Wprost od czytelników

Wprost od czytelników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Solidarność zawodowa?
Zaskakujące jest to, że od nagłośnienia sprawy handlu zwłokami minęło sporo czasu i wciąż nie słychać głosów pracowników służby medycznej próbujących bronić zaufania do swej profesji poprzez zdecydowane potępienie lekarzy opisanych przez "Gazetę Wyborczą". W obliczu ujawnienia tego strasznego procederu spora część środowisk medycznych postanowiła ponownie zastosować wieloletnią praktykę krycia kolegów i tradycyjnie już zrzucić winę na innych - w tym wypadku na rzekomo nieodpowiedzialnych autorów artykułu "Łowcy skór".

MAREK JURKOWSKI
student

Tabułamacz "Wprost"

Od kilkunastu lat tabułamacz "Wprost" ("Tabułamacz Wprost", nr 4) jest nieodłącznym towarzyszem mojego życia. Szczególnie ważny okazał się w czasie, gdy zagrożony utratą pracy rozpocząłem podyplomowe studia w zakresie edukacji seksualnej. To tygodnik "Wprost" utwierdził mnie w przekonaniu (w przeciwieństwie do znajomych), że mój wybór jest trafny, że to wybór przyszłości.
"Naciągany problem" (lipiec 1993 r.), "Brzemienny problem" (wrzesień 1994 r.), "Kontrakt małżeński" (styczeń 1995 r.), "Świadectwo moralności" (sierpień 1996 r.), "Wychowanie aseksualne" (listopad 1997 r.), "Areszt domowy" (kwiecień 1998 r.) - to tylko kilka z wielu artykułów, które były dla mnie pokrzepieniem, pozwalały przetrwać i robić swoje w czasie toczącej się w całym kraju wojny z seksem. Od wyników tej wojny zależało, czy otrzymam pracę, czy też zasilę szeregi bezrobotnych.
Dzisiaj prowadzenie wykładów z wiedzy o życiu seksualnym człowieka sprawia mi sporo satysfakcji. Chociaż moja droga zawodowa jest drogą pod prąd myślowych i obyczajowych konwenansów, warto nią kroczyć. Zakłócając niejednokrotnie dobre samopoczucie rodaków i namawiając ich do skończenia z hipokryzją, łamiąc tabu obyczajowe, wiem, że przyczyniam się do tworzenia normalności w naszym kraju.

DARIUSZ ZUB

Czas na kompetentnych
Jeżeli rząd chce wymuszać na Radzie Polityki Pieniężnej bezsensowne decyzje, to niech najpierw wpłaci do budżetu kwotę, której w wyniku tych decyzji zabraknie. Rada jest jedyną w II Rzeczypos-politej instytucją, w której liczy się fachowość, a nie dawne zasługi dla władzy ludowej i tytuły naukowe przez tę władzę nadane. Unia Europejska, do której organów też nie ma szans dostać się żadna z osób mianowanych za Peerelu, jest dla Polski wielką szansą oddania choćby cząstki władzy ludziom naprawdę kompetentnym.

MARIAN KAROLEWICZ
Sława
Więcej możesz przeczytać w 7/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.