Ludzkie tworzywo

Ludzkie tworzywo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lekcja anatomii doktora Günthera von Hagensa
To odrażające show potworów", "Ta obrzydliwa wystawa groteskowo porozbijanych i spreparowanych zwłok może przyciągnąć tylko poszukujących takich wrażeń" - to przykładowe głosy krytyki niemieckiej po otwarciu ekspozycji Günthera von Hagensa wypreparowanych zwłok ludzkich, zatytułowanej "Światy ciała".
Na wystawie plastynatów (tak nazywają się szczątki zastygłe w przezroczystym tworzywie sztucznym) można obejrzeć ponad dwieście eksponatów: ciała, wypreparowane organy, zwłoki pocięte na kilkadziesiąt plastrów o szerokości od dwu do ośmiu milimetrów. "Szermierz", "Rzucający lasso" czy "Biegacz" (ukształtowany na podobieństwo rzeźby Umberta Boccioniego) ukazują detale muskulatury. Pochylony nad stolikiem "Szachista" obrazuje system nerwowy, "Figura ortopedyczna" nawiązuje do rysunku Leonarda da Vinci, w łonie "Kobiety leżącej" widoczny jest ośmiomiesięczny płód. Plastynat ze skórą przewieszoną przez ramię przedstawia człowieka pozbawionego naturalnego płaszcza ochronnego.
Pod adresem twórcy wystawy, 55-letniego profesora, kierownika Instytutu Plastynacji na uniwersytecie w Heidelbergu, kierowane są wyrazy zachwytu i głosy odsądzające od czci i wiary. Von Hagens jest autorem patentów, które umożliwiły niewiarygodny wgląd do wnętrza ludzkiego organizmu. Plastynaty powstają w dwóch etapach. Najpierw odbywa się preparacja zwłok, a potem konserwacja poprzez zamrożenie, rozpuszczenie lodu w acetonie, usunięcie go za pomocą pompy próżniowej i wtłoczenie w to miejsce sztucznego tworzywa. Wynalazek polega na stopniowej "impregnacji" ciała, osiąganej dzięki zastąpieniu płynów i tłuszczów w tkankach poliestrem lub silikonem. Stwardnienie jest efektem reakcji chemicznej, zachodzącej pod wpływem gazu, światła lub ciepła. Proces ten pozwala zachować pierwotny wygląd organizmu.
Gdyby prof. von Hagens nie opuścił ze swą technologią zacisza laboratoriów, zapewne nie doszłoby do burzliwych dyskusji, czy jego dzieła są bezczeszczeniem zwłok i poniżaniem ludzkiej godności, czy też skracaniem dystansu człowieka do jego ciała, szerzeniem anatomicznej oświaty i nową estetyką w tej dziedzinie. Na użytek instytutu von Hagens spreparował 150 zwłok, ale już po pierwszych zagranicznych kongresach poświęconych tej metodzie (stosuje ją dziś ponad 250 laboratoriów na świecie) postanowił wykorzystać ją również w celach komercyjnych. - Na przygotowanie wystawy zdecydowałem się wtedy, gdy spostrzegłem, że efektami mojej pracy zainteresował się portier w hotelu, windziarz i jego dzieci. Mówimy o zawałach, szkodliwości picia alkoholu, ale to są tylko słowa. Plastynacja pozwala dostrzec i lepiej zrozumieć własny organizm bez obrzydzenia - uzasadnia prof. Hagens.
Plastynaty, choć wykonane z ludzkich szczątków, są bezosobowe. "Nie informuję, kim byli dawcy, powstałym obiektom nie towarzyszą żadne uczucia i emocje związane z losem konkretnych osób" - takie argumenty von Hagensa nie wszystkich przekonują. Von Hagens nie uważa swej działalności za sztukę. Co prawda przyznaje, że stworzył "nowe pojęcie estetyki w anatomii", woli jednak porównanie z równie ekscentrycznym Jeremym Benthamem, filozofem i prawnikiem z przełomu XVIII i XIX wieku. Przez noszenie kapelusza podkreśla swój indywidualizm i wolność jednostki w myśl zasady: "Żyj i dać żyć innym". Nakrycie głowy, z którym się nie rozstaje, wiąże się z jego przeszłością, a nie wynika z próby kreowania się na artystę. Von Hagens urodził się podczas wojny pod Poznaniem, a wychowywał w NRD. Jego próba ucieczki na Zachód zakończyła się dwuletnim więzieniem, z którego wykupił go rząd RFN.
Otwarcie pierwszej wystawy plastynatów von Hagensa można porównać do sensacji towarzyszącej pierwszej publicznej sekcji zwłok. Dokonał jej w 1543 r. w Bazylei słynny anatom włoskiego pochodzenia, Andreas Vesalius. To postać, z którą von Hagens identyfikuje się najchętniej. Jak sądzi, plastynacja zmienia stosunek człowieka do swojego organizmu. O tym, że wniosek ten nie jest bezpodstawny, świadczy zarówno liczba zwiedzających wystawę, jak i towarzyszące jej reakcje. W Wiedniu ekspozycję obejrzało pół miliona osób, w Mannheim - 800 tys., w Tokio - już 2,5 mln. Żeby się dostać do "Światów ciała", w Kolonii trzeba odczekać dwie godziny w gigantycznej kolejce. Gdy w 1997 r. von Hagens po raz pierwszy pokazał plastynaty szerokiej publiczności, przedstawiciele niemieckiego Kościoła wezwali do bojkotu "makabrycznej wystawy trupów uwłaczającej godności człowieka". Dystansowali się też koledzy Hagensa z Towarzystwa Anatomicznego. Dziś, gdy teatr anatomii prof. Günthera von Hagensa, którego podtytuł brzmi "Fascynacja prawdziwością", odwiedziło już prawie pięć milionów widzów, stanowisko władz kościelnych jest łagodniejsze, a koledzy lekarze wypełniają deklaracje pośmiertnych ofiarodawców zwłok. Jednym z nich był prof. dr Michael Steyer z Akwizgranu, który chciał, by jego "szczątki mogły być w jakiś sposób przydatne". Jego życzenie zostało spełnione.


Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.