Test prawdy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co jeszcze może zrobić papież, jakie jeszcze podejmie kroki, komu poda przyjazną dłoń, jaką znowu przełamie barierę? - zapytał mnie jeden z uczestników spotkania poświęconego wizycie Jana Pawła II w Ziemi Świętej
Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ gama pomysłów Ojca Świętego na gesty i wydarzenia, które zaskakują opinię publiczną i budzą nadzieję na lepszy świat, jest nieograniczona.

Jestem pod wielkim wrażeniem Jego spotkań w Palestynie z przywódcami politycznymi i religijnymi, które wymagały wielkiej odwagi i dyplomatycznej maestrii, a zwłaszcza wyjątkowej mądrości. To prawda, że dla papieża była to przede wszystkim religijna pielgrzymka do miejsc związanych z historią zbawienia, ale na tej ziemi - jak nigdzie na świecie - religia ma wyraźne odniesienia kulturowe, etniczne, narodowe i polityczne. Każdy z tych wątków jest tam niezmiernie żywy, sporny, angażuje ludzi, ciągle jeszcze przelewających krew, by mieć swoją ojczyznę, bezpieczny kawałek chleba i upragniony pokój. Ojciec Święty nie mógł rozwiązać tych spraw, lecz dla każdego miał zrozumienie, życzliwość, szacunek i kojące słowo nadziei.

Starsi bracia w wierze
Szczególnej wrażliwości spotkanie z tragiczną historią Holocaustu w Yad Vashem: w modlitwie i religijnej zadumie z tymi, którzy odeszli na zawsze, oraz z garstką rówieśników z Wadowic, Żydów cudem ocalałych z totalnej zagłady. Wydaje się, że właśnie tamta młodzieńcza wspólnota studentów, kształtująca koleżeńskie partnerstwo w zróżnicowanym religijnie społeczeństwie, ukazała Karolowi Wojtyle bogactwo takich środowisk, w których pluralizm jest rzeczą normalną. Okrucieństwo zagłady niewinnych, także kolegów Żydów, zapewne umacniało szacunek Karola Wojtyły dla tych, którym odmawiano prawa do życia, i kształtowało postawę otwartości na każdego człowieka. Przed laty zaowocowało to pierwszą wizytą papieża w rzymskiej synagodze i całą serią wystąpień, gestów i decyzji, które stały się dla chrześcijan wzorem poszanowania dla "starszych braci w wierze" oraz uznania godności ludzkiej wszystkich myślących i wierzących inaczej.

Jedność chrześcijan
Tymi samymi motywami kierował się Ojciec Święty, kiedy przed kilku dniami zaprosił do rzymskiego Koloseum przedstawicieli różnych kościołów i wyznań chrześcijańskich, by z okazji roku jubileuszowego oddać wraz z nimi publiczny hołd męczennikom za wiarę, wywodzącym się z wielu wspólnot chrześcijańskich. To wydarzenie bez precedensu i niemal nie do pomyślenia jeszcze w niedalekiej przeszłości jest dla wszystkich nowym sygnałem otwarcia na człowieka, w którym odmienność obcuje na co dzień z tym, co ludzi łączy i na czym trzeba bez przerwy budować.
Już te dwa spotkania ukazują skalę otwarcia Ojca Świętego na ludzi i sprawy stanowiące dotychczas swoiste tabu religijne i społeczne. Jeżeli w Koloseum odkryliśmy nowy wymiar ekumenizmu, wspólnoty wyznań chrześcijańskich, to w Jerozolimie doszedł do głosu dialog międzyreligijny, misternie wpleciony w zastarzałe konflikty narodowościowe. Pragnieniem Ojca Świętego była wspólna, jubileuszowa modlitwa na Synaju przedstawicieli trzech monoteistycznych religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Wprawdzie nie udało się tego zamierzenia w pełni zrealizować, ale w Betlejem i Jerozolimie zostały poczynione znaczące kroki ku wzajemnemu zrozumieniu i pokojowemu współżyciu.
Nie wolno nam jednak skracać pamięci do ostatnich wydarzeń. Nie byłoby ich, gdyby nie długotrwały i konsekwentny wysiłek podjęty świadomie przez papieża w celu urzeczywistnienia soborowych wizji godności i wolności człowieka, nie tylko w sferze jego życia religijnego, ale także w codziennych kontaktach z ludźmi wszelkiego koloru, przekonań czy przynależności etnicznej i narodowej. Ich symbolem może być wspólna modlitwa przedstawicieli religii świata w Asyżu w 1986 r., a także spotkanie Jana Pawła II z Ali Agcą, jego niedoszłym zabójcą. To on ma odwagę rozmawiać z ludźmi, których samozwańczy stróżowie ortodoksji określają jako wrogów Kościoła na podstawie sobie tylko dostępnej, tajemnej wiedzy. Indywidualna godność i wolność ma również kontekst wspólnotowy, dlatego wolność i szacunek dla osoby ludzkiej jako jednostki musi znaleźć swój wymiar społeczny i objąć grupy oraz skupiska ludzkie odmienne etnicznie, społecznie czy politycznie.

Obecność zła
Tendencje do izolacji, do zamykania się w swoim gronie, wynikają często z przekonania o własnej wyższości, czego konsekwencją jest lekceważenie innych, a nawet oskarżanie ich o złą wolę, o przewrotność i zakłamanie. Najlepiej czują się ci, którzy są przekonani, że mają monopol na prawdę, co w ich mniemaniu upoważnia do stawiania innym ocen i wymagań, a ich samych czyni nieskazitelnymi i nietykalnymi stróżami tego, co dobre, piękne i sprawiedliwe.
Otworzyć się na prawdę oznacza dostrzec w człowieku i w świecie bogatą gamę świateł i cieni - od blasku aż po całkowity mrok, od świętości do podłości. Oznacza też przyjęcie na własny ra-chunek osobistych przejawów dobra i zła. Święty Jan Ewangelista, wyrażając chrześcijańską naukę o człowieku, napisał: "Jeżeli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (IJI, 8). Ta nauka nie do wszystkich dociera. Łatwo przychodzi nam się usprawiedliwiać, wybielać błędy, zakrywać zło, które popełniliśmy sami lub zło dokonane w rodzinie czy innych naszych wspólnotach.

Rachunek sumienia
I znów trzeba było Jana Pawła II, by z okazji jubileuszu chrześcijaństwa, którego ideą jest darowanie win i długów, odważył się wyznać winy Kościoła, nagromadzone przez tysiąclecie i zamazujące prawdę o świętych i grzesznikach w jego szeregach. To chyba przywiązanie do prawdy każe papieżowi stawać otwarcie przed światem ze swoją fizyczną nieporadnością. Cóż by dało jej ukrywanie czy tuszowanie? Przyznawanie się do słabości w imię prawdy - czy to w obronie wyznawanej wiary, czy w drobiazgach codziennego życia - jest źródłem wielkiego daru, który czyni człowieka wolnym.
"Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32).
Oprócz pytania postawionego na początku - co jeszcze może zrobić papież, komu jeszcze poda przyjazną dłoń, jaką jeszcze przełamie barierę - trzeba chyba postawić inne: kiedy stać nas będzie na podobną postawę? Kiedy w sobie i w naszym otoczeniu potrafimy przełamać uprzedzenia, pozbyć się nietolerancji, a nawet nienawiści.
To, co robi papież, nie u wszystkich budzi entuzjazm. Nawet niektórzy spośród chrześcijan są zdania, że idzie za daleko, że naraża na szwank tożsamość Kościoła, że nie można czynić takich gestów bez wzajemności. To prawda, że dorosnąć do tego poziomu nie jest łatwo. Ale jakże to dobrze, że właśnie za to, na co nas nie stać, możemy podziękować Ojcu Świętemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin.

Więcej możesz przeczytać w 21/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.