Cywilizacja neurotyków

Cywilizacja neurotyków

Dodano:   /  Zmieniono: 1
Co czwarty Polak potrzebuje lub wkrótce będzie potrzebował pomocy psychologa


Co trzecia osoba przynajmniej raz w życiu potrzebuje wsparcia "uzdrawiacza duszy" - wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). "Za dwadzieścia lat będzie jeszcze gorzej, bo pomocy tej będzie potrzebował co drugi mieszkaniec bezdusznego społeczeństwa dobrobytu" - prognozuje prof. Lester C. Thurow.
Co druga osoba dorosła zgłaszająca się w Polsce po pomoc psychologiczną nie radzi sobie z dziećmi lub rozpada się jej małżeństwo. Do psychoterapeutów w długiej kolejce oczekują na wizytę zarówno biznesmeni, jak i bezrobotni, ludzie z poczuciem winy, "małą motywacją do życia", a także samotni, nieśmiali i nieszczęśliwie zakochani.
Ponad dziesięć milionów Polaków nie cierpiących na żadne zaburzenia psychiczne, w tym co piąte dziecko, wymaga lub wkrótce będzie wymagało pomocy psychologicznej, głównie z powodu silnych stresów.

Kryzys dorosłości
Współczesna cywilizacja staje się coraz bardziej neurotyczna. Wraz z rozpadem rodziny i upadkiem autorytetu Kościoła wiele osób traci poczucie bezpieczeństwa i nie radzi sobie z kłopotami dnia codziennego. "W ciągu ostatniego półwiecza nasza kondycja psychiczna wyraźnie się pogorszyła" - twierdzi brytyjski psychoanalityk Oliver James. Stajemy się coraz bardziej poirytowani, niezadowoleni i autodestrukcyjni. Sukces tak bardzo decyduje o wartości człowieka, że ludzie, których oczekiwania przewyższają dotychczasowe osiągnięcia, wpadają w depresję lub stają się agresywni.
Jeszcze niedawno co piąta dorosła osoba cierpiała na nerwice; obecnie przeważają zaburzenia osobowości. "Dorośli przeżywają głęboki kryzys psychiczny" - twierdzi prof. Pierre Mannoni, francuski psychoterapeuta. Jego zdaniem, coraz więcej osób zasięgających porad ma kłopoty właśnie z dorosłością. Zamykają się w sobie, gdyż boją się otworzyć przed innymi ludźmi, uciekają w chorobę lub w świat dzieciństwa, bo mieli wtedy największe poczucie bezpieczeństwa.
Aż 63 proc. Polaków badanych przez CBOS przyznaje, że z powodu braku czasu i pogoni za pieniędzmi pogorszyły się ich kontakty z innymi ludźmi. Prawie co szósta osoba nie ma nawet z kim porozmawiać o swych kłopotach i nie wie, do kogo się zwrócić o poradę. Polacy, podobnie jak Szwedzi, Niemcy i Amerykanie, coraz częściej mogą liczyć tylko na pomoc psychoterapeuty lub tzw. grup wsparcia, tworzonych przez ludzi borykających się z podobnymi problemami.

Uwierzyć w siebie
W Centrum Zdrowia Poziomy w Warszawie w grupach wsparcia spotykają się zarówno osoby molestowane seksualnie i uzależnione od narkotyków bądź alkoholu, jak i rodzice dzieci z problemami wychowawczymi, ludzie po rozwodzie, pracoholicy i hipochondrycy. - Sama świadomość, że nie jest się osamotnionym w chorobie, ma często ozdrowieńczy wpływ - twierdzi dr Krzysztof Czuma, dyrektor Szpitala Centrum Psychiatrii w Katowicach. Przykładem są bezrobotni, którzy część wolnego czasu spędzali w grupie, na przykład podczas meczu piłki nożnej lub zbiórki pieniędzy. Badania uczonych z uniwersytetu w Melbourne wykazały, że byli oni w lepszej kondycji psychicznej, rzadziej chorowali i szybciej znajdowali nową pracę.
Błędne jest jednak przekonanie, że już po kilku sesjach terapeutycznych - odbywanych indywidualnie bądź w tzw. grupach wsparcia - rozwiążemy trapiące nas problemy. Wiele osób sądzi, że używając różnych psychotechnik, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można sięgnąć do zakamarków własnej duszy i dokonać wewnętrznej samonaprawy: pozbyć się słabości i wad, nauczyć unikania błędów, by lepiej prezentować się w oczach innych. "Niektórzy przychodzą do psychoterapeuty jak do lekarza rodzinnego lub do spowiedzi. Sądzą, że w ich życiu nastąpi odmiana, podobnie jak po wizycie w miejscu kultu religijnego, na przykład w Lourdes" - twierdzi Asmus Finzen, szwajcarski psycholog społeczny.

Największe placebo XX wieku
- Ludzie zgłaszający się po pomoc muszą być silnie zmotywowani do przeprowadzenia zmian w swym życiu. Terapia trwa czasem latami, a pacjent może w tym okresie odwiedzić gabinety wielu psychoterapeutów - uważa Piotr Mosak, psycholog Centrum Zdrowia Poziomy. Wiele zależy od sposobu prowadzenia terapii. Ogromne znaczenie ma zaufanie, jakim pacjent obdarza terapeutę. Psychoterapia polega bowiem w znacznym stopniu na wysiłku, jaki pod kierunkiem "uzdrowiciela duszy" jego klient podejmuje w przezwyciężaniu życiowych problemów. - Nasza terapia polega na tym, że pacjenci przechodzą w grupie swoistą szkołę życia, dzięki której mogą znów uwierzyć w siebie. Mogą sobie pomóc nawzajem - mówi Marek Kotański, psycholog, prezes stowarzyszenia Monar.
Przeciwnicy psychoterapii twierdzą, że nikt jeszcze nie wykazał skuteczności tej metody - przynajmniej w taki sposób jak badana jest w medycynie przydatność leków (firmy farmaceutyczne muszą udowodnić, że proponowany preparat jest skuteczniejszy od placebo). "Psychoterapia to największe placebo minionego stulecia" - twierdzą psycholodzy Arthur i Elaine Shapiro z Mount Sinai School of Medicine w Nowym Jorku, którzy przeanalizowani ponad osiemset badań dotyczących skuteczności wykorzystania psychoterapii u ludzi dorosłych i dzieci. - Łatwiej czasem wykazać, że nieadekwatne podejście psychoterapeutyczne (podobnie jak to bywa z lekarstwami) jest szkodliwe - twierdzi prof. Jacek Bomba, psychiatra z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W Polsce tylko nieliczne osoby, zaledwie około 10 tys., mogą korzystać z pomocy doświadczonych psychoterapeutów (legitymujących się międzynarodowymi uprawnieniami lub licencją Polskiego Towarzystwa Psychologicznego). - W całym kraju jest ich jedynie pięciuset, a drugie tyle dopiero się szkoli - mówi prof. Jan Czesław Czabała, wicedyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Każdy z nich jest w stanie jednocześnie prowadzić terapię nie więcej niż dwudziestu pacjentów.

Z duszą u znachora
Większość osób korzystających w Polsce z pomocy psychologicznej pada ofiarą zwykłych hochsztaplerów i szarlatanów, bo praktycznie każdy może otworzyć gabinet psychoterapeutyczny (obowiązujące przepisy nie wymagają żadnych kwalifikacji). Porad udzielają astrolodzy, wróżki, jasnowidze i wyznawcy filozofii zen.
"Ludzie inwestują dużo czasu i pieniędzy, nie zadając sobie nawet pytania, czy w zamian uzyskają jakiekolwiek trwałe korzyści" - twierdzi brytyjski psychiatra Raj Persaud, autor książki "Pozostać przy zdrowych zmysłach". Brytyjski psycholog Hans Jurgen Eysenck ostrzegał, że nawet u pacjentów, którzy nie byli leczeni, dochodzi czasami do samoistnego cofnięcia się objawów zaburzenia psychicznego, na przykład nerwicy. U innych osób trudno stwierdzić, czy poprawa samopoczucia jest tylko subiektywna, nie mająca żadnego związku z zastosowaną metodą. W razie niepowodzenia psychoterapeuta zawsze może obwinić pacjenta, że niedostatecznie z nim współpracował.


Brad Pitt
Prawie dwa lata Pitt leczył się u psychoterapeuty. "Stałem się niewolnikiem własnego wizerunku. Pieniądze i sława dały mi władzę, która zrujnowała mi świat" - oświadczył aktor. Niedawno przyznał, że gdyby nie terapia i jego żona Jennifer Aniston, skończyłby jak Mariah Carey - sam w jakimś hotelu, próbując podciąć sobie żyły.

Liza Minnelli
Uzależniła się od narkotyków i alkoholu u szczytu kariery. Leczenie odwykowe i różne terapie indywidualne całkowicie zmieniły jej życie. Schudła 40 kg, znowu zaczęła śpiewać, przeszła na katolicyzm i wyszła za mąż za młodszego o siedem lat producenta muzycznego Davida Gesta.

Halle Berry
Po rozstaniu z Davidem Justicem, gwiazdą baseballu, próbowała popełnić samobójstwo. "Byłam załamana, czułam się nikomu niepotrzebna, straciłam poczucie własnej wartości" - przyznała aktorka. Twierdzi, że psychoterapia pomogła jej dokonywać właściwych wyborów życiowych.
Więcej możesz przeczytać w 34/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.