MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
KSIĄŻKA

W maju nakładem poznańskiej Oficyny Wydawniczej 3.49 ukaże się szpiegowski romans z elementami fantasy "Ostatni władca pierścienia" Kiryła J. Yeskova. Jego tematem jest historia opowiedziana już przez J. R. R. Tolkiena w trylogii "Władca pierścieni", Yeskov przedstawia jednak zdarzenia z perspektywy zwyciężonych. Akcja rozpoczyna się w kwietniu 3019 r. trzeciej ery, a kończy w sierpniu tego samego roku w Śródziemiu. Kraina Mordor pozbawiona jest odpowiednich warunków do uprawy roli, a jej mieszkańcy zajmują się pracą naukową i rozwojem technologii. Mordorczycy są niebezpieczni - mogą opanować siły przyrody i zagrozić całemu Śródziemiu. By zdusić rozwój krainy, antymordorska koalicja wypowiada jej wojnę oraz organizuje blokadę żywności. Większą część akcji powieści stanowi walka wywiadów. Skomplikowana intryga zapętla się jeszcze bardziej na skutek komentarzy wszechwiedzącego narratora, który w epilogu przyznaje, że opowieść oparta jest na ustnym przekazie jednego z bohaterów "Ostatniego władcy pierścienia". Nie istnieje żaden dokument ani dowód, który potwierdziłby tę historię - nawet kolczuga z mithrilu, której cztery egzemplarze znajdują się w czterech różnych muzeach. Niekoniecznie trzeba więc wierzyć w to, co zostało opowiedziane. Można nawet wykazać różnice między oficjalną wersją wydarzeń końca trzeciej ery znaną z eposu "Władca pierścieni" lub z historycznego teleserialu "Miecz Isildura" czy z komputerowej strzelanki "Galeria Morii" a powieścią Yeskova. Niezła łamigłówka. (AZ)


Wydarzenia: Polska

Polskie stulecie w pigułce, bez pominięcia jakiegokolwiek z ważnych wydarzeń, trendów - tak wystawę "Stulecie Polaków 1900-1999" rekomenduje Jerzy Bradtke, kurator Oddziału Sztuki Współczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku. Każdy rok mijającego wieku ilustrowany jest jednym zdjęciem i publicystycznym komentarzem. - Ta wystawa to zbiorowy zapis naszej narodowej świadomości - mówił Jan Maria Jackowski, przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Jej autorzy dalecy jednak byli od martyrologii i dydaktyzmu. - Obok ważnych wydarzeń historycznych staraliśmy się pokazać życie codzienne - mówił na wernisażu Eryk Mistewicz, dziennikarz "Wprost", pomysłodawca ekspozycji. Są tu perełki polskiej fotografii, jak pierwsze kolorowe zdjęcia wykonane na ziemiach polskich (już w 1907 r.) czy próbne zdjęcia z kampanii reklamującej w 1972 r. wejście Coca-Coli do Polski. Patronem ekspozycji jest tygodnik "Wprost", jej sponsorem - Trójmieście Prokom Software SA. W Pałacu Opatów (ul. Cystersów 18) wystawę można zwiedzać do 7 maja. (AJ)

Swoje 25-lecie grupa Maanam uczciła dwoma dwugodzinnymi koncertami w Sali Kongresowej w Warszawie. Na scenie oprócz zespołu pojawiło się mnóstwo śpiewających i grających zaprzyjaźnionych z muzykami gości. Mimo że przez ponad 30 minut drugiego koncertu zmieniali się oni jak w kalejdoskopie, a Maanam serwował mieszankę swoich najlepszych przebojów, na sali brakowało specyficznej magii wielkiego wydarzenia. Na szczęście zespół przestał wreszcie grzecznie odgrywać dobrze znane hity, a Kora, schlebiając zaproszonym artystom, zachęciła ich do prawdziwej zabawy. Salę Kongresową opanowały zmienne nastroje: od postpunkowego szaleństwa "Raz dwa, raz dwa" w duecie z Justyną Steczkowską poprzez dancingową "Luciollę" aż po finałowe i nieco chaotyczne "Kocham Cię, kochanie moje", które poderwało wszystkich do tańca. Bohaterem wieczoru okazał się gitarzysta Ryszard Olesiński, który kilka razy przyozdobił szlagiery Maanamu solówkami. Inny gość, saksofonista Zbigniew Namysłowski, wniósł klasę, Kasia Nosowska i Muniek Staszczyk - masę energii, a Justyna Steczkowska - klimat wokalnej frywolności i młodzieńczej fantazji. Show było spontaniczne, a radość śpiewania i uśmiechy Kory wynagrodziły małe niedociągnięcia.




Nieustannie wymyślamy sami siebie" - twierdzi David Cronenberg, reżyser filmu "eXistenZ", wchodzącego na polskie ekrany. Cronenberg stworzył pełnometrażową grę życia. Jego bohaterowie dzięki tzw. driverowi, czyli głowicy podłączonej w formie implantu bezpośrednio do systemu nerwowego, wkraczają w krainę wirtualnych halucynacji - nie pozbawioną gwałtu i przemocy. Gracze przeżywają surrealistyczne przygody. Zatarciu ulega granica między biologią a technologią. Ów świat jest równie pesymistyczny, jak okrutny. Makabryczne wydarzenia napędzają tempo akcji. Z żadnym z bohaterów nie można się zaprzyjaźnić, bo każda z pojawiających się na ekranie postaci tak naprawdę jest kimś innym i odgrywa tylko swoją rolę na określonym etapie gry. Kiedy już zdążymy się z nią utożsamić, ściąga maskę. Energia osób biorących udział w zabawie zasila samą grę. Zmienia się ona w zależności od tego, kto bierze w niej udział. "Głównym bohaterem swojego filmu uczyniłem twórcę gier, który może się wznieść na poziom sztuki. Gry komputerowe zaś potrafią zawładnąć biorącymi w nich udział bez reszty" - mówi reżyser. "eXistenZ" łączy więc dwa ulubione tematy Cronenberga: zdolność kreowania rzeczywistości i ideę aktu twórczego jako zagrożenia dla samego twórcy. (AZ)


Wspólny koncert zespołów Lady Pank i Perfect okazał się najodpowiedniejszą formą uczczenia osiemnastych urodzin Listy Przebojów Programu III Polskiego Radia. Piosenki "Chcemy być sobą" i "Mniej niż zero" odśpiewane przez oba zespoły i publiczność zabrzmiały donośniej niż "Sto lat". Lista przebojów Marka Niedźwieckiego po raz pierwszy pojawiła się na antenie radiowej Trójki 17 kwietnia 1982 r. Od tej pory miała już 950 wydań i wciąż cieszy się popularnością. Licznie przybyli na urodziny goście przede wszystkim dobrze się bawili, a wydany po koncercie bankiet udowodnił, że Polskie Radio ma hojnych sponsorów. Marek Niedźwiecki pochodzi z miasteczka Szadek pod Łodzią. Jego mama była nauczycielką, a tata rzeźnikiem. Jak przyznaje, już w dzieciństwie był zauroczony radiem. Były to czasy, gdy w niedzielne popołudnie cała rodzina zasiadała przed odbiornikiem, żeby wysłuchać kolejnego słuchowiska. Już wtedy układał w głowie własne audycje. Studiował budownictwo na Politechnice Łódzkiej. "Musiałem wybrać jakieś normalne studia, bo co powiedziałbym rodzicom? - żartuje Niedźwiedź. - Że chcę pracować w radiu? Powiedzieliby mi: 'A może chcesz zostać Miss Polonia?!'" Dziś Marek Niedźwiecki mieszka w Warszawie. W swoim kawalerskim mieszkaniu trzyma kilka tysięcy płyt. Nie płaci abonamentu radiowego... bo ciągle o tym zapomina. (EJ)
Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.