Festiwal festiwali

Dodano:   /  Zmieniono: 
Festiwal w Sopocie, Międzynarodowy Festiwal Chopinowski, majowe "Spotkania z książką" i inne sterowane centralnie imprezy tworzyły życie kulturalne w Polsce w ciągu ostatniego ćwierćwiecza
Wiele z nich w niezmienionym kształcie przetrwało dziesięciolecia. Terminarz wydarzeń rodzimej kultury przeistoczył się dopiero wtedy, gdy z dotowania kultury zaczęło się wycofywać państwo.

Najefektywniej do nowej siatki terminów dostosował się rynek książki. Wydawcy koncentrują publikowanie premier w dwóch sezonach: wiosennym i jesiennym. Oba zorientowane są na imprezy targowe. W połowie maja Warszawa gości Międzynarodowe Targi Książki. Termin ma swoją tradycję. "Wiąże się z organizowanymi od powojnia majowymi kiermaszami książki, a także z terminami podobnych imprez na świecie - tłumaczy Monika Białecka, dyrektor firmy Ars Polona, organizującej MTK. Coraz częściej łączy się prezentację i sprzedaż książki. Na tegorocznym majowym kiermaszu w Poznaniu w roli gwiazdy wystąpi zarówno ks. Jan Twardowski, jak i Natalia Kukulska. Jesienne krakowskie Targi Książki przyciągają z kolei tylko wybitnych autorów intelektualistów. Stabilizuje się również kalendarz edycji: w wakacje najlepiej sprzedają się podręczniki, w grudniu - książki o charakterze prezentów. W wakacje chętnie kupowane są popularne romanse i kryminały, chociaż już nie na taką skalę, jak działo się to na początku dekady. Za najgorsze uchodzą w środowisku księgarzy trzy miesiące na literę "l": luty, lipiec i listopad. Trudno także liczyć na sprzedaż książki, jeżeli nie obuduje się jej promocją adresowaną do wybranej grupy czytelników.
Znacząco zmienił się kalendarz tea-tralny. Gęsto rozstawione przeglądy przedstawień zainscenizowanych metodą tradycyjną, grupowanych tematycznie i zwożonych do jednego miasta (Kalisz, Opole, Tarnów) służą przede wszystkim branży i miejscowej publiczności okazjonalnej. Świętem teatru stało się jednak wydarzenie o zupełnie innym charakterze. Od dziesięciu lat na przełomie czerwca i lipca organizowany jest w Poznaniu Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta, który gromadzi najwybitniejsze polskie i zagraniczne grupy alternatywne. Andrzej Maleszka przyciągnął uwagę publiczności spektaklem "Jasiek", a niemiecki teatr wędrowny Ton und Kirschen pokazał świetnie przyjęte premierowe przedstawienie "Faust". Największym zainteresowaniem cieszyły się sztuki inscenizowane na brzegach jeziora Malta. Miejsce to świetnie nadaje się do popisów ocierających się o cyrk czy widowisko typu światło i dźwięk. W 1999 r. na Malcie został pobity rekord oglądalności - festiwal zobaczyło ponad 145 tys. widzów. Poznań dzięki temu festiwalowi stał się "centrum teatru alternatywnego".
Miejsce w kalendarzu zyskały organizowane od sześciu lat Międzynarodowe Spotkania Sztuki Akcji Rozdroże. Są to prezentacje zarówno sztuk plastycznych, widowisk multimedialnych, jak i teatru czy tańca nowoczesnego. Co roku w październiku i listopadzie zjeżdżają do Polski najwybitniejsi przedstawiciele tych rodzajów sztuki, a warszawski Zamek Ujazdowski staje się stolicą eksperymentu artystycznego w skali świata. Spotkania mają swoje kultowe premiery - w 1994 r. w Warszawie wystąpił 88-letni wówczas mistrz tańca butoh Kazuo Ohno z Japonii. Butoh to dialog z tradycyjną sztuką japońską i bunt przeciwko zalewaniu Japonii przez zamerykanizowaną kulturę masową. Na Międzynarodowych Spotkaniach Sztuki Akcji Rozdroże występowała jedna z najwyżej cenionych grup francuskich Theatre du Radeau, która zarówno Szekspira, jak i własne sztuki prezentuje poprzez tak wymowną grę obrazu i dźwięku, że spektakl staje się zrozumiały dla publiczności zupełnie nie znającej francuskiego. W ramach Rozdroża Teatr Tańca z Wuppertalu Piny Bausch pokazał "Goździki". Choreo-grafka, tancerka i dyrektor artystyczny teatru w jednej osobie okrzyknięta została supergwiazdą w historii tea-tru tańca.
Największe, trudne wręcz do ogarnięcia rozproszenie inicjatyw artystycznych dokonało się w dziedzinie sztuk plastycznych. Prywatne galerie lansują równolegle setki artystów i ich przedsięwzięć. W tej sytuacji orientację w skali dokonań plastyków najwybitniejszych zapewniają nieliczne nagrody branżowe z ustabilizowaną tradycją. Nagrodą im. Jana Cybisa (przyznawana od 1973 r.) honorowany jest artysta, który zasłużył się nie twórczością, ale i wkładem pedagogicznym w rozwój współczesnego malarstwa. Poczet laureatów tworzą twórcy rangi Jerzego Nowosielskiego czy Jana Tarasina. W 1999 r. otrzymał ją Tomasz Ciecierski.
Z minionym ustrojem związane były liczne jeszcze do niedawna i bogato finansowane ze środków budżetowych święta kultury studenckiej. Reliktem owych działań kulturalnych jest dziś Przegląd Kabaretów PaKA, organizowany w okolicach Wielkiejnocy. Tutaj startowały Koń Polski czy Potem. Pierwsza PaKA odbyła się bez eliminacji. Kto przyjechał, ten wystąpił. "Teraz jest inaczej. Najpierw wyszukiwane są w Polsce młode zespoły, a już później w Krakowie przechodzą przez eliminacyjne sito" - mówi Aleksandra Gułaga, dyrektor przeglądu. Zdaniem wielu zawodowych satyryków, gdyby nie PaKA, która pozwala zaistnieć debiutantom, polska satyra byłaby skazana na coraz bardziej wątpliwe popisy weteranów.
Tegoroczne pierwsze rozdanie Orłów, nagrody niezależnych producentów filmowych, to także próba zdemonopolizowania Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który od wczesnych lat 70. poprzez system nagradzania ustalał hierarchię dokonań w polskiej kinematografii. Napór nowych nazwisk, ogólne obniżenie się poziomu rodzimej sztuki filmowej oraz wycofywanie się tuzów polskiego filmu, spowodowało, że festiwal w Gdyni stał się raczej wydarzeniem towarzyskim i medialnym. Kolorowa prasa wysyła tutaj setki dziennikarzy nastawionych na pozyskanie intymnych szczegółów z życia gwiazd, a dla telewizji publicznej liczy się głównie możliwość transmisji finałowej gali. Rangę gdyńskiej imprezy podważył też organizowany w grudniu (przez kilka lat w Toruniu, w tym roku po raz pierwszy w Łodzi) Międzynarodowy Festiwal Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage. Jest to jedyny w świecie festiwal honorujący operatorów filmowych.
Kalendarzowe przesunięcia dokonały się też w polskim jazzie. Od 40 lat bezkonkurencyjną imprezą był w Polsce październikowy Jazz Jamboree. Dwie pierwsze jego edycje odbyły się w Sopocie. Kiedy Jan Borkowski przenosił festiwal do Warszawy jako Jazz '58, Leopold Tyrmand przemianował go na Jazz Jamboree. "Trudno było wyjeżdżać za granicę, by posłuchać swojej ulubionej muzyki. Pomyślałem więc: skoro nie mogę wyjeżdżać, to niech ci moi ulubieni muzycy przyjeżdżają do mnie" - wspominał Borkowski. Uzupełnieniem Jamboree stał się później wrocławski Jazz nad Odrą. Niestety, zmniejszyła się jego ranga. Przyćmił go Warsaw Summer Jazz Days. Ta impreza uchodzi za najbardziej nowatorski festiwal jazzowy; gromadzi pod koniec czerwca postaci decydujące o współczesnym kształcie tej muzyki. Poważną konkurencją dla obu imprez jest Era Jazzu, która na koncerty do Warszawy i Poznania również zaprasza najznakomitsze indywidualności. W 2000 r. odbywa się w Polsce już niemal 30 imprez jazzowych o zróżnicowanym charakterze, często konkurencyjnych wobec siebie.
Jazzmeni muszą brać przede wszystkim pod uwagę konkurencję, jaką stwarza im rynek muzyki pop. Dla jej wykonawców najlepszym sezonem na publikację premier jest wiosna. Płyta wielokrotnie odtworzona w tym czasie w radiu ma szansę stać się przebojem lata. Na wakacje wydawcy najchętniej rezerwują piosenki taneczne, melodie łatwo wpadające w ucho i składanki wcześniejszych przebojów. Najwięcej krążków, niezależnie od rodzaju muzyki, kupowanych jest jednak przed Bożym Narodzeniem. Aby sprzedaż okazała się efektywna, płyta musi się ukazać na rynku najpóźniej do końca października.

Więcej możesz przeczytać w 18/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.