Szkiełko w oku

Szkiełko w oku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ahmed Zakajew do 40. roku życia był aktorem w teatrze w Groznym
Kiedy w 1994 r. Rosjanie najechali Czeczenię, stworzył własny oddział. Po wojnie poparł Asłana Maschadowa i w 1999 r. został wicepremierem. Innym przykładem pięknej aktorskiej kariery są losy Ronalda Reagana. Trudno jednak chyba zajść wyżej niż aktor krakowskiego Teatru Rapsodycznego Karol Wojtyła.
Kiedy pierwsza wielka gwiazda amerykańskiego ekranu Lilian Gish ("Narodziny narodu", "Nietolerancja") w wieku 95 lat odbierała Oscara za całokształt twórczości, powiedziała: "My, aktorzy, to taki dziwny ludek, który zdaje się pozostawać pod specjalną opieką Stwórcy. Zdarza się bowiem, że w wypadku samolotowym ginie 20 bokserów czy piłkarzy. Nigdy natomiast nie słyszałam, aby w podobnej katastrofie straciło naraz życie tylu aktorów".
Podzielałem tę opinię o losie sprzyjającym potomkom Tespisa do momentu, kiedy okazało się, że na skutek wykupienia przez księgowego Związku Artystów Scen Polskich obligacji upadającej Stoczni Szczecińskiej ZASP sam stanął na skraju bankructwa. Ale może to był palec boży.
Gdy w 1980 r. zastrajkowały stocznie, gdy rozpoczął się ten dziwny, zakończony stanem wojennym okres swobody, aktorzy jedni z pierwszych poparli ideę "Solidarności". Do tej pory byliśmy "takim dziwnym ludkiem", który prawdziwe uniesienie przeżywał w światłach rampy. Nakładałeś koronę z tektury i byłeś królem. Wchodziłeś na drabinę i znajdowałeś się na szczycie Mont Blanc... Po sierpniowym zrywie okazało się, że właściwe życie toczy się z dala od scenicznych desek. Nieistotne stały się rozterki duńskiego księcia oraz kanapowe intrygi Gucia i Anieli. Gdy w odpowiedzi na kłamstwa środków "musowego przykazu" nastąpił samorzutny bojkot "przekaziorów", ludzie rzucali nam kwiaty na scenę. "Aktorzy! Trzymajcie się!!" - wołano. Co prawda, Kazimierz Dejmek z właściwą sobie delikatnością i subtelnym humorem orzekł: "Dupa jest do srania! A... r jest do grania!!" i wystąpił z "Solidarności", gdyż jako dyrektor (a więc pracodawca) nie chciał jakoby być w jednym związku zawodowym z pracobiorcami. A przecież NSZZ "Solidarność" to był wtedy wielki (niemal 10 mln członków) ruch społeczny. Dopiero w wolnej Polsce stał się związkiem zawodowym, do którego, dalibóg, nic mnie nie ciągnie. Może więc te prawie 10 mln zł z kasy ZASP to niezbyt wygórowana cena za tamte chwile uniesień. Szkoda tylko, że nie trafiły do kieszeni stoczniowców.
Ja nie żałuję swojej naiwności: tej z lat 80. i tej dzisiejszej, która każe mi brać udział w wyborach w ciągłej nadziei, że ci "nasi" to będą wreszcie uczciwi, kompetentni obywatele, dla których "Ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek". Cieszę się, że w wolnym kraju aktorzy nie muszą się już bawić w politykę. Że Aniela i Klara mogą (nawet w dezabilu) składać swe panieńskie śluby, a Skierka i Chochlik, śmigając na rolkach, sławić imię Balladyny.
Rektor Aleksander Zelwerowicz, którego imię nosi Akademia Teatralna, zwykł był pocieszać kandydatów po oblanym egzaminie wstępnym: "Jest przecież tyle innych pięknych zawodów na "a". Jakich? A szewc... a zdun... a księgowy..." Tfu! Tylko nie księgowy! Aktor jest do grania? Tak! Ale na scenie, a nie na giełdzie!!!

Więcej możesz przeczytać w 38/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.