Zanikające związki

Zanikające związki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykańskie związki zawodowe, korzystając z niedoborów na rynku pracy, nabrały animuszu.

 Rekordowo niski wskaźnik bezrobocia, wynoszący około czterech procent, pozwala związkowcom zrzeszonym w największej amerykańskiej federacji związkowej AFL/CIO domagać się lepszych warunków płacy i świadczeń od pracodawców, którzy po dziewięciu latach nieprzerwanego wzrostu amerykańskiej gospodarki mają kłopoty ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Korzystając z tej sytuacji, związkowcy zdołali ostatnio odnieść dwa znaczące zwycięstwa.

Bunt inżynierów
W marcu liczące 10 tys. członków Zrzeszenie Stewardes i Stewardów (Association of Flight Attendants) linii lotniczych US Airways po raz pierwszy od czterech lat wywalczyło podwyżkę płac o 10 proc. i dodatkowe świadczenia socjalne. Jeszcze dziesięć lat temu w wypadku strajku personelu latającego linie lotnicze zastępowały strajkujących stewardów i stewardesy pospiesznie szkolonymi osobami. Także w marcu powodzeniem zakończył się strajk związków zawodowych w zakładach Boeinga, który jest największym producentem samolotów na świecie. Po czterdziestodniowym proteście związkowcy z The Society of Professional Engineering Employees in Aerospace (zrzeszającego wysoko wykwalifikowanych konstruktorów i inżynierów) uzyskali podwyżkę zarobków i pełne świadczenia medyczne. Powodzenie strajku pracowników Boeinga miało olbrzymie znaczenie psychologiczne dla amerykańskiego świata pracy, ponieważ jest to rzadki przykład udanej akcji strajkowej przeprowadzonej przez związek zrzeszający wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy dawniej znajdowali się na szczycie siatki płac i nie byli zbytnio skłonni wymachiwać legitymacją związkową. Istotną rolę w buncie inżynierów i konstruktorów z Boeinga odegrała zawiść, jaką wzbudzają nowi milionerzy - założyciele z powodzeniem debiutujących na giełdzie przedsiębiorstw informatycznych i komputerowych, od których aż się roi w okolicach Seattle, gdzie siedzibę ma zarówno Boeing, jak i Microsoft. O ile programista komputerowy z dobrym pomysłem stosunkowo łatwo może założyć własną firmę z nadzieją wprowadzenia jej na giełdę, o tyle w wypadku konstruktorów lotniczych taka możliwość bez kosztownej bazy badawczej i urządzeń diagnostycznych właściwie nie istnieje.

Akcja werbunkowa
John Sweeney, nowy prezes federacji AFL/CIO, który zarzucał swojemu poprzednikowi Lane'owi Kirklandowi (zmarłemu w ubiegłym roku), że bardziej interesują go problemy związkowców w Polsce niż w Stanach Zjednoczonych, zintensyfikował akcję werbunkową. Takie działania odniosły pewien sukces w sektorze usług, m.in. wśród pracowników amerykańskiej służby zdrowia. W ubiegłym roku federacja AFL/CIO przyjęła 100 tys. nowych członków, w tym roku ma nadzieję pozyskać kolejne 200 tys.
Nawet jeśli AFL/CIO uda się osiągnąć ten ambitny cel, wpływy związków zawodowych na rynku pracy będą maleć wraz z postępującą dominacją nowej, opartej na Internecie gospodarki. W latach 50. co trzeci zatrudniony w gospodarce amerykańskiej był członkiem związku zawodowego, w roku 1983 r. - tylko co piąty, a dziś legitymację związkową ma w Stanach Zjednoczonych zaledwie co siódmy pracownik.

Nowa gospodarka
Aby amerykańskie związki zawodowe mogły zachować swój stan posiadania na rynku pracy, ich szeregi musiałyby się zwiększyć w tym roku nie o 200 tys. członków, ale o 350 tys., na co się nie zanosi, biorąc pod uwagę niechęć profesjonalistów branży informatycznej do zrzeszania się w tego typu organizacjach. Nikt nie szuka ochrony związków i gwarancji zatrudnienia, jeśli może przebierać w ofertach pracy. Tymczasem - jak wynika z ostatnich badań The Information Technology Association of America - w branży informatycznej (głównie w zawodach "okołointernetowych") jest zatrudnionych ponad 10 mln osób, a w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy w tym sektorze gospodarki pojawi 1,6 mln nowych miejsc pracy. Zdaniem ekspertów branży informatycznej, pracodawcy będą mieli kłopoty z obsadzeniem ok. 850 tys. nowych etatów.
Nic zatem dziwnego, że biznes i stowarzyszenia pracodawców od lat domagają się od Kongresu zwiększania liczby wiz dla profesjonalistów, szczególnie z branży komputerowej. W tym roku limit 115 tys. wiz dla wysoko wykwalifikowanych obcokrajowców został wyczerpany już w marcu (głównie przez cieszących się dobrą opinią, bardzo solidnych informatyków z Indii), mimo że rok budżetowy w Stanach Zjednoczonych kończy się 30 września. Dlatego w Kongresie, także wśród tradycyjnie związanych ze związkami zawodowymi demokratów, coraz silniejsze jest poparcie dla idei zniesienia w najbliższych latach ograniczeń wizowych dla profesjonalistów.

Koalicja antyglobalna
Równocześnie z próbami pozyskania nowych członków związki zawodowe podjęły walkę o odzyskanie wpływów politycznych. Federacja AFL/CIO, która do dzisiaj nie może wybaczyć Clintonowi i "nowym", sprzyjającym biznesowi demokratom z jego otoczenia przeforsowania w Kongresie układu o wolnym handlu z Kanadą i Meksykiem NAFTA, ostatnio dołączyła do przeciwników globalizacji, którzy po Seattle i Davos zjechali do Waszyngtonu, aby zakłócić wiosenne spotkanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Największe obawy związkowców budzi perspektywa przystąpienia Chin do Światowej Organizacji Handlu.

Nie dla Chin
W demonstracji zorganizowanej przez AFL/CIO przed siedzibą Kongresu wzięło udział prawie 15 tys. osób - najwięcej od czasu grudniowych protestów podczas ministerialnego spotkania Światowej Organizacji Handlu, które przyciągnęło do Seattle 30 tys. antyglobalistów różnej maści (od trockistów i anarchistów, po izolacjonistów i przedstawicieli religijnej prawicy). Demonstracja jest częścią całej kampanii przeciw przystąpieniu Chin do Światowej Organizacji Handlu. Związkowcy argumentują, że przyjęcie Chin do tej organizacji spowoduje pogorszenie sytuacji amerykańskich pracobiorców, nasilenie wyzysku chińskich robotników i wzrost zysków międzynarodowych korporacji.
"Niech Chiny pozostaną na cenzurowanym." - nawoływał podczas demonstracji przed Kapitolem James Hoffa, prezes Związku Pracowników Transportu. Oczywiście, przeważały argumenty moralne, ale związkowcy obawiają się przede wszystkim utraty miejsc pracy. Dotyczy to zwłaszcza najniżej wykwalifikowanych i tym samym najmniej zarabiających, którzy są niejako naturalnym zapleczem związków zawodowych. Podstawowym celem demonstracji AFL/CIO - do której przyłączyli się działacze praw człowieka, ruchu ekologicznego, izolacjoniści (m.in. słynny telewizyjny komentator i odwieczny kandydat w wyborach prezydenckich Pat Buchanan) - było wywarcie nacisku na niezdecydowanych jeszcze ustawodawców, aby głosowali przeciw przyznaniu Chinom stałej klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Obecnie klauzula najwyższego uprzywilejowania, dzięki której eksportowane do USA towary z Chin i innych państw świata objęte są najniższymi cłami, jest przedłużana z roku na rok, zawsze jednak po ożywionej debacie amerykańskiego parlamentu. Przyznanie Chinom stałych ulg celnych byłoby zarazem kolejnym ważnym krokiem do uzyskania przez Pekin członkostwa w Światowej Organizacji Handlu. Prezes AFL/CIO John Sweeney nawoływał związkowców, by w czasie listopadowych wyborów do Kongresu "zemścili się" na ustawodawcach, którzy wbrew związkowcom odważą się głosować za przyznaniem Chinom stałych przywilejów handlowych. Argumentował, że chińscy robotnicy zatrudnieni w przedsiębiorstwach produkujących na eksport do Stanów Zjednoczonych otrzymują 13-35 centów za godzinę (minimalna stawka godzinowa w USA wynosi 5,15 USD i ma być podniesiona o dolara). Chiny pogwałciły wszystkie porozumienia handlowe podpisane ze Stanami Zjednoczonymi w ciągu ostatnich dziesięciu lat, a obecnie deficyt USA w wymianie z Chinami wynosi 70 mld USD.

Apetyt konsumentów
Oczywiście, związkowcy częściowo z myślą o pozyskaniu jak największej liczby sojuszników z prawej i lewej strony sceny politycznej nie zapominają wypominać Chinom łamania praw człowieka, degradacji środowiska naturalnego, braku poszanowania praw religijnych itp.
W tej kolejnej batalii - jak się wydaje, z góry skazanej na przegraną - związkowcy mają jednak przeciwko sobie nie nasycony apetyt milionów amerykańskich konsumentów, którzy - podobnie jak konsumenci na całym świecie - zbytnio nie troszczą się o prawa pracownicze i świadczenia socjalne w Chinach czy krajach Trzeciego Świata, jeśli tylko cena produktów jest właściwa, czyli niska.

Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.