Tajemnicze randki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na wycieczkach "Randki w ciemno" być może dochodzi do stosunków seksualnych między bohaterami programu. Ale zapewne częściej jest zupełnie inaczej: zamiast namiętności pojawia się lekkie rozczarowanie
W Senacie obradowano na temat telewizyjnego programu "Randka w ciemno". Senator Krystyna Czuba, przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu, wyraziła oburzenie, że dwoje zupełnie sobie obcych ludzi wysyła się razem na wycieczkę. Kto wie, do czego mogą się posunąć? Krótko mówiąc - "Randkę" trzeba zdjąć z ekranu i zakazać jej emisji.
No, no, no - uśmiechnąłem się pod wąsem - czyżby Tomasza Kamela czekało oskarżenie o stręczycielstwo? Jeszcze bardziej zacząłem chichotać, gdy przypomniałem sobie prowadzącą ten program w Wielkiej Brytanii Cillę Black, niegdyś popularną piosenkarkę, a od lat stałą gospodynię "Randki". Ta przemiła starsza pani (mniej więcej w wieku senator Czuby) jest symbolem promienności i nieomal dziewczęcej niewinności. Pozorantka!
W gruncie rzeczy jednak przewodnicząca ma rację: na tych wycieczkach zapewne czasami dochodzi do stosunków seksualnych między bohaterami telewizyjnego programu. W końcu w ogóle taki jest cel randek. Pozwalają się poznać, czasem przypaść sobie do gustu, a czasem skonsumować wzajemną sympatię. Podążając za tokiem rozumowania senator Czuby, starałem się wyobrazić sobie "co mogą robić" telewizyjni randkowicze na wycieczce spędzanej z reguły w ciepłych krajach. Najpierw jedzą razem śniadanie, potem się przebierają: ona wkłada cieniutką sukienkę z dekoltem i opadającym ramiączkiem, on szorty. Potem ona kostium kąpielowy, a on kąpielówki. Pluszczą się w basenie albo w morzu, wygłupiają, pryskają wodą, a może i... dotykają. Czasem nic z tego nie wynika, ale czasem on ją obejmuje, a ona się do niego przytula. Gdy nie ma kamery nagrywającej sceny z randki dla telewizji, może nawet się całują. A w nocy!? Co prawda, mieszkają w dwóch różnych pokojach, ale nikt przecież nie stoi na straży pod drzwiami. Może on puka, a ona mu otwiera? Może on nalega, a ona ulega. Może następne śniadanie jedzą już razem w łóżku?
Może tak, a może nie. Zapewne najczęściej jest całkiem odwrotnie: zamiast namiętności pojawia się lekkie rozczarowanie, jak to na randce w ciemno, ale - moim zdaniem - oba scenariusze są tak samo w porządku. Przecież są dorosłymi ludźmi! Mogą decydować o swoich partnerach i o tym, co z nimi robią. Zarówno w życiu, jak i w telewizji. "Randka w ciemno" niczego tu nie zmienia, może jedynie umożliwia wyjazd w ciekawe strony, na który wielu uczestników zabawy po prostu nie byłoby stać. A o tym, z kim i kiedy pójdą do łóżka, i tak zdecydują - jak my wszyscy! - sami.
Zainteresowałem się, kim jest senator Czuba. Błyskawicznie odnalazłem jej zdjęcie i biogram w Internecie: wybrana z listy AWS, wykłada na Akademii Teologii Katolickiej etykę dziennikarską (biedni studenci), pisze dla katolickich pism i jest związana z Radiem Maryja. Sama zapewne od dawna nie chodzi na randki.
Wystąpienie pani przewodniczącej w Senacie uznano na szczęście za żart. Nie zażądano od telewizji zdjęcia "Randki w ciemno" z ekranu. Piszę "na szczęście", choć sam nie jestem wielbicielem tego programu, ale z zupełnie innych powodów. Rażą mnie tu schematyzmy i sztuczność prowadzonej rozmowy. Za to filmiki z zagranicznych randek uważam za zabawne i pouczające. Z ciekawością obserwuję, jakie były prawdziwe odczucia obojga wycieczkowiczów (bardzo rzadko mówią o nich szczerze), no i oczywiście to, co interesuje wszystkich: czy poszli z sobą do łóżka, czy nie? Mam zresztą wrażenie, że w 80 proc. wypadków odpowiedź brzmi: "nie".
Atak katolickich mówców na nasze obyczaje jest ostatnio zmasowany. Wystarczy przypomnieć dyskusję na temat odrzuconej ustawy zakazującej rozpowszechniania pornografii (jakie ciekawe i przytomne wypowiedzi zwykłych ludzi można przeczytać na ten temat w Internecie) oraz fragment wypowiedzi prymasa Glempa podczas mszy w Krakowie o tym, że trzeba protestować, gdy nam tłumaczą, że wszystko jest w porządku, "bo te sprawy są we foliach". W foliach czy nie w foliach, pornografia była, jest i będzie. Ważne, aby nie dotyczyła nieletnich i aby nie była obowiązkowa - wtedy i ja bym protestował. Zaś randki? Nawet te "w ciemno"? Są tak niewinne jak pielgrzymki do Częstochowy. Polegają na rozmowach, wspólnym przeżywaniu. Czasem - ale tylko czasem - na dodatkowych atrakcjach w łóżku czy na sianie.
A tym, którzy podobnych rozważań mają już serdecznie dość i chcieliby odreagować, polecam świetny program Jeana-Paula Gaultiera "Europa bez spodni", prezentowany w telewizji Wizja Jeden. Cóż za poczucie humoru! Cóż za smak wolności! Cóż za finezja, perwersja i inteligencja! A do tego jeszcze najlepszy od dziesięcioleci polski dubbing. Rarytas!

Więcej możesz przeczytać w 22/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.