Z życia koalicji

Dodano:   /  Zmieniono: 
  • Mysz ryknęła! Liderzy Unii Pracy stwierdzili, że prezydentów miast mają wybierać w obu turach obywatele, a nie jacyś tam radni. A tak chciał koalicyjny SLD. Naszym zdaniem, unia nie ma racji (to zresztą cecha gatunkowa wszystkich unii). Zresztą SLD też nie. Prezydentów powinien wybierać Dyduch.
  • Oj, pospieszyliśmy się z tym faworyzowaniem Dyducha. Zagroził on bowiem Unii Pracy na łamach prasy: "Albo się z nami porozumiecie, albo idźcie do wyborów samorządowych sami". Coś podobnego! Niezmordowanemu marszałkowi Małachowskiemu, ulubieńcowi naszemu, grozić?! Toż to ksenofobia!
  • Działacze SLD zebrali się w Sali Kongresowej. Rozprawiali tam o Polsce i swoim rządzie. Niektórzy bezczelnie krytykowali Leszka Millera. Zarzucali mu (oraz całej SLD-ow-skiej elicie), że ma gdzieś partyjne doły i rzadko się z nimi kontaktuje. Pooglądaliśmy sobie trochę tych dołów w Sali Kongresowej i musimy stwierdzić, że Miller ma absolutną rację, że ich unika. Na sam widok można dostać niezłego doła.
  • Spośród wielu głosów w dyskusji nam najbardziej podobało się wystąpienie Anety Gołębskiej. Urocza działaczka ZSMP ze Starachowic stwierdziła: "Zdaniem polskiej młodzieży, program rządu jest nie tylko realistyczny, ale jest też programem optymalnego rozwoju". Oczarowani jej polszczyzną wmieszaliśmy się w tłum nastolatków, by sprawdzić, czy cała polska młodzież potrafi budować tak piękne zdania. I wiecie, Państwo, co? Młodzi ludzie tak właśnie mówią! Zwłaszcza hiphopowcy.
  • Na naradzie jednak doły krytykowały - na szczęście - nie tylko Leszka Millera. Dostało się również jego poprzednikowi Jerzemu Buzkowi. Niejaki Marian Iwaniuk opowiadał o tym, jak cierpi, gdy ogląda "domy, jachty i konta byłych ofiar komunizmu". Co prawda, to prawda. Za komuny to tu nawet kont nie było. Chyba że w Anglii. Widzieliśmy w "Misiu".
  • Co gorsza, ludzie lewicy są nadal prześladowani. Najgorzej mają ci z Gdańska, matecznika tego draństwa prawicowego. Tamtejszy radny SLD może trafić do więzienia nawet na pięć lat, bowiem - rzekomo - podczas libacji postrzelił kolegę z dubeltówki. Do tego incydentu na pewno by nie doszło, gdyby ludzie lewicy czuli się w Gdańsku bezpiecznie. A tak muszą chodzić z fuzjami.
  • Za sprawą Aleksandra Kwaśniewskiego w Wiśle stanie wspaniała skocznia narciarska. Prezydent wizytował tereny, na których stanie obiekt. Oprowadzali go między innymi Adam Małysz i Apoloniusz Tajner. Prezydent stanął na wysokości zadania i - ponieważ południe jest bardzo konserwatywne - tym razem nikogo nie obmacywał.
  • Z wdzięczności (za skocznię i wstrzemięźliwość) Wisła podarowała Kwaśniewskiemu pałacyk, należący niegdyś do prezydenta Mościckiego. Tyle że pałacyk trzeba odremontować i obecna głowa państwa raczej w nim nie pomieszka. Chyba że jako mąż pani prezydent.
  • Jeszcze jedna wspaniała wiadomość! Prezydent Kwaśniewski został patronem Aeroklubu Polskiego. Naszym zdaniem, to już temat dla psychoanalityka: tutaj skocznia, tam samoloty - facet wyraźnie chce się oderwać od ziemi. Czyżby kryzys wieku średniego?
  • Znany luzak Józef Oleksy poskarżył się "Rzeczpospolitej", że w tym SLD to same drętwusy i obrażalscy, i kiedy Józef krytykuje, to oni albo buzie w ciup, albo wręcz się na niego gniewają. Józef ma też marzenie. Marzy mu się, "żeby rywalizacja personalna była nie tylko dopuszczona, ale pożądana". I wtedy Józef mógłby wyzwać na pojedynek Leszka Millera. Jest tylko sprawa wyboru broni. Może rusznice?
  • Skandaliści dziennikarze na siłę chcieliby Józefowi Oleksemu coś przypiąć. Na przykład jakąś etykietkę. A że postać to nietuzinkowa, to się wymyka. Bardzo więc Oleksy zaprotestował przeciwko nazywaniu go "enfant terrible polskiej lewicy". I tu połowiczna zgoda: enfant to może niekoniecznie, ale terrible jak najbardziej!
Więcej możesz przeczytać w 19/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.