Jak oduczyć czytania

Jak oduczyć czytania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Letni urlop to taka pora, kiedy obywatel pół dnia wystawia się na promienie słoneczne, a drugie pół na promieniowanie z telewizora
Gdy zaś pada, opala się wyłącznie przed telewizorem. Z tego też powodu stacje nadają tylko najlepsze programy. Jeden z takich oglądałem, a była to dyskusja na temat zabawek dla dzieci. Trzy panie - dwie blondynki i brunetka (ale nie podciągnęła poziomu rozmowy) - orzekły, że zabawki nie powinny mieć ostrych krawędzi ani takich elementów, które można oderwać i na przykład połknąć. Ponadto przedmiot powinien być kolorowy, bo ponure barwy - zwłaszcza czerń - straszą dziecko i potem moczy się ono w nocy. Po chwili zastanowienia z niejakim przerażeniem uświadomiłem sobie, że według tych kryteriów jedną z bardziej niebezpiecznych zabawek jest książka. Ma ostre krawędzie, druk jest czarny, a kartki można wyrwać i połknąć (patrz: notes pewnego dygnitarza podczas aresztowania). Dlatego dużo wysiłku zrobiono w ostatnich latach, aby odsunąć dzieci od książek na bezpieczną odległość. I nie bez sukcesów: obecnie niejedno dziecko, a też i sporo dorosłych, nie wie, jak się zabrać do książki, więc zdarzają się wypadki zjadania kartek. Jest to zbyt dosłowna interpretacja starego idiomu "połykał książkę za książką".
Dużo trudniej jest połykać prasę. Ta codzienna i brukowa jest drukowana na niesmacznych gatunkach papieru, a luksusowe magazyny mają papier zbyt twardy, który źle się zgniata i drapie w gardło. Siłą rzeczy prasę się czyta, a częściej ogląda. Żyjemy w czasach przewagi bodźców wzrokowych, więc społeczeństwo znacznie bardziej porusza to, że prezydent schudł, niż to, co mówi. I tu niezwykle roztropnie zachował się na początku lata Grzegorz Kołodko. Po powołaniu do rządu, zamiast udzielać wywiadów, porozsyłał do prasy swoje fotografie: za kołem sterowym (aluzja do plakatu PZPR), po biegu maratońskim, na rowerze, w górach itd. Społeczeństwu ta kampania tak się spodobała, że zaczęto przysyłać do redakcji inne, mniej znane fotografie Grzegorza Kołodki, a nawet obrazy. Tak, tak! Na przykład z Bukowiny Tatrzańskiej dotarł piękny obrazek na szkle "Kołodko na wiejskim dukcie odbiera bogatym i po odciągnięciu VAT za usługę rozdaje biednym"! Ktoś przysłał też uroczy szkic węglem "Kołodko celnym strzałem ze sztucera powala lwa i ratuje Nel", choć w dobie wzmożonej ochrony przyrody powinien raczej zastrzelić Nel, by uratować lwa.
Wszyscy spostrzegli też, że na prywatnych zdjęciach pan Kołodko był na swój sposób długowłosy, a po nominacji ostrzygł się króciutko. Całe społeczeństwo odebrało to jako bardzo zły znak. Bo jak sobie obciął, to i nam obetnie.

Więcej możesz przeczytać w 34/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.