Szwedzka ruletka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Alfred Nobel przewraca się w grobie?


Należy zmienić zasady przyznawania Nagrody Nobla, bo w obecnej postaci wypacza ona faktyczny wkład uczonych w postęp naukowy" - uważa amerykański naukoznawca Daniel Greenberg. Szwedzkie jury musi wykazać więcej odwagi w reformowaniu tego najbardziej cenionego w nauce wyróżnienia, bo - jak ostrzega Ernst Peter Fischer, historyk nauki z Konstancji - "nagroda traci prestiż".

Bankruci nobliści
Naukowcy całego świata marzą o Nagrodzie Nobla jak aktorzy o Oscarze, a sportowcy o złotym medalu olimpijskim. Niestety, wielu uznanych uczonych nie może nawet o niej śnić, bo ich osiągnięcia nie mieszczą się w ustalonych przed stu laty regułach przyznawania Nagrody Nobla. Przykładem może być brytyjski fizyk Stephen Hawking, jeden z najbardziej cenionych naukowców, porównywany z Albertem Einsteinem. Jego teorie powstania wszechświata nie zasługują na wyróżnienie, bo trudno je udowodnić. Podobny kłopot Komitet Noblowski miał z Einsteinem, który przed osiemdziesięcioma laty otrzymał wprawdzie nagrodę, ale nie za teorię względności, lecz za "odkrycie prawa efektu fotoelektrycznego"!
"Trzeba poszerzyć dyscypliny, w jakich przyznawane są Nagrody Nobla" - uważa Daniel Greenberg. W powodzi interdyscyplinarnych publikacji naukowych coraz trudniej jest zaszeregować odkrycia do działu medycyny, fizyki czy chemii. "Coraz większa jest potrzeba stworzenia dodatkowej nagrody za najbardziej interdyscyplinarny projekt badawczy" - twierdzi Ernst Fischer. Przy przyznawaniu Nagrody Nobla niektórych dziedzin w ogóle nie bierze się pod uwagę, na przykład informatyki mającej większe znaczenie dla współczesnej cywilizacji, niż odkrycie w fizyce cząstek elementarnych.
Do tej pory komitet dołączył (w 1969 r.) do nagradzanych dyscyplin jedynie ekonomię. Decyzja ta była jednak często krytykowana. Wyróżnienia przyznawane za teorie naukowe obarczone były bowiem zwykle ogromnym ryzykiem. W 1997 r. nagrodę otrzymali amerykańscy ekonomiści Robert Merton i Myron Scholes za opracowanie nowej metody wyceny pochodnych instrumentów finansowych. Rok później zbankrutował zarządzany przez nich amerykański fundusz spekulacyjny.

Salon odrzuconych
Najwięcej jest badaczy, którzy do końca życia pozostaną sfrustrowani, bo zostali pominięci przez Komitet Noblowski. "Lista niedoszłych laureatów jest już tak długa, że należałoby wręcz założyć salon odrzuconych" - uważa prof. George Steiner z Cambridge, jeden z najbardziej zagorzałych krytyków Nagrody Nobla. Jego zdaniem, na werdykt jury wpływają osobiste uprzedzenia członków komitetu, względy polityczne i lobbing, szczególnie przy wyłanianiu laureatów nagrody pokojowej i literackiej.
Nagrodę może otrzymać w jednej dziedzinie najwyżej trzech naukowców, tymczasem dawno już minęły czasy, kiedy większość odkryć była zasługą tylko kilku badaczy. Trudno jednak nagradzać całe zespoły badawcze, często składające się z kilkudziesięciu, a nawet kilkuset naukowców z różnych ośrodków badawczych - twierdzą członkowie Komitetu Noblowskiego. "Niemal każdego roku pojawiają się pretensje, że kogoś nie wyróżniliśmy" - przyznaje Anders Barany, sekretarz komitetu. W poczekalni do Nagrody Nobla robi się jednak coraz ciaśniej. Wielu badaczy o uznanym dorobku musi czekać na nią nawet kilkadziesiąt lat. Przykładem jest Ernst Ruska, który na Nagrodę Nobla - za wynalezienie mikroskopu elektronowego - czekał aż 53 lata! Otrzymał ją dopiero w 1986 r. Fizycy do dziś żartują, że komitet zwlekał tak długo, by przy życiu pozostał tylko jeden z dwudziestu wynalazców tego urządzenia. A to nic innego, jak sprzeniewierzenie się testamentowi Alfreda Nobla, gdyż zgodnie z wolą uczonego miały być wyróżniane wyłącznie najnowsze osiągnięcia nauki. Starsze miały być nagradzane tylko wtedy, gdy ich znacznie zostało ujawnione dopiero po wielu latach.
Członkowie Komitetu Noblowskiego popełnili kilka kardynalnych błędów, co sprawiło, że stali się ostrożniejsi. W 1926 r. nagrodę przyznano duńskiemu patologowi Johannesowi Fibigerowi, który twierdził, że raka wywołuje nicień. Okazało się to wielką pomyłką. Z tego właśnie powodu Francis Peyton Rous otrzymał nagrodę w dziedzinie medycyny dopiero w 1966 r.
- po upływie ponad pięćdziesięciu lat od wykrycia wirusowego pochodzenia niektórych nowotworów.

Czarna lista kandydatów
W każdej dyscyplinie co roku wyłanianych jest 100-200 kandydatów, a ich nazwiska proponowane są do Nagrody Nobla przez wybranych badaczy i przedstawicieli instytucji przez wiele lat. Są wśród nich też polscy uczeni: prof. Aleksander Wolszczan (odkrywca pierwszego poza Układem Słonecznym systemu planetarnego) i jeden z najwybitniejszych żyjących astrofizyków Bohdan Paczyński (odkrywca tzw. soczewkowania grawitacyjnego w kosmosie). Decyzje o wyborze laureatów podejmowane są jednak za żelazną kurtyną. Protokoły z corocznych posiedzeń mogą być ujawnione dopiero po upływie pięćdziesięciu lat.
Pojawiają się głosy krytyki, że Nagrodę Nobla przyznaje zbyt wąskie grono ekspertów. Ujawnione w pierwszej połowie minionego stulecia dokumenty pokazują, że nawet przy wyróżnieniach w nauce członkowie noblowskiego jury kierowali się czasami indywidualnymi preferencjami. Krążyła nawet nieformalna "czarna lista" kandydatów! Jeden z członków jury Allvar Gullstrand, który był okulistą i sam został laureatem Nagrody Nobla w 1911 r. w dziedzinie medycyny, doszukiwał się błędu w formule matematycznej teorii względności Alberta Einsteina!
Niektórzy badacze i ich bogaci sponsorzy, wśród których są tak znane firmy, jak Bell czy IBM, umiejętnie próbują pozyskać członków Komitetu Noblowskiego. Włoska firma Fidia (obecnie już nie istniejąca) postanowiła wypromować starzejącą się uczoną Ritę Levi-Montalcini, odkrywczynię czynnika wzrostu komórek i narządów (za co otrzymała nagrodę w 1986 r.), a jednocześnie zwiększyć obroty ze sprzedaży leku, w którym odkrycie to wykorzystano. Jeden z członków komitetu, prof. Kjell Fuxe, wcześniej realizował badania z dotacji tej samej firmy.

Naukowy oszust
"Nagroda Nobla jest dla uczonych równie cenna jak dla piłkarzy zdobycie mistrzostwa świata" - twierdzi jej laureatka, prof. Christiane Nüslein-Volhard z Instytutu Maxa Plancka w Tybindze. W nauce, tak jak w sporcie, ktoś musi przegrać. Niektórzy badacze nie wahają się nawet faulować rywalizujących z nimi naukowców. Właśnie z powodu nieprzestrzegania zasady fair play prof. Robert Gallo prawdopodobnie nigdy nie otrzyma nagrody za wykrycie wirusa HIV w 1983 r., mimo że miało ono przełomowe znaczenie dla walki z epidemią AIDS. Amerykański wirusolog pominął zasługi francuskiego uczonego prof. Luca Montagniera, który ściśle z nim współpracował i przekazywał mu próbki z zarazkami.
"Nobel sprzyja rozwojowi nauki, ale niszczy wielu naukowców" - przyznaje były przewodniczący Fundacji Nobla i Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk Sune K. Bergström. Przykładem jest kanadyjski biochemik Kary B. Mullis, który w 1993 r., w wieku zaledwie 48 lat, otrzymał Nagrodę Nobla za rewolucyjną metodę analizowania i powielania wybranych fragmentów DNA, nazywaną łańcuchową reakcją polimerazy PCR (obecnie powszechnie wykorzystywaną zarówno w genetyce, jak i kryminalistyce). Mullis całkowicie porzucił pracę naukową. Za pieniądze z nagrody założył firmę produkującą biżuterię zawierającą DNA sławnych ludzi. Jako naukowiec skompromitował się, gdy oświadczył, że HIV nie wywołuje AIDS.



Alfred Nobel
Zdobył ogromny majątek w drugiej połowie XIX w. dzięki wynalazkom (uzyskał ponad 350 patentów) i nieprzeciętnym umiejętnościom menedżerskim (był też przemysłowcem). Przed 136 laty opracował metodę produkcji dynamitu, a zaraz potem założył firmy i laboratoria w przeszło dwudziestu krajach. Wbrew spadkobiercom całą fortunę (9,2 mln ówczesnych dolarów) postanowił przeznaczyć na ufundowanie pierwszego w tamtych czasach międzynarodowego wyróżnienia. Zmarł na zawał serca przed 106 laty - 10 grudnia 1896 r. w San Remo. Od tego czasu właśnie w tym dniu odbywa się co roku w Sztokholmie królewski ceremoniał wręczenia Nagrody Nobla.

Panteon noblistów
Najmłodszym laureatem Nagrody Nobla był William Lawrence Bragg, który otrzymał ją w wieku zaledwie dwudziestu pięciu lat (fizyka, 1915 r.). Najstarszymi wyróżnionymi naukowcami są Francis Peyton Rous (medycyna, 1966 r.) i Karl von Frisch (medycyna, 1973 r.), mieli już po 87 lat. Tylko trzech laureatów uzyskało Nagrodę Nobla dwukrotnie: John Bardeen (fizyka, 1956 r. i 1972 r.), Maria Skłodowska-Curie (fizyka, 1903 r., oraz chemia, 1911 r.) i Frederick Sanger (chemia, 1958 r. i 1980 r.). Pięciokrotnie zostali odznaczeni ojciec i syn jednocześnie: William Henry i William Lawrence Braggowie (fizyka, 1915 r.), Hans von Euler-Chelpin i Ulf Svante von Euler (chemia, 1929 r., i medycyna, 1970 r.), Karl Manne Georg i Kai Manne Börje Siegbahnowie (fizyka, 1924 r. i 1981 r.), Niels i Aage Bohrowie (fizyka 1922 r. i 1975 r.) oraz Joseph John i George Paget Thomsonowie (fizyka, 1906 r. i 1937 r.).

Milion do podziału
Wyróżnieni przez Komitet Noblowski otrzymują jako nagrodę odsetki od stale pomnażanego majątku (wynoszącego obecnie ponad 400 mln dolarów), zasilanego też licznymi darami. W tym roku w każdej dziedzinie - medycynie, fizyce, chemii, ekonomii, literaturze i działalności na rzecz zbliżenia między narodami - do podziału jest milion dolarów (prawie 10 mln koron szwedzkich). Przed stu laty wartość nagrody nie przekraczała 150 tys. koron (40 tys. dolarów). Największą wartość osiągnęła w ostatniej dekadzie - około miliona dolarów. Amerykański mikrobiolog Max Delbrück (medycyna, 1969 r.) całą nagrodę przekazał organizacji Amnesty International. Bakteriolog Max Theiler (medycyna, 1951 r.) wykupił dożywotni abonament na najważniejsze mecze baseballa. Biolog molekularny kanadyjskiego pochodzenia Sidney Altman (chemia, 1989 r.) opłacił studia swym dzieciom.
Więcej możesz przeczytać w 41/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.