Orzeł z cukru

Dodano:   /  Zmieniono: 
Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin ostro skrytykował pomysł wykorzystania przez MSZ latawca do promocji Polski. Ten pierwszoligowiec naszej sceny politycznej zauważa, że "puszczanie latawca" oznacza w języku angielskim wypisywanie czeków bez pokrycia lub używanie skradzionych kart kredytowych. Ma rację! W dodatku latawiec może się komuś skojarzyć z latawicą. Czy nie lepiej zatem wypromować bardziej swojsko brzmiące "puszczanie bąka" - tego buszującego nad Mickiewiczowskimi "polami malowanymi zbożem rozmaitem" rzecz jasna?
Biorąc pod uwagę wrażliwość powonienia rodzimych językoznawców, nie upieram się przy powyższym, alternatywnym pomyśle. Problem jednak pozostaje: w jakim najkorzystniejszym kontekście i świetle jak najskuteczniej reklamować Rzeczpospolitą? Bardzo wymiernie - licząc w setkach miliardów dolarów - daleko nam do skojarzeń z Coca-Colą czy Marlboro (vide: "Logo globu"), a reklamowanie na zewnątrz najbardziej rozpoznawalnych w kraju marek, takich jak Cegielski lub Cepelia (według Instytutu Marki Polskiej), lepiej sobie podarować. Bo przecież bardziej zależy nam chyba na eksponowaniu choćby trójzębu Neptuna na gdańskim Długim Targu ("jednej z najbardziej europejskich ulic Europy" - według "Spiegla") niż wizerunku trójzębnego chłopa opartego o trójzębne widły z tzw. ściany wschodniej, co najmniej z trojgiem zasmarkanych dzieci w tle - bardzo chętnie eksploatowanego przez zagraniczną prasę.
Na pewno nie da się dobrze sprzedać Polski jako ojczyzny herosów. "Jesteśmy najmniej aktywnym fizycznie narodem Europy" - konstatuje Zbigniew Wojtasiński, autor cover story tego numeru. Upłynie jeszcze sporo wody w Wiśle, wiele będzie się musiało zmienić w nawykach rodaków i trzeba będzie przeprowadzić jeszcze kilka akcji "Wprost" pod hasłem "Chodźcie z nami!", zanim postawimy serca na nogi. To może jako logo Rzeczypospolitej wykorzystać orła z głową Grzegorza Kołodki? Po lekturze materiałów zatytułowanych "Konfesjonał Kołodki" i "Totalna lustracja aberracja" muszę się jednak całkowicie zgodzić z opinią Michała Zielińskiego, że obecnemu ministrowi finansów "należy poradzić, by jeszcze trochę pobiegał".
Wiem! Mam pomysł! Orzeł z cukru jako symbol Polski początków XXI wieku! Po pierwsze, zafundowaliśmy sobie holding Polski Cukier. Zbierając 5 proc. światowych plonów buraków, produkujemy 1,5 proc. światowego cukru. Czy może być nam zatem coś droższego niż polski cukier z Polskiego Cukru (vide: "Dyktatura buraka")? Po wtóre, wpisujemy się w ogólnoeuropejską tendencję: kraje Unii Europejskiej - do której przecież zmierzamy - dopłacają 1,5 mld USD rocznie do produkcji cukru. Trzeba tylko przekonać obywateli piętnastki, że nasz cukier zawiera najwięcej cukru w cukrze!
Jest tylko jedno drobne "ale". Śp. Stefan Kisielewski powtarzał, że "od mieszania herbaty bez dodawania cukru nie staje się ona słodsza". Otóż obawiam się, że Kisiel nie spożyłby dziś herbaty osłodzonej cukrem z Polskiego Cukru, ponieważ ten apostoł wolnego rynku miał swoje zasady. Może warto te zasady pomieścić jakoś plastycznie w logo III RP?
Więcej możesz przeczytać w 36/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.