Pojedynek generałów

Pojedynek generałów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Miller wygrał bitwę w wojnie z Kwaśniewskim


Prędzej dam sobie zagipsować obie ręce, żebym nie mógł utrzymać pióra, niż podpiszę nominację Kołodki" - ironizował w ostatni czwartek Aleksander Kwaśniewski. Prezydent nie ma możliwości zablokowania kandydata premiera na ministra finansów. W czwartek Kwaśniewski odwołał jednak spotkanie
z Leszkiem Millerem, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że Kołodki nie akceptuje. W piątek mówił w Rydze, że ma nadzieję, iż premier przedstawi kilku kandydatów na stanowisko ministra finansów. Zastrzegł, że ich nie zna, co oznaczało, że kolejny raz zdystansował się wobec Kołodki. Ostatecznie zaakceptował tę kandydaturę, wysyłając jednak do wyborców wyraęny sygnał: ostrzegam, że Kołodko nie jest dobrym kandydatem na ciężkie czasy, ale co na to poradzę - konstytucja nie pozwala mi na weto wobec kandydatów na ministrów. Prezydent zyskuje w ten sposób poparcie tych Polaków, którzy boją się ekonomicznych koncepcji Kołodki.
To jednak nie Aleksander Kwaśniewski odwołał "swojego" ministra ze składu rządu. Podczas środowego, pożegnalnego spotkania Marka Belki z gronem zaufanych osób w warszawskim hotelu Sheraton ustępujący minister finansów opowiadał, że prezydent miał mu za złe dymisję akurat w tym momencie. Kwaśniewski nie tylko skarcił Belkę, ale powiedział mu też, by teraz radził sobie sam. Kwaśniewski spotkał się z Belką w poniedziałek, kiedy to minister finansów powiadomił prezydenta o zamiarze złożenia dymisji (premier został o tym poinformowany dopiero we wtorek rano i był wyraęnie zaskoczony). Dowiedzieliśmy się, że komunikat wydany po dymisji Belki Aleksander Kwaśniewski zredagował osobiście, określając decyzję wicepremiera ostrym jak na język prezydenta słowem "rozczarowanie".

Amerykański łącznik
Kluczem do zrozumienia powodów rozczarowania prezydenta Kwaśniewskiego jest między innymi jego wizyta w Stanach Zjednoczonych (od 16 do 20 lipca). To pierwsza oficjalna wizyta Aleksandra Kwaśniewskiego w USA (ostatnio prezydent RP - Lech Wałęsa - gościł oficjalnie w Waszyngtonie dziewięć lat temu). Kwaśniewski chciał podkreślić, że Stany Zjednoczone są naszym najważniejszym sojusznikiem i zawsze mogą na nas liczyć. Potwierdzeniem tego miało być ogłoszenie w Waszyngtonie, że Polska weęmie w leasing amerykańskie myśliwce F-16, rezygnując z przetargu. Ten pomysł upadł jednak, bo nie zgodzili się na to minister obrony Jerzy Szmajdziński i premier Leszek Miller. W otoczeniu prezydenta zyskuje coraz więcej zwolenników pomysł wypromowania go na sekretarza generalnego NATO, a decydujący głos w tej sprawie mają zawsze USA. Dlatego prezydentowi tak zależy, aby zdobyć kolejne punkty podczas pierwszej oficjalnej wizyty w USA.
Kwaśniewskiemu zależało też na tym, by Polska była nadal postrzegana jako kraj stabilny (mimo kłopotów gospodarczych), bo nad bezpieczeństwem zewnętrznym czuwa on sam, zaś sprawy gospodarcze kontroluje cieszący się jego zaufaniem (a także zaufaniem międzynarodowych kół finansowych) Marek Belka. Po ogłoszeniu przetargu na myśliwiec i dymisji Belki prezydent stracił dwa atuty ważne dla powodzenia wizyty w USA. Dlatego jego złość na rząd i Leszka Millera przestała być kamuflowana. Od pracownika Kancelarii Prezydenta dowiedzieliśmy się, że wtorkowa rozmowa głowy państwa z premierem była krótka i bardzo burzliwa. Kwaśniewski miał zarzucić Millerowi, że działa przeciwko interesowi Polski, postępuje nielojalnie i nieodpowiedzialnie. Premier odpowiadał, że to on kieruje rządem, a nie prezydent. O temperaturze rozmowy świadczy to, że obaj panowie często podnosili głos, a na koniec nie podali sobie rąk.

Kwaśniewski kontra Miller
Dymisja Belki pokrzyżowała prezydencką strategię postępowania wobec rządu: to Kwaśniewski, a nie Miller miał być rozgrywającym. Poza tym wraz z dymisją Belki Aleksander Kwaśniewski stracił zaufaną osobę w rządzie. - W obecnym układzie parlamentarnym to prezydent jest najbardziej skuteczną opozycją - mówi Piotr Gadzinowski, poseł SLD. Kwaśniewski ma więc duży wpływ na to, jak rząd Millera jest oceniany przez wyborców. Oficjalnie większość polityków SLD zaprzecza, jakoby istniał konflikt między prezydentem i premierem, nieoficjalnie przyznają, że to już nie konflikt, lecz zwyczajne "naparzanie się".
Przyczyny konfliktu prezydenta z premierem tkwią w odmiennych celach strategicznych obu polityków. Leszek Miller zamierza być ojcem wprowadzenia Polski do Unii Europejskiej. Zanim do tego dojdzie, liczy na poprawę koniunktury gospodarczej. Jeśli Millerowi uda się w 2004 r. wprowadzić Polskę do unii na dobrych warunkach i z korzystnymi skutkami, będzie on naturalnym kandydatem w wyborach prezydenckich.
Z kolei Kwaśniewski liczy na zrobienie międzynarodowej kariery po rozstaniu się z fotelem prezydenta, a gdyby to się nie udało, chce zostać przywódcą nowej formacji, zdolnej do przejęcia władzy w 2005 r. Trzonem tej formacji miałby być SLD. Kluczem do sukcesu obu polityków jest więc SLD, najsilniejsza partia polskiej sceny politycznej, zawsze mogąca liczyć na poparcie co najmniej 25 proc. wyborców.
- Kwaśniewski już teraz rywalizuje z Millerem o rząd dusz w SLD. Wykorzystuje niezadowolenie "dołów" sojuszu, które jest nieuchronną konsekwencją rządzenia państwem w bardzo trudnym okresie. To niezadowolenie jest skierowane przeciw rządowi i premierowi. Prezydent czeka na odpowiedni moment, żeby to zdyskontować - mówi jeden z liderów klubu SLD. Na czym niezadowolenie "dołów" polega, pokazał w "Gazecie Wyborczej" Grzegorz Kurczuk, nowy minister sprawiedliwości. "Nie widzę w działaniu rządu strategii, widzę za to wiele doraęności (...) szwankuje technika jego pracy" - napisał Kurczuk. Co gorsza - alarmował Kurczuk - w poselskim klubie, którym kieruje cieszący się zaufaniem premiera Jerzy Jaskiernia, panuje "głęboki marazm, chaos, brak dyskusji i inicjatyw". - Radnym i wójtom SLD sypie się grunt pod nogami, a takie teksty jak Kurczuka pozwalają im zdystansować się wobec liderów - twierdzi Arkadiusz Kasznia, poseł SLD. - Muszę powiedzieć, że oznak poparcia i sympatii mam tak wiele, iż utwierdziłem się w słuszności tego, co napisałem - opowiada "Wprost" Grzegorz Kurczuk. Dostrzegł to także Miller, który nominacją Kurczuka na stanowisko ministra sprawiedliwości dał sygnał, że nie jest głuchy na krytykę.
Wielu działaczy SLD nadal się zastanawia, czy nie byłoby korzystne, gdyby premierem został szybko na przykład Krzysztof Janik, obecnie minister spraw wewnętrznych i administracji. I czy w przyszłości lepszym przywódcą od Millera nie będzie Kwaśniewski, uznawany za ojca-założyciela tej partii. W czwartkowy wieczór, gdy premier spotkał się z najważniejszymi politykami SLD, aby przedstawić im potencjalnych następców Marka Belki, wysłuchał bardzo krytycznych opinii, na przykład o "alienacji rządu", "bezradności" i "dryfowaniu".

Kwaśniewski rozmiękcza rząd
Gdy piątego lipca w "Trybunie" pojawiły się spekulacje, że Marek Belka odszedł, aby uniknąć lustracji (rewelacje te zdementował Bogusław Nizieński, rzecznik interesu publicznego), sympatycy Aleksandra Kwaśniewskiego w klubie SLD zinterpretowali to jako zakamuflowany atak obozu premiera na prezydenta. Przecież promowanie osób współpracujących w przeszłości z SB i ukrywających to nie wystawiałoby głowie państwa dobrego świadectwa.
Przeciwnicy Aleksandra Kwaśniewskiego w SLD są przekonani, że to jednak on wycofał Marka Belkę z rządu i teraz zacznie stopniowo rozmiękczać rząd. Właściwy atak prezydenta nastąpi, jeśli SLD przegra wybory samorządowe. Poza tak głośnymi konfliktami, jak o Radę Polityki Pieniężnej, prezydent podejmuje mniej spektakularne działania, na przykład stara się o odbudowanie swoich wpływów w telewizji publicznej. Telewizyjna Agencja Informacyjna podlega teraz dyrektorom anten, a ci Robertowi Kwiatkowskiemu, który po uzyskaniu ponownej nominacji na prezesa zarządu TVP znowu stał się proprezydencki.

Kontratak Millera
- Miller uprzedzi ataki i spróbuje rozładować napięcie, dokonując rekonstrukcji rządu - przewidywał w ostatni czwartek jeden z liczących się polityków SLD. I stało się to szybciej, niż można było przypuszczać, bo już następnego dnia. Premier wymienił ministrów, których działacze SLD nie uważali za "swoich" - Barbarę Piwnik i Andrzeja Celińskiego. - Piwnik robi błędy na nasze konto, choć nawet nie należy do SLD, a Celiński zachowuje się jak polityk opozycji, a w dodatku odpycha od nas środowiska twórcze - mówił polityk sojuszu. Tempem rekonstrukcji rządu Leszek Miller zaskoczył prezydenta, który nie miał nawet czasu na wyrażenie opinii o następcach Barbary Piwnik i Andrzeja Celińskiego. Tę rundę Leszek Miller wygrał. Na dłuższą metę rola prezydenta będzie rosła - tym bardziej, im bardziej będą spadać notowania rządu.


Pola bitew
Konflikty między Aleksandrem Kwaśniewskim a Leszkiem Millerem (listopad 2001 r. - czerwiec 2002 r.)

  • sprzeciw prezydenta wobec nominacji Wiesława Kaczmarka na ministra skarbu
  • sprzeciw prezydenta wobec nominacji Andrzeja Kaucza na zastępcę prokuratora generalnego i prokuratora krajowego
  • spór o NBP i Radę Polityki Pieniężnej
  • sprzeciw wobec reformy służb specjalnych
  • sprzeciw wobec zmian w służbie zdrowia
  • protest przeciwko propozycji zniesienia Senatu
  • spór o nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji
  • spór o myśliwiec dla polskiej armii


Baron
Grzegorz Kurczuk, nowy minister sprawiedliwości, nie krył, że jest w SLD traktowany niesprawiedliwie. Mimo że jest jednym z 16 baronów lewicy (czyli przewodniczących rad wojewódzkich partii), na wyraęne żądanie Leszka Millera musiał ustąpić pierwszego miejsca na liście wyborczej Izabelli Sierakowskiej. W zamian miał otrzymać stanowisko ministra sprawiedliwości. Nie otrzymał. Zostało mu kierowanie sejmową Komisją Sprawiedliwości i stanowisko wice-Jaskierni, czyli wiceprzewodniczącego klubu SLD. Gdy ominęła go nominacja na szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na łamach "Gazety Wyborczej" zaatakował rząd oraz kierownictwo partii za "błędy i wypaczenia". "Trybuna" skomentowała to zdjęciem Kurczuka z podpisem "Pa, pa...". Przedwcześnie - 53-letni Kurczuk dopiero wejdzie na polityczne szczyty. Zaatakował Millera i został dokooptowany do władzy, czyli rozbrojony.

Mecenas

Podobno o wyborze Waldemara Dąbrowskiego na ministra kultury zadecydowało to, że przyjaęni się on z Janem Kulczykiem, który z kolei pojawia się w najbliższym otoczeniu Aleksandra Kwaśniewskiego. Dotychczas znajomość owocowała tym, że Dąbrowski bywał partnerem prezydenta na korcie. Od 1994 r., gdy Dąbrowski został prezesem PAIZ, jest kojarzony z dużymi pieniędzmi. Nie własnymi, lecz sponsorów. To on wymyślił Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach, na którym jest witany jak gwiazda z Hollywood. Gdy w 1998 r. został dyrektorem Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, przedstawił ambitny program rozwoju artystycznego, z którego jednak niewiele udało się zrealizować. Z zapowiadanych na sezon 2000-2001 dziesięciu spektakli, wystawiono jeden.

Ministrowie finansów III RP
  • Marek Belka (II 1997 - X 1997) ocena 4 - (X 2001 - VII 2002) - ocena 3+
  • Grzegorz Kołodko (IV 1994 - II 1997) ocena 4-
  • Leszek Balcerowicz (IX 1989 - XII 1991) ocena 4+ - (X 1997 - VI 2000) - ocena 4 
  • Karol Lutkowski (XII 1991 - II 1992) - ocena 3+
  • Andrzej Olechowski - (II 1992 - VI 1992) - ocena 3+
  • Jerzy Osiatyński - (VII 1992 - X 1993) - ocena 4 
  • Marek Borowski - (X 1993 - II 1994) - ocena 3+
  • Jarosław Bauc - (VI 2000 - VIII 2001) - ocena 3-
  • Halina Wasilewska-Trenkner - (VIII 2001 - X 2001) - ocena 3+
    W skali 1-5 oceniał Michał Zieliński
  • Więcej możesz przeczytać w 28/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

    Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.