Randka z klawiaturą

Randka z klawiaturą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Życiowego partnera co roku znajduje w sieci kilkuset Polaków
Żona lub mąż z Internetu? Kilkanaście miesięcy temu warszawianka Anna Tryc poznała Ryana Bromleya z Kanady. - Spotkaliśmy się w kawiarence internetowej. Na początku rozmawialiśmy głównie o nurkowaniu, które jest naszą wspólną pasją. Szybko przypadliśmy sobie do gustu. Ryan odwiedził mnie w Polsce i już tu został - opowiada Anna Tryc. Co roku kilkuset Polaków znajduje w sieci życiowego partnera.

Cybertabletka na nieśmiałość
- Ponad 15 proc. Polaków ma kłopot z inicjowaniem kontaktów z płcią przeciwną. Dla większości wybawieniem jest Internet. Schowani za ekranami komputerów inteligencją intelektualną nadrabiają niedostatki inteligencji emocjonalnej. Co jest jednak dobre dla pary nieśmiałków, u innych osób może doprowadzić do "zmechanizowania" w nawiązywaniu znajomości - mówi Jacek Santorski, psycholog.
Od pół roku w sieci partnera szuka 25-letnia Agata Krakowska z Łodzi. - Marzę o starszym, emocjonalnie dojrzałym mężczyźnie. Poza siecią na nikogo takiego nie trafiłam, a w Internecie w ciągu kilku miesięcy poznałam już dziesięciu. Wierzę, że wkrótce znajdę tego właściwego - opowiada Agata Krakowska.
Wirtualna znajomość zazwyczaj przebiega podobnie: kilka tygodni rozmów w cyberkafejkach, intensywna korespondencja za pomocą komunikatorów typu Gadu-Gadu, a potem wymiana numerów telefonów, pisanie SMS-ów i w końcu decyzja o spotkaniu poza siecią. - Dotychczas umówiłam się z czterema internetowymi adoratorami. Za pierwszym razem byłam nawet zakochana. Zderzenie wirtualnej rzeczywistości z prawdziwym życiem bywa jednak brutalne. I nie chodzi o wygląd, bo wcześniej wymieniliśmy się zdjęciami. Po prostu nie mieliśmy o czym rozmawiać! Obecnie z żadnym z tej czwórki nie utrzymuję kontaktu. Po rozczarowaniu przychodzi kryzys, ale w sieci zawsze znajdzie się ktoś, kto cię pocieszy - mówi Agata Krakowska.

Płatny flirt
W Internecie nie brakuje "zawodowych" podrywaczy. - Poderwać można niemal każdą dziewczynę, która błąka się po sieci - zapewnia 27-letni Mariusz Noworól z Mikołowa, posługujący się pseudonimem Turysta. Internetowe kafejki odwiedza już od ponad pięciu lat. - Najlepiej działają prowokacje. Można na przykład rozpętać dyskusję, że kobietom nie powinno się dawać praw jazdy. To działa jak magnes! Przez chwilę trzeba jeszcze podkręcać temat, a później wybraną dziewczynę zabrać na priva, czyli rozmowę w cztery oczy - zdradza tajniki wirtualnego uwodzenia Nawaról, który nie pamięta, ile internetowych flirtów ma już za sobą. Z kilkoma dziewczynami umówił się w realnym świecie. Ostatnio się jednak ustatkował, bo w cyberkafejce poznał kobietę, z którą wiąże poważne plany.
Na kanałach dyskusyjnych o znamiennych nazwach "Randka" i "Miłość" panuje spory tłok. Osoba z zewnątrz może odnieść wrażenie, że niemal wszyscy rozmawiają o seksie. - W sieci nie ma barier, które nie pozwalają podejść na ulicy do atrakcyjnej dziewczyny. Anonimowość wyzwala odwagę. Ponadto za każdą minutę flirtu się płaci, więc trzeba ją dobrze wykorzystać - twierdzi Mariusz Noworól. W wielu wypadkach wątpliwości nie pozostawiają już pseudonimy uczestników czata: Napalona, Nimfomanka, SexNauczyciel czy Wibrator. - Często to dziewczyny pierwsze proponują seks, bywa że już po kilkudziesięciu minutach rozmowy - twierdzą męscy uczestnicy czatów.
- Gdy na początku lat 70. odwiedziłem paryską Sorbonę, wisiała tam duża tablica ogłoszeniowa. Nie było na niej informacji o odwołanych zajęciach czy kółkach naukowych, ale anonse towarzyskie. Internet nie tworzy nowych zachowań seksualnych, a jedynie daje ujście potrzebom tkwiącym w naturze człowieka - ocenia Jacek Santorski. Wykorzystują to także dewianci. - Jeden z poznanych mężczyzn napastował mnie dziesiątkami listów z prośbami o przesłanie części bielizny i opisami swoich fantazji erotycznych. Pomogło dopiero zablokowanie jego adresu - mówi Agata Krakowska.

Swatka z NASA
- Czatowanie mnie nudzi, ale chętnie korzystam z serwisów umożliwiających znalezienie partnera na weekendowy wyjazd, miłą kolację czy po prostu wspólne wyjście do kina. By trafić na odpowiednią osobę, trzeba w specjalnym formularzu opisać m.in. swoje cechy i zainteresowania. Można też dołączyć zdjęcie. W ten sposób spotkałam się z siedmioma chłopakami - opowiada dwudziestodwuletnia studentka Uniwersytetu Warszawskiego, ukrywająca się pod pseudonimem Marilyn. Razem z koleżankami Marilyn prowadzi ranking wirtualnych partnerów.
- Zawsze idealizujemy partnera, ale gdybyśmy podchodzili do związków wyłącznie racjonalnie, zaczynalibyśmy od bliższego poznania teściowej. To groziłoby zatrzymaniem ewolucji! Nie można wszak zapominać, że przez sieć poznajemy tylko cząstkę drugiej osoby, w rzeczywistości możemy do siebie nie pasować - ostrzega Jacek Santorski. Nic dziwnego, że niewiele internetowych związków trwa poza siecią. Wkrótce internauci zyskają jednak pomoc przy wybieraniu odpowiednich partnerów. Amerykańska agencja NASA wykorzystuje odpowiedni system komputerowy, kiedy dobiera kosmonautów, którzy mają z sobą spędzić wiele miesięcy w niewielkiej przestrzeni. Dzięki temu unika się kryzysowych sytuacji. System ten ma być dostępny także dla osób pragnących stworzyć szczęśliwe pary.

Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.