Sekswizj@

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dochody z domowych pokazów erotycznych on line przekroczą wkrótce trzy miliardy euro rocznie
Jak zarobić na wakacje? Można zbierać jagody, myć szyby na stacji benzynowej lub pracować jako kelner. Coraz więcej młodych ludzi wpada jednak na pomysł, by kupić kamerę internetową i założyć w sieci własną seksstronę. Wejście na taką stronę kosztuje: autorzy najpopularniejszych z nich zarabiają kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.
- Początkowo internetowe kamery służyły do przesyłania imieninowych życzeń. Obecnie kamera to narzędzie pracy - mówi Yvonne Hagen, niemiecka specjalistka ds. Internetu. W sieci pojawiły się więc erotyczne tańce, miłosne sceny w kabinie prysznicowej, miłość homoseksualna, zbliżenia intymnych części ciała, a nawet reportaże z utraty dziewictwa. Sprzedawanie intymności on line to ostatnio najmodniejsza metoda zarabiania pieniędzy. Datamonitor szacuje, że wkrótce dochody z domowych pokazów erotycznych przekroczą w Europie 3 mld euro rocznie.
Internet jest wręcz stworzony do zamieszczania ofert erotycznych: jest anonimowy, dostępny całą dobę, wolny od cenzury. Gwiazdą porno on line może zostać praktycznie każdy. Do rozbieranych zdjęć coraz rzadziej pozują profesjonalne modelki. Dziś wystarczy zaczepić przechodniów na ulicy i zaproponować im erotyczną sesję. Jej efekty są potem pokazywane w internetowych fotogaleriach. "Naga dniówka" to na Zachodzie zarobek rzędu kilkuset euro. Lepiej jednak wziąć sprawy we własne ręce i samemu założyć stronę erotyczną.
W zachodniej Europie własne strony erotyczne ma wielu licealistów i studentów. By utrudnić identyfikację, przed kamerą występują w perukach, maskach, zakładają szkła kontaktowe. Pracują od godziny do trzech dziennie, oferując swoim wielbicielom erotyczny taniec w skąpej bieliźnie lub bez bielizny, kąpiel w mleku bądź autoerotyczne figle. W weekendy wielu "odkrywa wszystko", co wcześniej anonsują, przyciągając w ten sposób dodatkowych widzów. Dzięki tym seansom stać ich na wakacyjne wyjazdy, markowe ciuchy czy drogie kosmetyki.
Gdy studentka uniwersytetu w San Diego, przedstawiająca się jako Sara Brinkley, zamontowała w swojej sypialni web kamerę, zaczęła zarabiać do 5 tys. dolarów miesięcznie. Widzów przybywało w postępie geometrycznym - po miesiącu istnienia strony odwiedzało ją już prawie 100 tys. osób. Narzeczony Sary nie wiedział, że jego wizyty u ukochanej są transmitowane w Internecie.
W Niemczech Sex im Netz (seks w sieci) często oferują gospodynie domowe. W przerwach między gotowaniem a szorowaniem podłóg panie zakładają czerwone pończochy i wykonują striptiz w Internecie. Najczęściej ich jedyną inwestycją jest kamera, którą montują w sypialni lub łazience. Czasem przemieniają swój pokój w dżunglę (kwiaty doniczkowe, zwisające z sufitu sznury plus strój w lamparcie cętki), salon sadomasochistyczny (kajdanki, skóry, pejcze) czy gabinet dentystyczny (na fotelu "pani stomatolog" bawi się wiertłami). Trzy erotyczne minuty kosztują trzy euro. Panie twierdzą, iż od czasu kiedy odkryły taką formę zarobkowania, określenie Hausfrau (gospodyni) przestaje im się kojarzyć wyłącznie ze ścierką i domowym fartuszkiem.
Psychologowie ostrzegają jednak przed taką formą zarobkowania. Uważają, że łatwe pieniądze staną się pokusą dla coraz młodszych internautów, którzy zaczną sprzedawać własną intymność. A od tego już tylko krok do "kreatywnych orgazmów" czy "trójwymiarowych nie kończących się wirtualnych orgii", o których piszą futurolodzy. Choć na razie cyberseks jest niedostępny dla mas, coraz częściej testuje się urządzenia pozwalające kochać się na odległość. W niedalekiej przyszłości wystartują pierwsze wirtualne domy rozkoszy. 

Jacek Staszewski
Media Net Interactive

Zarabianie na amatorskich serwisach staje się coraz popularniejsze. Treści takie z powodzeniem znajdują odbiorców na zachodzie Europy, a i u nas budzą duże zainteresowanie, co w niedalekiej przyszłości może się przełożyć na pieniądze. Strony umożliwiające podglądanie prywatnego życia pielęgniarki czy urzędniczki albo studentek z żeńskiego akademika mogą być sposobem na niezły zarobek. Dlatego też każdemu, kto chciałby pobierać opłaty za treści udostępniane w sieci, oferujemy zarówno kompletną infrastrukturę - dialery, narzędzia do obsługi SMS-ów czy mikropłatności - jak i doświadczenie, które może się okazać pomocne przy planowaniu takiego przedsięwzięcia.
Jacek JAKUBOWSKI
psycholog społeczny

Eksplozja popularności witryn umożliwiających podglądanie intymnych szczegółów z życia innych wynika ze społecznej samotności ludzi. Dzięki programom typu reality show albo Internetowi zaspokajają oni - nie spełnioną w codziennych kontaktach - potrzebę uczestniczenia w życiu innych. Chcą zobaczyć autentyczne ludzkie zachowania, przeżyć coś prawdziwego, czego brakuje im na co dzień. Część liczy, że podejrzy sceny ocierające się o sferę seksualności, inni chcą zobaczyć kłótnie i sprzeczki.
Więcej możesz przeczytać w 16/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.