Dobry wuj fiskus

Dodano:   /  Zmieniono: 
25 mln zł to najwyższa suma należności podatkowych (z tytułu VAT i akcyzy), które w ubiegłym roku fiskus umorzył firmie.
Podatki umarza się w Polsce takim potentatom, jak Polmosy, fabryka Daewoo czy firma oponiarska Stomil

W wypadku osób prywatnych kwoty z reguły były niższe, ale rekordziście darowano aż 5 mln zł. W 1999 r. łączna kwota podatków umorzonych przez urzędy skarbowe przekroczyła 130 mln zł. Wykaz obdarowanych - 434 podatników - po raz pierwszy umieszczono w obwieszczeniu ministra finansów opublikowanym w "Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Finansów". Na czele listy znalazły się m.in. Łódzkie Zakłady Przemysłu Spirytusowego Polmos (umorzenie ponad 24 mln zł), Daewoo Motor Polska (ponad 9 mln zł) oraz Grudziądzkie Zakłady Przemysłu Gumowego Stomil (6 mln zł). Firmy te powinny zasilać budżet, a nie go osłabiać. Umorzenia stanowią swoisty rodzaj dumpingu podatkowego i oznaczają nierówne traktowanie płatników.

Nie wiadomo, na ile jest to przemyślana strategia wspierania przez państwo poszczególnych przedsiębiorstw, a na ile jeszcze jeden dowód złego zarządzania i braku kontroli państwowych urzędników. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby ministerstwo świadomie utrzymywało liczne, wiecznie deficytowe urzędy skarbowe, niejednokrotnie zwracające podatnikom więcej niż wynoszą ich przychody. Urzędy skarbowe często przegrywają z płatnikami, od których pobrały nienależne podatki. Pieniądze muszą zwrócić wraz z wysokimi odsetkami (wynoszącymi 43 proc. rocznie). Niektórzy podatnicy celowo płacą wątpliwe należności, traktując to jako najlepszą lokatę na polskim rynku finansowym.

Ważny interes społeczny
Zaległości podatkowe umarzano od początku III RP. Czyniły to urzędy skarbowe (w drugiej instancji - izby skarbowe). W latach 1997-1998 łącznie darowano płatnikom ponad 630 mln zł. To roczny budżet policji. Tegoroczna kwota umorzeń - 130 mln zł - nie jest duża, lecz w umorzeniach nie chodzi tylko o wpływ na stan kasy państwowej, ile o równość wobec prawa. Dotychczas ukrywano informacje o korzystających z tego przywileju. Dopiero od zeszłego roku Ministerstwo Finansów zaczęło uzyskiwać od izb skarbowych wszystkie dane o umorzeniach powyżej 50 tys. zł. O pełnej jawności nie ma jednak mowy. W wykazie znajdziemy tylko nazwę firmy bądź nazwisko osoby, której zaległość umorzono oraz miejscowość, w której mieszka lub prowadzi działalność. Nie ma natomiast informacji, na jakiej podstawie podjęto decyzję o umorzeniu. Urzędy zasłaniają się tu tajemnicą skarbową. Ordynacja podatkowa przewiduje, że podatek można umorzyć w "uzasadnionym, ważnym interesie podatnika" lub "interesie publicznym". Jako żywo przypomina to zapis PRL-owskiej ustawy paszportowej o odmowie wydania dokumentu "z ważnych przyczyn społecznych".

Zaproszenie do korupcji
- Niebezpieczna jest pojemność tych sformułowań i idąca w ślad za tym uznaniowość decyzji aparatu skarbowego - ocenia Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha. - Aparat ten może w praktyce dowolnie decydować o darowaniu zobowiązań podmiotów wobec skarbu państwa. Z dobrodziejstw takich korzystają zatem tylko niektóre firmy, podczas gdy znakomita większość musi "płakać i płacić" - tłumaczy Dzierżawski.
W trakcie prac nad obowiązującą od 1998 r. ordynacją podatkową specjaliści i niektórzy posłowie wskazywali, że przepisy umożliwiające umarzanie należności będą sprzyjać korumpowaniu urzędników skarbowych. Mimo to Sejm nie nakazał resortowi finansów, by ujawnił, na jakiej podstawie zadecydowano o umorzeniu podatków. Za decyzję odpowiada wyłącznie naczelnik urzędu skarbowego i jego decyzja nie jest podważana. Przedstawiciele resortu finansów twierdzą, że dotychczas nie pojawiały się zarzuty dotyczące interesowności urzędników. Jednocześnie dąży się jednak do tego, by system kontroli nad urzędnikami był szczelniejszy.
Prof. Cezary Józefiak, członek Rady Polityki Pieniężnej, uważa, że nadmierna uznaniowość decyzji z reguły prowadzi do patologii. - Należałoby całą sprawę wyciągnąć na światło dzienne i przedyskutować zarówno kryteria, jak i procedury umorzeń - ocenia prof. Józefiak. - Można sobie bowiem łatwo wyobrazić, że lobbing różnych przedsiębiorstw i instytucji jest tak silny, iż furtka w postaci zapisów "o ważnym interesie publicznym" czy "ważnym interesie podatnika" prowadzi do wypaczeń w funkcjonowaniu ustawy.
Z danych resortu finansów wynika, że najczęstszymi przyczynami umorzeń są ugody bankowe zawarte przed 1996 r. na podstawie ustawy o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków, upadłość, ewentualnie likwidacja podmiotu gospodarczego czy trudna sytuacja finansowa przedsiębiorstwa prowadzącego działalność na obszarze o szczególnie wysokim bezrobociu. Na liście "ułaskawionych" są m.in. kopalnie, huty, stocznie, cementownia, cukrownie, zakłady mięsne i odzieżowe, urzędy gmin i miast, kluby sportowe, Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych, a także bar mleczny.

Podatkowa recydywa
Wielkim dłużnikiem fiskusa - liczącym na jego łaskawość "z ważnych przyczyn społecznych" - co się już w przeszłości zdarzało - są Polskie Koleje Państwowe, którym niedawno BRE (główny bank obsługujący kolej) zmuszony był zablokować bieżące konta. Wnioskował o to urząd skarbowy, nie mogąc się doczekać zaległych pieniędzy z tytułu podatku VAT. Sporej części podatków nie płacą kopalnie. Wprawdzie pod koniec kwartału ich sytuacja nieco się poprawiła, ale jak co roku spowodowane to było m.in. tym, że w marcu spółki węglowe notują po stronie przychodów umorzenie niektórych długów związanych z ochroną środowiska. W pierwszym kwartale górnictwo zapłaciło więc ok. 83,9 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych i 41,4 proc. podatku VAT. Tylko z tego tytułu zadłużenie kopalń w ciągu czterech miesięcy wzrosło prawie o pół miliarda złotych, z czego zaległy podatek VAT stanowił 312 mln zł.
Krzysztof Dzierżawski uważa, że należałoby w ogóle wyeliminować możliwość darowania zobowiązań podatkowych osób prawnych, czyli przedsiębiorstw. Niewypłacalność podatnika nie powinna powodować umorzenia należności, lecz wszczęcie wniosku o rozpoczęcie postępowania upadłościowego. Mogłoby to przynieść korzyść samym firmom, ponieważ postępowanie to przyspiesza z reguły ich restrukturyzację. Praktyka umarzania podatków ma - jego zdaniem - sens jedynie w wypadku osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Należałoby jednak bardzo precyzyjnie określić, w jakich wypadkach skarb państwa może zrezygnować z roszczeń. Powodem mógłby być na przykład pożar, powódź lub inne wypadki losowe. Poza tym wiele osób prowadzi działalność gospodarczą opodatkowaną na zasadach ogólnych, co powoduje zatarcie się różnicy między dochodami firmy a finansami rodziny. Upadłość firmy oznaczałaby w tym wypadku dramat rodziny.
Tymczasem w tej właśnie sferze urzędy skarbowe są wyjątkowo wstrzemięźliwe. - W praktyce niemal zawsze odmawia się umarzania zaległości podatkowych małym firmom rodzinnym. Wielokrotnie występowaliśmy o to w imieniu klientów, lecz z reguły nie uzyskiwaliśmy akceptacji urzędu - mówi dr Paweł Małecki z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Doradców Podatkowych. Uważa on, że odwoływanie się do Naczelnego Sądu Administracyjnego mija się z celem, bowiem sąd bada jedynie zgodność decyzji z prawem. W ordynacji podatkowej zawarty jest zaś przepis mówiący, iż "organ podatkowy na wniosek podatnika może zaniechać w całości lub części ustalenia zobowiązania podatkowego lub zaniechać poboru podatku, gdy zagraża to ważnym interesom podatnika, a w szczególności jego egzystencji". Interpretacja tego, co stanowi ważny interes podatnika, zależy - oczywiście - do urzędu.

Najlepsza lokata w Polsce
Darowane podatki to nie jedyny problem fiskusa. Okazuje się, że niemal 60 proc. spraw, jakimi zajmuje się Naczelny Sąd Administracyjny, dotyczy podatków i opłat celnych. Przy tym skargi na urzędy skarbowe są często uzasadnione - co trzeci wyrok jest uchylany. Oznacza to, że w ponad 30 proc. sporów rację mają podatnicy.
Ci, którzy wygrywają sprawy przed sądami, odzyskują nienależne podatki wraz z odsetkami. To sprawia, że funkcjonują u nas urzędy skarbowe przynoszące poważne straty, co jest ewenementem na skalę światową. - Zdarza się, że podatnik godzi się na wpłacenie pieniędzy, chociaż jest przekonany, że urząd popełnia błąd. Jeśli jakaś firma ma nadmiar gotówki, może potraktować urząd jak bank, który przez kilkanaście miesięcy trzyma wysoko oprocentowaną lokatę - mówi Jerzy Małkowski, dyrektor Biura Interwencji BCC. Głośno jest o przedsiębiorcy z południowej Polski, któremu NSA przyznał rację i nakazał urzędowi skarbowemu zwrot kilku milionów złotych wraz z odsetkami. Mimo że biznesmen wygrał sprawę przed sądem, zlikwidował firmę i przeniósł się do Republiki Południowej Afryki. Urzędnicy skarbowi dali mu bowiem jasno do zrozumienia, że w Polsce może się spodziewać bezustannych kontroli.

Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.