Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wakacje z gangsterami
Prawdą jest, że - jak piszą autorzy artykułu "Wakacje z gangsterami" (nr 28) - na Pomorzu, w Łebie również, zdarzają się kradzieże samochodów (rowerów też). Prawdą jest także, że w lecie tych zdarzeń jest więcej. Nieprawdą jest natomiast to, że kradzieży samochodów jest tu statystycznie więcej niż w innych rejonach kraju.
Łeba jest w sezonie miastem czterdziestotysięcznym, tętniącym życiem przez 24 godziny na dobę. To prawda, że różne rzeczy mogą się wydarzyć, ale nikt w mieście nie ma poczucia zagrożenia. Dyskoteki Viva nie ma już od roku, a rajdy samochodowe policja skutecznie opanowała. Zupełną nieprawdą jest to, że "gangsterzy są właścicielami ośrodków sportowych, wypożyczalni sprzętu, przystani jachtowych". Ludzi, którzy prowadzą ośrodki wczasowe, znam od kilkudziesięciu lat. Nie są gangsterami. Są to ludzie stateczni, spokojni, zakorzenieni w lokalnej społeczności. Właścicielem portu jachtowego jest miasto.
Tematem na osobną historię jest praca policji. O ile pracę miejscowej policji (powiatowej i miejskiej) można uznać za poprawną, o tyle szefowie krajowi potrafią tylko biadolić ("Nie ma zgłoszeń o przestępstwach popełnionych w lokalach... Z wakacyjną przestępczością można walczyć, jeśli pokrzywdzeni przerwą zmowę milczenia - konkluduje Paweł Biedziak, rzecznik komendanta głównego policji"). Otóż, choćby w artykule we "Wprost", jest co najmniej kilka sygnałów o przestępstwach, często ze wskazaniem miejsc. Trzeba tylko chcieć coś zrobić. Trudno wymagać od obywatela, aby zgłaszał przestępstwo, kiedy ma on raczej słuszne obawy, że policja go nie ochroni.
Konkludując, w nadmorskich miejscowościach turystycznych w sezonie letnim przestępczość wzrasta proporcjonalnie do powiększającej się liczby ludności. W ostatnich latach spada natomiast (statystycznie) liczba niektórych przestępstw, na przykład kradzieży samochodów, a wzrasta ich wykrywalność. Sądzę, że nie ma powodów, aby bać się polskich kurortów nadmorskich, co warto sprawdzić, odwiedzając na przykład Łebę.

ANDRZEJ CYRANOWICZ
burmistrz Łeby


Odchodzący świat "człowieka zbiorowego"
Do felietonu prof. Jana Winieckiego (nr 30) wkradł się błąd. Ilustrująca tekst infografika dotyczyła wielkości zatrudnienia i przychodów sektora energetycznego w Wielkiej Brytanii, a nie - jak podaliśmy - w Niemczech.

Redakcja

Kanon głubczycki
Autor felietonu "Kanon głubczycki" (nr 30) krytykuje "dawnych właścicieli domagających się zwrotu dzieł przejętych przez państwo w Polsce Ludowej i przekazanych do zbiorów publicznych". Otóż nie "dawnych", ale prawnych właścicieli zbiorów dzieł sztuki, wyzutych z posiadania w trybie konfiskat, których bezprawność stwierdziły jednoznacznie najwyższe instancje sądowe RP - Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny. Większość zresztą z tych "przejętych" dzieł nie była nigdy "przekazana do zbiorów publicznych", lecz zwyczajnie roztrwoniona, a znaczna część tych, które już "weszły w skład muzeów" (że użyjemy tu ustawowego określenia), została wyprzedana, rozdarowana lub zwyczajnie rozkradziona. Wyjaśniałem rzecz wielokrotnie, ostatnio w dwutomowej monografii "Dziedzictwo kultury Polski, jego straty i ochrona prawna", napisanej "mądrym dla memoriału, (...) politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki".

prof. dr hab. JAN PRUSZYŃSKI

Melpomena na urlopie
Oprócz wymienionych przez autora artykułu "Melpomena na urlopie" (nr 29) trzech warszawskich teatrów w czasie wakacji będą bawić stołecznych widzów także teatry Ochota, Na Woli, Syrena i - jak co roku od sześciu lat - Teatr Powszechny.
6 sierpnia Teatr Powszechny wznowi działalność i pokaże między innymi "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albeego, "Czarną komedię" Petera Shaffera i "Nad złotym stawem" Ernesta Thompsona. Pod koniec miesiąca Piotr Machalica będzie śpiewał pieśni Brassensa i Okudżawy. Nasi aktorzy - Krystyna Janda, Mirosława Dubrawska, Edyta Olszówka, Elżbieta Kępińska, Agnieszka Krukówna, Justyna Sieńczyłło, Olga Sawicka, Marek Kondrat, Kazimierz Kaczor, Zbigniew Zapasiewicz, Piotr Machalica, Szymon Bobrowski, Jerzy Zelnik - nie będą w sierpniu na urlopie. Zapraszają serdecznie na obie sceny Teatru Powszechnego.

CEZARY NIEDZIÓŁKA
sekretarz literacki
Teatru Powszechnego


Agonia szpitali
Dla dopełnienia obrazu naszego lecznictwa ("Agonia szpitali", nr 27) chciałbym wspomnieć o projekcie ustawy Ministerstwa Zdrowia. Zakłada on, że lekarz podstawowej opieki zdrowotnej będzie płacił za wszystkie badania diagnostyczne i konsultacje specjalistyczne, na które skieruje pacjenta. Z tego wynika, że w praktyce nie będziemy mieli szans, by lekarz rodzinny skierował nas do specjalisty, bowiem skierowanie to obciąży jego budżet. W przyszłości lekarza specjalistę będziemy mogli zobaczyć dopiero w szpitalu. Skierowanie do szpitala nie będzie bowiem lekarza rodzinnego nic kosztowało. Tak naprawdę jedynym "specjalistą" od wszystkich schorzeń będzie lekarz rodzinny.

ANDRZEJ DYMEK
lekarz specjalista


Internet się śmieje
Autorem grafiki komputerowej zatytułowanej "Za WIEŚ swój komputer" - która stanowiła ilustrację do tekstu "Internet się śmieje" (nr 29) - jest Marcin Zagórski.

Redakcja

Urodzeni za późno
Gdy czytam o propozycji pracy za darmo dla absolwentów ("Urodzeni za późno", nr 28), włos mi się jeży na głowie, bo zakrawa to już na klasycznego Orwella i doskonale zgrywa się z doniesieniami o załogach upadających fabryk, również od miesięcy pracujących za darmo. A wszystko to w złudnej nadziei na jakąś poprawę w przyszłości. A mnie się wydaje, że zakład, który teraz nie ma pieniędzy na wypłatę, nie będzie ich miał i za miesiąc. Skoro przed firmą stoi sznurek (coraz dłuższy) młodych ludzi gotowych pracować za darmo, to oni też nie powinni się spodziewać zapłaty za swoją pracę w przyszłości.

SEWERYN SAPIŃSKI
Mikołów


Haracz parkingowy
W związku z artykułem "Haracz parkingowy" (nr 30) informujemy, że nie został jeszcze wyznaczony termin rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie wniosku rzecznika praw obywatelskich dotyczącego płatnych stref parkowania.

Piotr Kudzia
Grzegorz Pawelczyk


Marihuana dla każdego
Znaczna część społeczeństwa w myśleniu o marihuanie kieruje się stereotypami ("Marihuana dla każdego", nr 30). Co z tego, że według Światowej Organizacji Zdrowia, Cannabis indica jest mniej szkodliwa niż tytoń i alkohol? Niewielu traktuje to poważnie. Zgadzam się ze stwierdzeniem prof. Jerzego Vetulaniego, że palenie marihuany nie prowadzi do zażywania heroiny. Palę od ośmiu lat, a na myśl o heroinie zawsze się wzdrygam. Marek Kotański twierdzi, że 90 proc. osób, które się leczą, zaczynało od trawki. Zapewne mówi prawdę, ale jestem pewien, że wśród ludzi, którzy palą marihuanę i po żadne twarde narkotyki nie sięgają, owe 90 proc. to nieliczna grupka słabeuszy.
Zastanawiam się, dlaczego nie mogę w świetle prawa zapalić jointa, a wolno mi jeździć na deskorolce. Ile osób, uprawiając ten sport, doznaje ciężkich kontuzji? I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. To nie marihuana jest niebezpieczna dla człowieka, to człowiek jest niebezpieczny sam dla siebie. Tylko przez swoją głupotę niektórzy sami się krzywdzą. Z jakiej racji ja i wielu podobnych do mnie ludzi mamy za to ponosić konsekwencje?

ANDRZEJ PIONTEK
student z Pucka
Więcej możesz przeczytać w 32/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.