Tajna epidemia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pięć milionów Polaków nie wie, że grozi im niewydolność nerek!

Organizmy setek tysięcy Polaków niepostrzeżenie tracą zdolność oczyszczania się z toksyn. Grozi to też co najmniej pięciu milionom osób, głównie z powodu nadciśnienia lub cukrzycy, które są najczęstszą - po kłębuszkowym zapaleniu nerek - przyczyną przewlekłego uszkodzenia tego narządu. Schorzenia te często przez wiele lat nie wywołują żadnych niepokojących dolegliwości, a kiedy pojawią się objawy, są one bagatelizowane. Tymczasem gdy nerki są już zniszczone w 90 proc., jedyną nadzieją dla chorego staje się kosztowna dializoterapia lub przeszczep. - Liczba chorych wymagających dializy co roku zwiększa się o 6-8 proc., a roczny koszt leczenia tą metodą jednego pacjenta sięga 70 tys. zł - mówi prof. Mieczysław Lao, kierownik Kliniki Medycyny Transplantacyjnej i Nefrologii Akademii Medycznej w Warszawie. W 2001 r. w całym kraju dializowano prawie 10 tys. osób, za co kasy chorych zapłaciły około 700 mln zł. To niemal dziesięć razy więcej, niż minister zdrowia przeznaczył w zeszłym roku na zakup aparatury medycznej.
Jeśli wczesne wykrywanie postępującej niewydolności nerek nie stanie się powszechne, za 15 lat liczba pacjentów wymagających dializoterapii wzrośnie trzy, a nawet cztery razy. Aby uniknąć tragedii, wystarczy przeprowadzić analizę moczu. To badanie powinno być wykonywane równie często jak zalecane w profilaktyce zawałów serca kontrolowanie poziomu cholesterolu we krwi.

Błędy w diagnozie

Coraz częstszą przyczyną przewlekłej niewydolności nerek jest nadciśnienie tętnicze, na które choruje ponad pięć milionów Polaków. - Już we wstępnej fazie, gdy nadciśnienie jest nieznaczne, powstają zmiany wsteczne w naczyniach nerkowych, kłębuszkach i tkance śródmiąższowej, określane jako stwardnienie nerek - twierdzi dr Marek Świtalski, ordynator oddziału nefrologicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku. Tymczasem co trzeci chory nie zdaje sobie sprawy, że ma nadciśnienie (powyżej 130/85 mmHg). Tyle samo osób wie o tym, ale nie podejmuje leczenia, a tylko połowa spośród tych, którzy zgłosili się do lekarza, jest prawidłowo leczona. Podobnie jest z cukrzycą: cierpi na nią prawie dwa miliony Polaków, ale tylko co drugi chory zdaje sobie z tego sprawę (poziom glukozy we krwi nie powinien przekraczać 110 mg/dl przed spożyciem posiłku). Zanim choroba zostanie wykryta, mija zwykle osiem lat. W tym czasie często dochodzi do znacznego uszkodzenia nerek, bo nadmiar cukru w organizmie działa jak trucizna. Cierpiący na otyłość i cukrzycę Przemysław S. pierwsze niepokojące objawy zauważył w wieku 35 lat. Ciągle był osłabiony, bolała go głowa i miał trudności z oddawaniem moczu, ale nie kojarzył tych dolegliwości z chorobą nerek. Wydawało mu się, że ich powodem są stresy w pracy lub błędy dietetyczne. Do szpitala trafił dopiero wtedy, gdy niespodziewanie zemdlał. Tylko że wtedy na leczenie było już za późno: jego nerki były tak zniszczone, że jedynym ratunkiem okazała się dializoterapia. U innych pacjentów pierwszym niepokojącym objawem były bóle kręgosłupa, które nawet lekarze rzadko wiążą z chorobą nerek. Podobnie jest z bólami brzucha, częściej uznawanymi za objaw napięcia nerwowego niż poważnej choroby.

Białko w moczu
- Postępujące uszkodzenie nerek w początkowej fazie często jest wykrywane przypadkowo, gdy lekarz zleci okresowe badania diagnostyczne - mówi prof. Mieczysław Lao. Niektórzy lekarze bagatelizują jednak złe wyniki badań, na przykład podwyższony poziom kreatyniny we krwi i występowanie w moczu białka (niepokojące są nawet jego śladowe ilości). Do nefrologów trafiają chorzy, u których przed trzema, a nawet pięcioma laty stwierdzono obecność białka w moczu. Wielu lekarzy nie podejmuje żadnego leczenia, nie proponuje zmiany diety na niskobiałkową, co może znacznie spowolnić rozwój choroby. - A wystarczy wykryć ją o rok wcześniej, by o 40 proc. wydłużyć leczenie zachowawcze, opóźniające konieczność dializoterapii - mówi prof. Bolesław Rutkowski, nefrolog z Akademii Medycznej w Gdańsku.

Jak uniknąć dializy

Uszkodzenie nerek nadal częściej kojarzone jest z ostrą niewydolnością tego organu, do jakiej może dojść w wyniku nadużycia leków lub alkoholu, niż z przewlekłą chorobą. Alfred D. od dzieciństwa był ospały i anemiczny, często się przeziębiał i chorował na zapalenie migdałków. Ponieważ dobrze się uczył, lekarze sądzili, że jest przemęczony nauką. Tymczasem cierpiał na wrodzoną wadę układu moczowego, powodującą cofanie się moczu z pęcherza. Natychmiast po jej wykryciu został skierowany na operację, dzięki której o kilka lat odsunięto konieczność zastosowania dializoterapii. Dializoterapii uniknął Alonzo Mournig z Miami - gwiazda amerykańskiej koszykówki. Ponad rok temu lekarze wykryli u niego stwardnienie kłębuszkowate ciała nerkowego. Dzięki terapii farmakologicznej niedawno powrócił do czynnego uprawiania sportu. Wczesne wykrycie postępującej choroby nerek może opóźnić schyłkową niewydolność tego narządu o kilka, a nawet kilkadziesiąt lat.
Więcej możesz przeczytać w 11/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.