Seks utracony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Austin Powers: szpieg, który lubi poświntuszyć


Kiedy oglądasz filmy Austina Powersa, czyli Mikea Myersa, myślisz o Jamesie Bondzie. To dzięki parodiom postaci brytyjskiego superagenta Austin zapisał się w pamięci widzów. W pierwszym filmie jego Bond został wykpiony, ale pozostał kimś. Później było już tylko gorzej. Trzecia część zabawy w Bonda, film "Austin Powers i złoty członek", przyniosła już w pierwszych trzech miesiącach od wejścia na ekrany 200 mln USD zysku. Tym razem jednak Powers naśladuje swój pierwowzór w dość niefortunny sposób.

Ci żałośni heteroseksualiści
Sam James Bond, ten z filmów "Doktor No", "Pozdrowienia z Rosji" czy "Goldfinger", był prawdziwie rewolucyjną postacią: czarujący, sexy, bezwzględny, hedonistyczny materialista. To był charakter swojej epoki. W kolejnych wcieleniach przemienił się w przewodnika po świecie modnych gadżetów, dziewcząt, słownych kalamburów i wyczynów kaskaderskich. Coś podobnego właśnie dzieje się z Austinem Powersem. Patrząc na jego zepsute zęby i niedźwiedzio zarośniętą klatkę piersiową (kpina z męskości Seana Connery) trudno uważać go za nietuzinkową postać w kulturze. Ale jest kimś takim z jednego powodu: Powers lubi seks. Jest ekstrawaganckim, tryskającym energią heteroseksualistą, który chce poświntuszyć, bo to zabawne. To czyni go dzisiaj niezwykłym. W filmach hollywoodzkich ostatnich lat mężczyzna, który skończył jakieś szkoły i interesuje się seksem, to rzadkość. Są filmy takie jak "Spiderman" i "Pearl Harbor", w których bohater główny chce posiąść dziewczynę, ale w końcu nie korzysta z okazji. Są takie filmy jak "Vanilla Sky", w którym pożądanie zabija mężczyznę, i takie jak "Czego pragną kobiety?", w którym potrzeba seksu to najsłabszy punkt pierwszoplanowej postaci. Zwycięża polityczna poprawność, wedle której dorosły heteroseksualista płci męskiej jest niebezpieczny i niepotrzebny.

Świntuch wygrywa
Seksualny zapał Austina Powersa jest wybitnie komediowy. W pierwszym swoim filmie "Austin Powers: agent specjalnej troski" Myers zagrał człowieka zamrożonego pod koniec lat 60., który budzi się nagle w latach 90. i jest nieświadomy, że czasy seksualnego rozpasania dawno minęły. Oglądając Austina, widzimy naszą utraconą niewinność, jaką mieliśmy wobec seksu. Drugi film, "Szpieg, który nie umiera nigdy", jest dużo słabszy. Zastosowano prosty mechanizm: jeśli coś się raz udało, to należy to powtórzyć, niczego nie zmieniając. Trzeci film, opowiadający o relacji Austina z ojcem i długo niewidzianym bratem, jest najsłabszy. Epizody grają Tom Cruise i Gwyneth Paltrow, ale to niewiele mu pomaga. Mike Myers jest dziś częścią komercyjnej papki jak James Bond, na którym wyrósł.




Mike Myers
Aktor, reżyser i scenarzysta pochodzący z Toronto. Najpierw karierę próbował robić w głośnym amerykańskim show telewizyjnym "Saturday Night Live". W kinie przebił się komedią "Świat Waynea" (1992 r.). Gdy jego "Agent specjalnej troski" (1997 r.) zarobił ponad 50 mln dolarów, producenci postanowili pójść za ciosem.
Więcej możesz przeczytać w 38/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.