Donos z Monachium

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żadna zachodnia instytucja nie była zwalczana przez Służbę Bezpieczeństwa PRL z takim zapałem i przy użyciu tylu środków jak Sekcja Polska Radia Wolna Europa
Jak Służba Bezpieczeństwa zwalczała Radio Wolna Europa

 Rozgłośnia była zwalczana z taką zaciekłością, bo już pod koniec lat 50. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oceniało, że słucha jej regularnie 39 proc. Polaków. "Programy RWE - w porównaniu z innymi zachodnimi radiostacjami - najlepiej przemawiają do słuchaczy"- pisał w analizie działalności monachijskiej rozgłośni jeden z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Zamorski kontra Nowak-Jeziorański
Solą w oku SB była osoba wieloletniego dyrektora sekcji polskiej Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Próbowano go zdyskredytować, rozpowszechniając m.in. fałszywe oskarżenia o współpracę z nazistami podczas II wojny światowej. Departament II MSW (kontrwywiad) starał się też wygrywać przeciwko Nowakowi-Jeziorańskiemu jego ambitnych współpracowników. Ten scenariusz zastosowano w wypadku Kazimierza Zamorskiego, kierownika działu polskiego w Wydziale Badań i Analiz RWE. Co najmniej od 1968 r. pozostawał on w otwartym konflikcie z dyrektorem rozgłośni, czemu dał wyraz w rozmowach z funkcjonariuszami SB. "Uczucia te zostały pogłębione na skutek naszych przedsięwzięć operacyjnych" - chwalono się w jednej z resortowych analiz. Przewidywano, że w wypadku powodzenia akcji "jedyną osobistością", która mogłaby zastąpić dyrektora, był właśnie Zamorski.
Gdyby ten scenariusz się nie powiódł, przewidywano powrót "figuranta", czyli Zamorskiego, do Polski. "Oferować możemy na dziś odpowiadające pana wymogom środki materialne, a na przyszłość (...) a) objęcie wpływowego i eksponowanego stanowiska w obranej dziedzinie, b) zapewnienie możliwości szerokich prac publikacyjnych, c) przeprowadzenie przewodu i uzyskanie doktoratu, d) pełne zabezpieczenie materialne praw majątkowych i emerytalnych pana i rodziny" - pisano w szczegółowym projekcie rozmowy z Zamorskim. W tym wypadku jednak MSW nie osiągnęło celu. Kiedy pod koniec lat 70. Zamorski odszedł na emeryturę, ostatecznie zrezygnowano z prób podjęcia z nim współpracy.

Kapitan Czechowicz i Kryza
W 1971 r. ściągnięto do Polski i ujawniono jako agenta wywiadu kapitana Andrzeja Czechowicza, który od kilku lat był pracownikiem RWE. Bezpieka sugerowała, że struktury RWE są wręcz nasycone agenturą. W MSW oceniano, że "każdy kolejny silny cios w RWE może mieć istotne znaczenie w przechyleniu szali na rzecz przeciwników jej istnienia" (w administracji USA), dlatego też zwolennicy RWE "oczekują ze strachem na powrót kolejnego człowieka do Warszawy, a obawa przed takim wydarzeniem graniczy w niektórych kołach wprost z psychozą".
Aby podtrzymać atmosferę podejrzeń i nieufności, we wrześniu 1974 r. władze MSW sprowadziły do kraju Andrzeja Smolińskiego (po Czechowiczu zwanego Andrzejem nr 2). W pierwszej połowie lat 60. był on doradcą ówczesnego wicepremiera Eugeniusza Szyra. W sierpniu 1965 r. wraz z żoną Wandą uciekł na Zachód. Od 1966 r. obydwoje byli pracownikami RWE. Jak oceniał jeden z oficerów SB, u Smolińskiego "wytworzyła się niechęć do dyrekcji RWE, która w jego przekonaniu nie doceniała jego zdolności i nie zapewniła możliwości awansu". Propozycję powrotu do kraju i puszczenia w niepamięć ucieczki Andrzej nr 2 przyjął "na tle urażonej ambicji, kierując się jedynie interesem osobistym". Na tę decyzję wpływ miał też fakt, że Smoliński był chory na serce i obawiał się, że nie będzie go stać na leczenie na Zachodzie. Do współpracy z SB został zwerbowany w kwietniu 1974 r. przez oficera, który przedstawił się jako płk Narcyz. Pod pseudonimem Kryza Smoliński współpracował z bezpieką kilka miesięcy - SB obiecała mu, że wkrótce wraz z żoną zostanie przerzucony do Polski. Ich powrót miał dla MSW znacznie większe znaczenie niż informacje, jakich mogli dostarczyć.

Kumor i Fredy
Wartościowych wiadomości dostarczył bezpiece agent o pseudonimie Kumor. Był on w RWE pracownikiem Wydziału Badań Opinii Publicznej. Został zwerbowany do współpracy w maju 1968 r. "na zasadzie materialnego zainteresowania". Po rozmowie werbunkowej prowadzący go oficer napisał w raporcie: "K. wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Spokojny, opanowany, może trochę powolny. W podejmowaniu decyzji - rozważny. Inteligentny". Nowy agent obiecywał: "Będę przekazywał wszystko, co będę widział, wiedział i słyszał. (...) chcę przecież kiedyś wrócić do kraju". Według MSW, po ściągnięciu do kraju kpt. Czechowicza Kumor był najważniejszym źródłem informacji o rozgłośni. Co ciekawe, w werbunku pomogła jego kochanka, a później żona, która już dwa lata wcześniej jako Fredy rozpoczęła współpracę z MSW. Następnie odgrywała rolę łączniczki między Kumorem a jego oficerem prowadzącym. Kumor i Fredy zostali ściągnięci do kraju w listopadzie 1974 r. (akcja "Duet").
Rozgłośnię próbowano kompromitować poprzez jej byłych pracowników także w latach 80. Pod koniec 1982 r. do RFN zostali przerzuceni agenci kryjący się pod pseudonimami Yon i Panna - małżeństwo, byli działacze NSZZ "Solidarność". Zgodnie z zaleceniami agentom udało się nawiązać kontakty z działaczami emigracji politycznej, w tym z pracownikami RWE, przedstawicielami "Solidarności Walczącej" i członkami rządu w Londynie. Podjęli również bezpośrednią współpracę z rozgłośnią: Yon jako dziennikarz, a Panna jako spikerka Sekcji Polskiej RWE.
Informacje na temat inwigilowanych środowisk przekazywali na spotkaniach, do których dochodziło na terenie Jugosławii i Austrii. Do Polski wrócili wskutek dekonspiracji w kwietniu 1988 r. Władze PRL postanowiły wykorzystać ten fakt do rozwinięcia szerokiej akcji polityczno-propagandowej. Plany kampanii były imponujące. Ostatecznie, na skutek szybko zmieniającej się sytuacji politycznej w Polsce w 1988 r. ukazał się tylko artykuł w "Polityce" i wyemitowano dwa półgodzinne programy w telewizji - dotyczyły one "trudnej sytuacji" polskich imigrantów w RFN.

Fonda, czyli typ sprzedajny
Jerzy B., pseudonim Fonda, od marca 1958 r. pracował na stanowisku spikera sekcji polskiej. Jak wynika z dokumentów MSW, podstawowym powodem, dla którego B. zgodził się na współpracę, był brak pieniędzy. Wszystko to na skutek "hulaszczego trybu życia" i - co się z tym wiązało - skłonności do różnych uzależnień.
Ze swych zadań agent wywiązywał się początkowo bez zarzutu. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem współpracy przekazał swojemu przyjacielowi (ps. Abend) poufny dokument - okólnik Jana Nowaka-Jeziorańskiego dotyczący infiltracji RWE przez bezpiekę. Fondzie udało się też zebrać dane dotyczące struktury i obsady personalnej RWE, zgromadził dokumenty wewnętrzne rozgłośni, charakterystyki pracowników, informacje o planach rozbudowy, finansowaniu i systemie ochrony. Z czasem współpraca z Fondą układała się coraz gorzej. W ocenie przełożonych z MSW upijał się w trakcie agenturalnych spotkań i wszczynał awantury z powodu zbyt małego wynagrodzenia. Ponadto, aby pokryć swoje długi, sprzedał służbowy aparat fotograficzny Minox, przekazany mu przez bezpiekę. Po trzech latach współpracy uznano, iż jako "typ sprzedajny i niebezpieczny, łatwy do przekupienia i prowokacji" Fonda nie będzie w stanie podjąć się ryzykowniejszych zadań. Kontakt został zerwany.
Nie wiadomo, ilu agentów służb specjalnych PRL działało w Radiu Wolna Europa, wiadomo za to sporo o metodach ich pozyskiwania. Wykorzystywano konflikty, nie spełnione ambicje, nałogi, a większość po prostu przekupywano.

Wojna w eterze
Radio Wolna Europa było amerykańską rozgłośnią radiową nadającą programy po polsku, czesku, słowacku, rumuńsku, węgiersku i bułgarsku. Audycje RWE, nadawane w języku polskim od maja 1952 r., odegrały olbrzymią rolę w podtrzymywaniu i kształtowaniu oporu przeciwko rządom komunistycznym. Jedną z form działalności RWE w pierwszej połowie lat 50. były akcje zrzucania nad terytorium Polski, Czechosłowacji i Węgier ulotek i wydawnictw. W latach 1954-1955 audycje rozgłośni, w których występował zbiegły na Zachód wysoki funkcjonariusz bezpieki płk Józef Światło, przyczyniły się do zapoczątkowania w Polsce odwilży. W 1956 r., w czasie powstania węgierskiego, rozgłośnia odegrała rolę łącznika między rozproszonymi grupami powstańczymi, prowadziła też intensywną działalność instruktażową. Z masowo słuchanych - mimo zagłuszania - audycji RWE obywatele państw wschodniej Europy dowiadywali się o wydarzeniach marcowych 1968 r. w Polsce, przebiegu praskiej wiosny, rewolcie robotniczej na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. i powstaniu "Solidarności". W latach 70. i 80. RWE wspomagała swoją polityką informacyjną rodzący się w krajach bloku radzieckiego ruch opozycyjny. Bliźniaczą instytucją RWE było Radio Swoboda, nadające programy w szesnastu językach głównych narodów ZSRR.

Autorzy są pracownikami Biura Edukacji Publicznej IPN.
Więcej możesz przeczytać w 19/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.