Muzyczni kowboje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piknik w Mrągowie stał się największym festiwalem country w Europie


Dlaczego country? Bo śliczne! Z jednej strony - egzotyka, kowboje, przestrzeń, wolność. Z drugiej - samo życie i maestria wykonania - mówi Korneliusz Pacuda, nazywany ambasadorem muzyki country w Polsce. Kiedy dwadzieścia lat temu organizowano pierwszy piknik w Mrągowie, country traktowano jak chwilową modę, dziwactwo jak czeski rap. Tymczasem od ćwierćwiecza znajduje słuchaczy, a mrągowski piknik stał się największym w Europie festiwalem country. Gościły tu uznane gwiazdy amerykańskie - Anita Cochran, Kathy Mattea, Johnny Rodriguez oraz mistrzowie gatunku z całej Europy.
Na mrągowskiej imprezie wyrosło i wychowało się całe pokolenie wykonawców i słuchaczy. Mylili się ci, którzy twierdzili, że piknik nad jeziorem Czos jest rodzajem muzycznego erzacu i wróżyli tym spotkaniom szybki koniec, szczególnie w zderzeniu z realiami wolnego rynku. Country wygrało bój o popularność z innymi egzotycznymi "przeszczepami", takimi jak reggae czy muzyka latynoska. Korneliusz Pacuda uważa, że w Polsce country się przyjęło, bo jest ucieleśnieniem amerykańskiego mitu wolności, swobody, otwartości i przedsiębiorczości. Nie byłoby polskiego country bez takich "organiczników" jak Halina Romaniszyn, prezes Stowarzyszenia Muzyki Country w Polsce, czy Maciej Świątek - "woźnica" biuletynu "Dyliżans".

Blues białego człowieka
Muzyka country ma wiele odmian, ale wszystkie utwory mówią o "prawdziwym" życiu i wszystkie dają nadzieję na lepszy świat. Nie ma w nich miejsca na dzielenie włosa na czworo, nie żywią się psychologią. Są kroniką codzienności - od piosenek więziennych przez miłosne po te, opiewające zabawę po ciężkiej pracy. Są też stale obecne w najważniejszych momentach życia swych wielbicieli. W Ameryce country śpiewa się i gra na chrzcinach, ślubach i pogrzebach. Nowożeńcy mają swoje ulubione wedding songs, starsi ludzie zaznaczają w testamencie, która z piosenek powinna zabrzmieć podczas ich uroczystości żałobnych. Country to blues białego człowieka. Na swój sukces muzyka ta pracuje od 75 lat, kiedy to w Nashville powstało radio WSM, a w nim audycja "Grand Ole Opry". Wraz z rosnącą popularnością country koncerty transmitowane przez radio przenoszono do coraz większych sal. Grand Ole Opry House stał się dla wykonawców tego gatunku tym, czym Carnegie Hall dla klasycznych pianistów.
Na pytania o kowbojski sztafaż wykonawcy country uśmiechają się z politowaniem: kapelusze, cekiny i buty "w czub" to stereotyp, który całemu światu narzucił nurt "country and western", towarzyszący dziś głównie popisom rodeo. Podobnie jest z utożsamianiem country z muzyką dla kierowców, zwłaszcza ciężarówek. Przyczyniło się do tego Hollywood, kręcąc takie filmy jak "Konwój", "Mistrz kierownicy ucieka". To już jednak historia.

Country po polsku
- Polacy utożsamiają country głównie z jego charakterystycznym rytmem i brzmieniem, ale kluczową rolę odgrywają tekst i przesłanie - tłumaczy Maciej Świątek. To w dużej mierze wyjaśnia, dlaczego większą popularnością niż gwiazdy amerykańskie cieszą się u nas rodzimi wykonawcy. Tylko pod względem liczby sprzedanych płyt nie mogą z nimi konkurować, bo ich nie mają. Firmy fonograficzne nie są zainteresowane nagraniami naszych countrowców. Tymczasem popularność country w Stanach Zjednoczonych sprawia, że Gartha Brooksa ze 100 milionami sprzedanych płyt wyprzedzają tam jedynie beatlesi. Nasi artyści nie tylko śpiewają po polsku, ale też na swój sposób przykrawają do naszej rzeczywistości to, co w oryginale jest zbyt odległe i egzotyczne. Poza tym miłość, męska przyjaźń, pochwała wolności czy zachwyt nad naturą to tematy nie znające granic. Tomasz Szwed, Lonstar, Paweł Bączkowski, grupy Colorado, Whisky River, T Band czy Zayazd są znani wszystkim prawdziwym miłośnikom tego gatunku w Polsce i kochani bardziej niż ci artyści, którzy tylko czasami stylizują się na country - jak Maryla Rodowicz. Nie spodobali się w Mrągowie Ryszard Rynkowski czy Paweł Kukiz, choć Krystyna Prońko i Edyta Geppert zostały zaakceptowane. Jak napisał Country Anonim w "Rękopisie znalezionym w Czosie": "mrągowska publiczność potrafi odróżniać szczerość od udawania, artyzm od chałtury i bycie na miejscu od przypadkowości".

Mrongoville
Bywalcy Pikniku mają za złe mediom, że traktują country niepoważnie. Bezsensowna zbrodnia sprzed dwóch lat, kiedy to grupa miejscowych chuliganów śmiertelnie pobiła chłopaka, który przyjechał na piknik, została w niektórych gazetach opisana pod hasłem "mord w stylu country". A przecież countrowcy to ludzie łagodni, pogodni i życzliwi innym. Prawdopodobnie za dwa lata zostanie ukończona budowa Mrongoville - westernowego miasteczka (country będzie tam rozbrzmiewać przez cały rok). Organizatorom marzy się europejskie centrum country w stylu Nashville, do którego będą pielgrzymować wszyscy chętni - od Japończyków po Portugalczyków. I nie jest to wizja nierealna, bo już teraz ściągają nad jezioro Czos liczni goście z Litwy, Łotwy, Słowacji, Niemiec czy Holandii.

Więcej możesz przeczytać w 30/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.