Embriony w poczcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykanka urodziła bliźnięta, których biologicznymi rodzicami są Włosi
Turystka reprodukcyjna pokonuje granice państw i prawa 

Otrzymała za to 25 tys. USD. Poczęte in vitro zarodki, które w ubiegłym roku wszczepiono do jej narządów rodnych, przesłano do USA pocztą kurierską (zamrożone). W Italii kobiety nie mają prawa spełniać funkcji tzw. matki zastępczej. Włoski parlament rozważa teraz wprowadzenie zakazu "eksportu embrionów". Lekarze ostrzegają, że niczego to nie zmieni. Na świecie z powodu lokalnych ograniczeń prawnych rozkwita nowa gałąź przemysłu: turystyka reprodukcyjna.

Matki do wynajęcia
Bogate małżeństwa, które nie mogą się doczekać potomstwa, korzystają z ofert klinik leczenia niepłodności w krajach, gdzie regulacje prawne są bardziej liberalne. Osób, które chcą skorzystać z metod sztucznego zapłodnienia, jest coraz więcej. - Do naszego ośrodka zwróciły się dwa polskie małżeństwa, które poszukiwały zastępczej matki - mówi dr Katarzyna Kozioł z kliniki Novum w Warszawie. Obie pary rozważały wyjazd do USA, bo mimo braku oficjalnego zakazu nikt w kraju nie zdecydował się na przeprowadzenie zabiegu.
Większość zdesperowanych małżeństw wyjeżdża do USA, gdzie ponad 400 prywatnych ośrodków wykonuje zabiegi sztucznego zapłodnienia niemal bez ograniczeń i nadzoru. Najbardziej szokującym przykładem jest zabieg, jaki przeprowadzono w klinice Pacyfic Fertility Center w Los Angeles. Zapłodnieniu poddała się emerytowana nauczycielka Jeanine Salomone. W ubiegłym roku w wieku 62 lat powiła chłopca, którego biologicznym ojcem jest jej brat Robert. Zabiegowi kosztował 100 tys. USD. Dr Vicken Sahakian z Kalifornii wykorzystał do zapłodnienia komórkę jajową młodej Amerykanki, która zgodziła się też urodzić Robertowi Salomone drugie dziecko - dziewczynkę. Przyszła ona na świat w tydzień po porodzie Jeanine.

Ojciec nieboszczyk
Prof. Gedes Grudzinskas, szef kliniki Bridge Center w Londynie, ujawnił, że zgłosiła się do niego czterdziestosiedmioletnia mieszkanka Francji pragnąca urodzić dziecko, którego biologicznym ojcem ma być jej brat. "Nie możemy temu zapobiec. W Wielkiej Brytanii, podobnie jak w USA, tego rodzaju zabiegi nie są zabronione" - przyznał James Yeandel z Komisji Sztucznego Zapłodnienia i Embriologii (Human Fertilisation and Embriology Authority, HFEA). Anglia nie jest jednak "reprodukcyjnym eldorado". W obawie przed nadużyciami wszystkie brytyjskie kliniki wspomaganego rozrodu (jest ich prawie osiemdziesiąt) oprócz licencji na działalność muszą uzyskać zgodę na stosowanie określonych metod zapłodnienia in vitro.
Trzydziestopięcioletnia Diane Blood z Nottingham wyjechała do Belgii, by się poddać zabiegowi, w którym lekarze wykorzystali nasienie jej zmarłego męża Stephena. Plemniki pobrano w 1995 r., gdy Stephen zapadł w śpiączkę na skutek powikłań zapalenia opon mózgowych. Komisja HFEA nie zgodziła się jednak na wykorzystanie ich do sztucznego zapłodnienia. Dopiero na mocy decyzji sądu apelacyjnego Brytyjka uzyskała zezwolenie na poddanie się zabiegowi w innym kraju Unii Europejskiej.

Życie za życie
W tym roku w Dniu Świętego Walentego w Wielkiej Brytanii urodziło się pierwsze w Europie dziecko, które genetycy "zaprojektowali" tak, by mogło być dawcą komórek krwi dla pięcioletniego brata cierpiącego na białaczkę. Dziewczynka przyszła na świat po zabiegu, jakiemu w klinice Reproductive Genetics Institute w Chicago poddała się jej matka. Dopiero wtedy Komisja Sztucznego Zapłodnienia i Embriologii wydała jednorazową zgodę na przeprowadzenie w Anglii podobnego zabiegu. Wkrótce skorzystają z niego Raj i Shahana Hashmi, rodzice dwuletniego Zaina, który cierpi na talasemię, niedokrwistość powodowaną wrodzoną niezdolnością do wytwarzania hemoglobiny A (często występującą wśród Hindusów).
Lekarze stosują w takich sytuacjach tzw. diagnostykę preimplantacyjną. Po zapłodnieniu in vitro dokonują przeglądu genetycznego zarodków i wszczepiają do narządów rodnych matki jedynie te, które nie mają żadnej wady i wykazują największą zgodność tkankową z organizmem chorego dziecka. Inne embriony są niszczone. Podczas porodu tak "zaprojektowanego" dziecka pobierana jest krew pępowinowa zawierająca komórki macierzyste szpiku kostnego. Ich przeszczep znacznie zwiększa szanse wyleczenia chorego na białaczkę lub niedokrwistość.

Ludzki klon
Dla wielu osób wyjazd za granicę jest jedyną szansą na posiadanie własnego potomstwa. Całkowicie sparaliżowany czterdziestodwuletni Roger Thomas z Walii został w marcu tego roku ojcem dzięki nowej metodzie mikroiniekcji, jaką zastosowali u niego lekarze z Los Angeles. Thomas miał 17 lat, gdy uległ wypadkowi. Powiedziano mu, że nigdy nie będzie mógł mieć dzieci. Wielokrotnie poddawał się wraz z żoną Jayne zabiegom sztucznego zapłodnienia w Wielkiej Brytanii. Bez rezultatu. Pomogła mu dopiero metoda tzw. mikroiniekcji (ICSI), polegająca na wtłoczeniu plemnika do komórki jajowej. Państwo Thomasowie zapłacili za zabieg ponad 35 tys. USD.
W przyszłości turystyka reprodukcyjna może rozwinąć się na jeszcze większą skalę, ponieważ osoby, którym nie pomogły stosowane obecnie metody sztucznego zapłodnienia, chcą się sklonować. Profesor Severino Antinori z Włoch twierdzi, że trzy kobiety noszą w swym łonie pierwsze sklonowane ludzkie płody. Matki są w szóstym lub dziewiątym tygodniu ciąży. Dwie z nich to Rosjanki, trzecia zaś pochodzi z "kraju muzułmańskiego". Podobno jeden z zabiegów przeprowadzono w Trypolisie, ale próby klonowania człowieka są też podejmowane na Cyprze i w Izraelu.



Więcej możesz przeczytać w 20/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.