Spektakl w szpitalu

Spektakl w szpitalu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Absolwenci zagranicznych akademii medycznych, którzy chcą wykonywać zawód lekarza w Stanach Zjednoczonych, muszą uzyskać licencję, czyli zdać egzamin nostryfikujący
Aktorzy sprawdzają, czy lekarze umieją rozmawiać z pacjentami 

Składa się on ze sprawdzianu umiejętności zawodowych, znajomości specjalistycznego języka angielskiego, a od 1998 r. także z testu umiejętności postępowania i komunikowania się z pacjentem. Dwa pierwsze testy nie budzą kontrowersji, ale trzeci z nich stał się przedmiotem powszechnej dyskusji, ponieważ władze planują wprowadzenie go jako obowiązkowego również na amerykańskich uczelniach medycznych.

Aktor gra chorego
Celem testu jest sprawdzenie zachowań i umiejętności komunikowania się lekarza z pacjentem. Jest on przeprowadzany z udziałem zawodowych aktorów, którzy odgrywają wyznaczone im role, symulując objawy różnych chorób. Egzamin odbywa się w ciągu jednego dnia i składa z 10-12 spotkań z aktorami udającymi pacjentów. Każdy ze studentów ma 15 minut na zebranie informacji o historii choroby, przeprowadzenie badania i udzielenie porady. Kolejne 10 minut studenci poświęcają na zanotowanie wyników. Są one następnie oceniane przez egzaminatorów - doświadczonych lekarzy. Po zakończeniu egzaminu swoją ocenę wystawiają również aktorzy. Oceniają oni zachowanie studenta na podstawie własnych odczuć, mając do dyspozycji odpowiednią ankietę i skalę punktów. "Szukam pewnych zachowań, choć staram się być jak najbardziej obiektywny" - powiedział dwudziestopięcioletni Matt Saunders, odgrywający rolę pacjenta. "Zwracam uwagę na kontakt wzrokowy i język ciała, na to, czy przyszły lekarz stoi blisko, czy daleko ode mnie, a także czy używa wielu specjalistycznych terminów, których nie rozumiem".

Test obowiązkowy?
"Większość ludzi zakłada, że odpowiedniego podejścia do pacjentów lekarze nabierają niejako automatycznie w czasie studiów. Ale my wiemy, że to nieprawda" - powiedział dr Peter V. Scoles, wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Egzaminacyjnej. Zdaniem jej członków, test z "podejścia do pacjenta" powinni więc zdawać również studenci amerykańskich uczelni medycznych. W ramach wprowadzanego programu pilotażowego egzaminowano studentów trzech uczelni medycznych w Filadelfii: Uniwersytetu Pensylwania, Uniwersytetu Thomasa Jeffersona i Uniwersytetu Temple. We wrześniu nowy egzamin obejmie studentów z Atlanty. Jeśli program pilotażowy się powiedzie, od roku 2004 test będą musieli zdawać wszyscy studenci medycyny.
Decyzja o wprowadzeniu nowych egzaminów dla amerykańskich studentów wywołała zamieszanie. Nikt nie kwestionuje potrzeby weryfikowania umiejętności zawodowych. Za egzamin studenci muszą jednak płacić z własnej kieszeni, a test z udziałem wynajętych aktorów nie jest tani. Będzie on kosztował około 950 dolarów plus koszty podróży do jednego z kilku ośrodków uprawnionych do przeprowadzania testów, zlokalizowanych na terenie całego kraju.
Jordan Cohen, prezes Stowarzyszenia Amerykańskich Uczelni Medycznych, zaapelował już do Państwowej Komisji Egzaminacyjnej i Federacji Stanowych Urzędów Zdrowia o znalezienie mniej kosztownego rozwiązania. - Popieramy intencję egzaminu - po-wiedział Cohen - ale ponad
80 proc. studentów medycyny już i tak tonie w długach.


Więcej możesz przeczytać w 38/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.