Porażka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie jestem zwolennikiem bicia endeków
Nie uważam również, aby miało sens propagowanie specjalnej strefy osiadłości dla endeków lub zakazywanie małżeństw mieszanych, to znaczy krzyżowanie endeków z normalnymi ludźmi. Endek jako rasa, i trzeba się zgodzić, że rasa ta ma również prawa do życia" - tak ironizował sobie pod koniec 1932 r. Antoni Słonimski na łamach "Wiadomości Literackich". Postulował też utworzenie Endehitu, czyli państwa dla endeków z całej Europy. "Ponieważ endecy nie mogą żyć bez Żydów, można im wynajmować parę tysięcy Żydów rocznie, którzy za odpowiednią zapłatą z pewnością zgodziliby się być pogardzani, oczywiście z kontraktem rocznym i ubezpieczeniem od wypadków" - sugerował Słonimski.
Upłynęło 70 lat od opublikowania tego felietonu i endecki spektakl - w formie nieco zubożonej podróbki międzywojennej - oglądamy w Sejmie za sprawą Ligi Polskich Rodzin i lepperoidów. Niestety, współcześni endecy na skutek spisku światowego żydostwa zostali pozbawieni naturalnego środowiska. Od dziesiątków lat brakuje w Polsce Żydów, co wzmaga agresję endeków, którzy - jak pisał Słonimski - bez Żydów tracą sens życia. Liga Polskich Rodzin podjęła desperacką próbę reanimacji ducha endecji, używając do tego profesora Leona Kieresa, który - niestety - nie dał się narodowo zbałamucić. Wywołało to jeszcze większą agresję czynnika rasowego w Sejmie, czyli tzw. Polaków z nominacji. Profesor Kieres nominacji na Polaka nie otrzymał, gdyż nie chce przekształcić IPN w Instytut Amnezji Narodowej im. Moczara. Krótko mówiąc - Kieres, element rasowo obcy, nie może kierować Instytutem Pamięci Nacjonalnej. Obrzydliwości, których dopuszczono się wobec profesora Kieresa, nie można niczym usprawiedliwić.
Sejmowy spektakl potwierdził, że w izbie niższej mamy dwa ugrupowania: neoendecką agresywną mniejszość i większość złożoną z "porządnych Sonnenbruchów", czyli niezaangażowanych. Kiedy jednak na Wiejską następnego dnia powraca serial z Radą Polityki Pieniężnej i profesorem Balcerowiczem w roli oprawcy narodu polskiego, człowiek mimo woli sięga po rozkład jazdy pociągów i rozkład lotów na Zachód. Właściwie skoro marszałkowie Sejmu nie mogą reagować na poniżające Sejm wypowiedzi posłów, powinni zostać - podobnie jak trenerzy bokserscy - wyposażeni w ręczniki. W sytuacji zachwiania umysłowego posła marszałek rzucałby ręcznik na mównicę, po czym rozlegałby się gong i następowałoby zejście posła do narożnika. Niestety, od kilku miesięcy w narożniku siedzi rząd i co kilka tygodni - jeśli nie może rozwiązać jakiegoś problemu - zabiera się do rozwiązywania Rady Polityki Pieniężnej. Rzecz jasna, Balcerowiczowi i Radzie Polityki Pieniężnej nic nie grozi, muszą istnieć i trwać, gdyż inaczej rząd straciłby sens życia. Tak jak endecy nie mogą się obyć bez Żydów, tak koalicja SLD-UP-PSL nie mogłaby istnieć bez Balcerowicza oraz Rady Polityki Pieniężnej.
Niestety, coraz więcej młodych, wykształconych Polaków może istnieć bez kraju swoich rodziców, wybierając emigrację, czyli - jak to się mówiło w czasach PRL - uciekając z Polski. Uciekają przed beznadzieją i brakiem perspektyw, przed bezrobociem. Emigracja 250 tys. młodych i wykształconych obywateli to największa porażka polskiej transformacji po dwunastu latach.
Więcej możesz przeczytać w 10/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.