Galeria portretowa

Galeria portretowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z punktu widzenia kosztów zamiana Belki na Kołodkę byłaby operacją najtańszą z możliwych
"Nie widzę powodu, dla którego byś się pan miał kiedykolwiek u kogokolwiek portretować"
Stanisław Wyspiański do klienta, który zapragnął zamówić sobie u artysty portret


Galerie wizerunków twarzy zawsze budziły moje zainteresowanie. Kiedyś był to "Polaków portret własny" - jedna z najwspanialszych wystaw, jaką dane mi było obejrzeć. Lubię również popatrzeć na rzędy portretów trumiennych. Zjawisko uwieczniania twarzy nieboszczyków na żelaznej blasze (przytwierdzanej początkowo na trumnie, a potem pozostającej jedynym zachowanym śladem po szczątkach "w proch rozpadłych") jest światowym ewenementem powstałym w kręgu polskiego sarmatyzmu, dziś, niestety, zredukowanym do okropnych fotograficznych kalkomanii na cmentarnej porcelanie. Można się wtedy jedynie poratować wyprawą do Wilanowa, który pomieścił bodaj jedną z największych kolekcji portretów królów, królewskich kuzynów i urzędników oraz innych podrzędniejszych osób, które zostały wzięte "pod pędzel".
Galerie portretów można znaleźć również w instytucjach i urzędach kierowanych przez kolejnych szefów. W natolińskim kampusie College of Europe patrzę co dzień na wizerunki niegdysiejszych rektorów rezydujących w Brugii: Brugmansa, Łukaszewskiego, Ungerera, Fragniera, potem von der Gablentza i wreszcie zmarłego niedawno niespodzianie Akkermansa. "Wiszą" też moi poprzednicy, odpowiedzialni za warszawski kampus: Deodato, Lewis, Saryusz-Wolski i - jeśli obyczaj nie zostanie zarzucony - pewnego dnia "zawisnę" tam i ja. Sic transit gloria mundi - po człowieku mającym swą własną ludzką i służbową charakterystykę pozostaje lepszy lub gorszy portret albo (ostatnio) jakby mniej pretensjonalna fotografia.
Galerie można zobaczyć także w urzędach państwowych, zwłaszcza w ministerstwach, które mimo przetaczających się przez kraj kolejnych rewolucji ustrojowych rzadziej zmieniały swą nazwę. Należy do nich bez wątpienia Ministerstwo Finansów. Ten akurat resort istniał zawsze i pewnie pozostanie nieśmiertelny. Przynajmniej tak długo, jak długo państwo będzie musiało pobierać od obywateli podatkową daninę i redystrybuować ją (mądrzej lub głupiej) na własne wydatki. Tak więc, galeria ministrów finansów istnieje właśnie w rzeczonym ministerstwie, ja zaś - mając przez wiele lat abonament na zwiedzanie tej i innych instytucji (i galerii) - myślę właśnie o portrecie Marka Belki. Po jego odejściu nie trzeba będzie ponosić żadnych dodatkowych kosztów, bo przecież już od kilku lat konterfekt wyżej wymienionego ma tam swoje miejsce. Zatem z punktu widzenia kosztów zamiana Belki na Kołodkę (o czym ćwierkają wszystkie wróble z wyjątkiem zagnieżdżonych na Pałacu Prezydenckim) byłaby operacją najtańszą z możliwych. Anonimowy kustosz galerii portretowej z ulicy Świętokrzyskiej mógłby co najwyżej rozważyć drobny retusz, podkreślający istotniejsze zmiany w wizerunku byłego szefa.
Nie sądzę wszakże, by potrzebne były jakiekolwiek zmiany na fotografii Marka Belki. Zarówno w swej poprzedniej kadencji, jak i obecnie należał do (stosunkowo nielicznego) grona ministrów przewidywalnych, o poglądach ugruntowanych i czytelnych. Można było z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć jego reakcje i zachowania, analitycy giełdowi nie musieli się wpatrywać w jego tęczówkę, by prorokować co do jego przyszłych decyzji. Wnikliwsi goście galerii mogli nawet w rysach ustępującego właśnie ministra dopatrzyć się cech wspólnych z Balcerowiczem lub Osiatyńskim. Jedni mówili, że są to rysy "Mengele polskiej gospodarki". Inni, że właśnie dzięki nim orzeł na polskiej złotówce nosi swą koronę coraz dumniej. Należę do tych ostatnich i pomimo ciężkich ofiar złożonych na ołtarzu walki z inflacją jestem im wdzięczny. Sądzę, że Wyspiański nie odmówiłby im przyjęcia zamówienia. Z niecierpliwością i (jednak) z niepokojem czekam na kolejny portret.

Więcej możesz przeczytać w 28/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.