. Wokalista zespołu Michał Wiśniewski, uznany przez trójmiejskich felietonistów za Kobietę Roku, jest więc w dwóch miejscach naraz - na topie i w klopie. Zdaniem naukowców, umiejętność przebywania w wielu miejscach jednocześnie powoli staje się warunkiem niezbędnym do przetrwania w dżungli medialnej.
Więcej możesz przeczytać w 7/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.