Wakacje w piekle

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co roku uprowadzonych zostaje dwa tysiące turystów
Każdego roku na zagraniczne wojaże udaje się kilkadziesiąt milionów turystów z Europy. Głównym kryterium branym pod uwagę przy wyborze miejsca wypoczynku jest zwykle jego egzotyka, rzadziej bezpieczeństwo. Brak wyobraźni i orientacji w sytuacji odwiedzanych krajów może jednak sprawić, że zamiast na słoneczne plaże globtroterzy trafią w ręce terrorystów lub do policyjnych aresztów. Mimo ostrzeżeń ministerstw spraw zagranicznych dla tysięcy turystów rocznie wakacyjny raj zamienia się w piekło.

Informacje o trwającym na Filipinach powstaniu separatystów muzułmańskich zlekceważyli turyści z Niemiec, Francji i Finlandii. Uprowadzeni z tropikalnego raju malezyjskiej wyspy Sipadan przetrzymywani są od czterech tygodni w kryjówkach rebeliantów z ugrupowania Abu Sajaf w dżungli na filipińskiej wyspie Jolo. Z luksusowego ośrodka dla płetwonurków trafili do bambusowych wiat, a porywacze przenoszą ich z miejsca na miejsce, tocząc po drodze potyczki z wojskiem. Dotychczas filipińskie MSZ potwierdziło informacje o śmierci dwóch zakładników.
Ostrzeżeniem dla ryzykantów powinny być nieprzyjemne przygody podróżników szukających wrażeń w tzw. strefach dużego ryzyka. W ubiegłym roku rebelianci z plemienia Hutu porwali ośmiu zachodnich turystów, uczestników safari w Parku Narodowym Bwindi w Ugandzie. Już wcześniej - w 1998 r. - w Ugandzie porwani zostali czterej turyści z Europy. Jednemu z nich udało się uciec, trzech pozostałych dotychczas nie odnaleziono. Igraniem z ogniem można też nazwać podróże do Kaszmiru, o który od ponad 50 lat walczą Indie i Pakistan, a także do Kolumbii, gdzie porwania bogatych cudzoziemców dla okupu są tak częste, że powstało tam już kilka towarzystw ubezpieczeniowych, firm ochroniarskich i zespołów zajmujących się poszukiwaniem zagranicznych ofiar kidnapingu.
Strefy największych zagrożeń to Kolumbia, Meksyk, kraje byłego ZSRR, Brazylia, Filipiny, Nigeria, Indie, Ekwador, Wenezuela i RPA. W tych krajach - według badań brytyjskiego towarzystwa ubezpieczeniowego Hiscox Group - dokonywanych jest 92 proc. porwań, których liczbę na świecie ocenia się na 2 tys. rocznie. Te państwa często trafiają też na "czarne listy" tworzone przez ministerstwa spraw zagranicznych państw europejskich na początku każdego sezonu. Już wkrótce na internetowych stronach MSZ oraz w poradniku "Polak za granicą" pojawi się kolejna edycja ważnych rad dla polskich turystów.
Na nic zdadzą się jednak wysiłki ministerstw i ambasad, jeśli turyści nie będą poważnie traktowali ostrzeżeń. Przykładem lekceważenia sytuacji w odwiedzanym kraju okazała się ubiegłoroczna wyprawa do Dagestanu dwóch uczonych z Polskiej Akademii Nauk. Prof. Zofię Fiszer-Malanowską i doc. Ewę Marchwińską-Wyrwał porwano i przetrzymywano w niewoli przez 208 dni. Kiedy wybierały się do Dagestanu, na granicy republiki z Czeczenią trwała już wojna. Przed podróżą do tego regionu ostrzegano je - bezskutecznie. Podobną przygodę przeżyła piątka polskich podróżników z Towarzystwa Eksploracyjnego, których porwano w grudniu 1996 r. w Jemenie. Zostali jednak zwolnieni już po ośmiu dniach. W Jemenie, jednym z najbiedniejszych krajów arabskich, ubogie i skłócone z rządem plemiona najczęściej porywają zagranicznych turystów i pracowników przedsiębiorstw naftowych, by wymóc na władzach np. budowę dróg i szkół lub żądają okupu - i to nie niskiego. W 1997 r. porywacze z klanu jemeńskich nomadów w zamian za uwolnienie siedmiu niemieckich turystów zażądali 12 mln DM. W sumie w ciągu ostatnich pięciu lat w Jemenie uprowadzono ponad 200 osób.
Reakcja części podróżujących na informacje o rozbojach, zamachach bombowych i innych niebezpieczeństwach jest jednak przesadna. Po atakach terrorystycznych fundamentalistów algierskich w paryskim metrze w 1996 r. liczba turystów odwiedzających Paryż spadła o 44 proc. Do podobnej sytuacji doszło w Egipcie po ataku terrorystów islamskich w 1997 r., podczas którego śmierć poniosło 57 turystów. Dla krajów czerpiących z turystyki ogromne zyski podobne incydenty oznaczają gigantyczne straty. Tym bardziej jednak władze starają się uporać szybko z grupami ekstremistów czy gangami. Mimo to opinia kraju niebezpiecznego w wielu przypadkach pozostaje - często na kilka lat. O złej sławie państwa przesądzają też często pojedyncze, mniej bezpieczne regiony w jego granicach na przykład północna część Sri Lanki, Kaszmir w Indiach, czy obszar działania partyzantki kurdyjskiej w południowowschodniej Turcji.
Porwania i ataki terrorystów to najbardziej spektakularne sytuacje nagłaśniane przez media, ale na turystów czyhają także inne, nie tak niebezpieczne, a jednak przykre niespodzianki. Ministerstwo Spraw Zagranicznych napomina polskich turystów, by przed udaniem się w podróż zapoznali się z obowiązującymi w danym kraju przepisami. Regulacje prawne wielu państw są dla Polaków równie egzotyczne jak ich klimat czy roślinność. Przed lądowaniem w Singapurze dobrze jest sprawdzić dokładnie zawartość kieszeni. W kraju tym obowiązuje bowiem bezwzględny zakaz wwozu gumy do żucia. Nie są mile widziane również zapalniczki w kształcie pistoletu, sztuczne ognie, petardy, ozdoby z rogu nosorożca oraz kości słoniowej. Singapur słynie z pedantycznego przestrzegania surowych przepisów dotyczących utrzymania czystości. Za rzucenie na ulicę niedopałka papierosa turysta może być ukarany grzywną w wysokości 500 singapurskich dolarów. Spożywanie pokarmów i napojów w środkach komunikacji miejskiej może okazać się jeszcze droższe - za to wykroczenie grozi kara tysiąca tamtejszych dolarów.
Przed spotkaniem z urzędnikiem imigracyjnym na lotnisku w Bangkoku dobrze jest z kolei spojrzeć w lusterko i poprawić nieco makijaż i fryzurę. Zgodnie z obowiązującym w Tajlandii prawem osoby o niedbałym lub nieestetycznym wyglądzie mogą nie uzyskać zgody na przekroczenie granicy. Z największą surowością karany jest tu brak szacunku dla majestatu króla Tajlandii, jego rodziny i dworu królewskiego. Dlatego ostrożnie należy się obchodzić z banknotami, na których umieszczono wizerunek władcy.
W większości państw przemyt i posiadanie narkotyków to ciężkie przestępstwo. W Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Egipcie, Bangladeszu, Chinach, Indonezji, Kuwejcie, Malezji, Omanie, Tajlandii, Sudanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich grozi za to nawet kara śmierci. Niezbędne lekarstwa najlepiej jest przywozić wraz z receptą, gdyż w przeciwnym razie mogą one zostać uznane przez nadgorliwego funkcjonariusza za narkotyki. W Tajlandii nawet posiadanie strzykawki może się skończyć aresztowaniem turysty, przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy.
W państwach muzułmańskich należy się wystrzegać zachowań obrażających uczucia religijne. Noszenie krótkich spódnic, szortów lub strojów plażowych w miejscach publicznych może mieć przykre konsekwencje. Kobiety powinny nosić czarne narzuty i chusty na głowie. Nie mogą prowadzić samochodu, wykonywać prac wspólnie z mężczyznami ani podróżować samodzielnie bez zgody męża lub rodziny. Nieprzestrzeganie tych zasad może zakończyć się pozbawieniem wolności lub w najlepszym wypadku publicznych wymierzeniem kary chłosty. W okresie ramadanu w miejscach publicznych od świtu aż do zmierzchu należy się powstrzymać od spożywania posiłków i napojów oraz od palenia papierosów. Religia muzułmańska nie toleruje picia alkoholu, dlatego w Arabii Saudyjskiej, Libii, Kuwejcie i Sudanie obowiązuje całkowita prohibicja. Do Arabii Saudyjskiej nie wolno wwozić nawet czekoladek z dodatkiem alkoholu. Z największą surowością karane są także wszelkie próby przemytu wydawnictw pornograficznych oraz przedmiotów bądź publikacji związanych z inną religią niż muzułmańska.
Aby wspaniały urlop nie zakończył się przykrą niespodzianką, należy się zapoznać z przepisami celnymi. Z wielu krajów Afryki nie wolno wywozić na przykład kości słoniowej, wyrobów ze skóry krokodyla i skorupy żółwia. Ze słonecznej Kuby turysta nie wywiezie ani jednego cygara, jeśli nie pokaże celnikowi dowodu zakupu w państwowym (czyli dewizowym) sklepie. Bez paragonu nie można zabrać z sobą także więcej niż trzech dużych muszli.

Więcej możesz przeczytać w 21/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.