Świr na salonach

Dodano:   /  Zmieniono: 
U nas każde państwowe święto zakrapiane jest wodą święconą i zapięte pod szyję. Wszystko musi być dęte i śmiertelnie nudne
Legendarny wokalista Black Sabbath, książę ciemności Ozzy Osbourne, wystąpił na koncercie zorganizowanym w ogrodach pałacu Buckingham z okazji pięćdziesięciolecia panowania królowej Elżbiety II. Obok Ozzyego na koncercie zaprezentowała się cała śmietanka brytyjskich gwiazd popu. Ozzy był w tym szacownym gronie kimś wyjątkowym. To przecież nie żaden wygładzony Rod Stewart czy poprawny politycznie Paul McCartney. To słynny skandalista, pokazywacz dupy, ćpun i rockowy dewiant z najwyższej półki. Swego czasu Osbourne zjadał nietoperze na scenie i odgryzał główki biednym gołębiom. Do klasycznych numerów scenicznych Osbournea do dziś należy pokazywanie tyłka, jak również kulturalne zwracanie się do własnej widowni w stylu: "Wy pieprzone skurwysyny".
Nie ma na świecie drugiego takiego kraju jak monarchia brytyjska. Kraj, który łączy w sobie lordowski konserwatyzm z anarchistyczną fantazją. Zaprosić Ozzyego do pałacu Buckingham! Cóż za pyszny i odważny pomysł! Nawet jeśli pięćdziesięcioczteroletni Ozzy to już po prostu historia, a w porównaniu z dzisiejszymi młodymi muzykami rockowymi to nie żadne groźne bydlę estradowe, lecz pokojowy piesek po dwóch zawałach. Pojawienie się Osbournea na uroczystościach świadczy o maksymalnym wyluzowaniu elit brytyjskich. A także o ich inteligencji. Wszyscy zwariowani fani Ozzyego kochają teraz królową, mimo że wcześniej pewnie była im obojętna.
Czy takie wyluzowanie podczas imprez państwowych jest możliwe w Polsce? Czy wyobrażacie sobie polskiego Osbournea, czyli dobijającego do pięćdziesiątki i już na sto metrów pachnącego diabłem i siarką Romka Kostrzewskiego z grupy KAT, na jakiejkolwiek imprezie z udziałem elity władzy? Oczywiście nie. Pomysłodawcę takiej imprezy zamknięto by szybko do psychiatryka.
A u wyspiarzy jest to możliwe, bo im konserwatyzm nie przeszkadza w dobrej zabawie. U nas wszystko musi być dęte i śmiertelnie nudne. Każde państwowe święto obowiązkowo zakrapiane jest wodą święconą i zapięte pod szyję. Lubujemy się w rytualnym wręczaniu dyplomów i medali. Jacy my próbujemy być poważni, a przecież jesteśmy śmieszni. Dawno temu Tadeusz Konwicki pisał w "Kompleksie polskim", że u nas powaga chodzi za rękę z błazenadą. I to się sprawdza do dziś. Bo te nasze oficjałki, te koszmarne imprezy państwowe nie mają w sobie nic z życia i patriotyzmu. Im bardziej poważne, tym bardziej komiczne. One nikogo nie nauczą, że ojczyznę warto kochać.
Wszystko dlatego, że w Polsce nie ma arystokracji. Prawdziwa arystokracja potrafiła się bawić i władać pańsko królestwem. Prawdziwe królowe nie mają kompleksów. One mogą sobie zaprosić na dwór nawet największego pajaca, takiego jak Ozzy. Im to po prostu uchodzi. U nas jest z tym ciężko, bo - jak wiemy - ostatnim panem pełną gębą był Witold Gombrowicz. Tych paru zdziwaczałych - a bywa, że oszukanych - hrabiów trudno uznać za arystokrację. Wszyscy więc wywodzimy się ze wsi i jesteśmy wieśniakami. Nad Wisłą każdy, nawet największy mieszczuch, ma rodzinę na wsi.
Skiba to chyba najbardziej chłopskie nazwisko ze wszystkich nazwisk. Więc ja też jestem wieśniakiem, mimo że urodziłem się w Gdańsku, studiowałem w Łodzi, moja matka to architekt, a ojciec - urodzony we Francji marynarz. Ze wsi, a często i z biedy, są też nasze elity. Wyszedł ze wsi, ale wieś z niego nie wyszła. Wieś nie wyszła z nas wszystkich. I nie ma się co łudzić, nie wyjdzie tak szybko. Być może gdyby dziś panowali w Polsce Czartoryscy, to dla zabawy na Zamek Królewski mogliby zaprosić sobie coś z klasyki polskiego metalu, na przykład grupę KAT, Vader czy Acid Drinkers. Ponieważ elita jest, jaka jest, więc w mediach i na salonach skazani jesteśmy na pachnących podskórnie krowim łajnem artystów do bólu grzecznych i poprawnych.
Więcej możesz przeczytać w 25/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.