W dołku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co jest dziewiętnastowieczne: czy przekonanie, że parlamentarzysta powinien służyć swoim wyborcom, czy przekonanie, że służy narodowi, nawet jeśli wyborcy się z nim nie zgadzają?
1. Pisałem kiedyś na tych łamach o "polskim dołku", niezwykłym fenomenie absencji wyborczej, bijącej rekordy zarówno w porównaniu z Europą Zachodnią, do której aspirujemy, jak i w Europie Wschodniej, gdzie na razie nasze miejsce. Wybory uzupełniające do Senatu odbyły się w atmosferze powszechnej obojętności. We Wrocławskiem głosowało 5,71 proc. uprawnionych, w Szczecińskiem 6,66 proc., a w byłym województwie katowickim udało się zejść do 3,17 proc. uprawnionych. Wprawdzie od 1995 r. absencja wyborcza w wyborach uzupełniających wynosi ponad 90 proc. uprawnionych do głosowania, ale w obu okręgach wyborczych, gdzie już kiedyś odbywały się wybory uzupełniające, tym razem absencja była większa. Wybory uzupełniające nie są najlepszą okazją do tego, by snuć prognozy, ale biorąc pod uwagę ogólne tendencje, zdaje się, że otrzymaliśmy sygnał dość wyraźny.

2.Piotr Żak, rzecznik klubu AWS, uznał ten wynik za skandaliczny i trudno się z nim nie zgodzić. Wynik nie wydaje się normalny także tym komentatorom, którzy poniekąd go bagatelizują. Na przykład prof. Wnuk-Lipiński pisze, że "niska frekwencja w wyborach uzupełniających będzie się tak długo powtarzać, jak długo będą przeprowadzane wybory uzupełniające", i proponuje z nich zrezygnować, tak jak robi się to przy okazji wygaśnięcia mandatów poselskich do Sejmu. Jest to o tyle świetny pomysł, że możliwy do dalszego uogólnienia. Niska frekwencja w wyborach parlamentarnych w Polsce będzie się powtarzać dopóty, dopóki będą przeprowadzane wybory parlamentarne. Tak jak nowych wyborów do Senatu można uniknąć, korzystając z wyników poprzednich, tak też można przecież postąpić i w wypadku wyborów do Sejmu.

3. Interesujące, że na frekwencję w wyborach uzupełniających nie ma wpływu to, że ordynacja senacka jest większościowa - przechodzi ten kandydat, który uzyskuje najwięcej głosów w swoim okręgu. Jest to dokładnie ten model, o który zabiegają wszyscy ci, którzy ozdrowienie demokracji parlamentarnej w Polsce widzą we wprowadzeniu zasady większości. Prawdę mówiąc, już obecny system nie zapobiega temu, że prowadząca wyraźnie jedna partia - obecnie jest nią SLD - może uzyskać 80 proc. miejsc w parlamencie, mając tylko 40 proc. zwolenników wśród wyborców. Jest to możliwe także dlatego, że w dążeniu do wzmocnienia parlamentu i rządów w Polsce stosuje się wysokie progi wyborcze, połączone z uprzywilejowującą wygrywających metodą obliczania miejsc. Do tego może dojść jeszcze ustawa o finansowaniu partii, dająca przywileje partiom, które już raz uzyskały sukces wyborczy, i utrudniająca wejście nowych partii na rynek. W interesie wyborcy jest silny rząd, który ma silne poparcie w parlamencie, ale nie jest w jego interesie rząd partii, która działa wbrew jego interesom. Jeżeli społeczeństwo jest zróżnicowane w swych orientacjach, to podobne zróżnicowanie powinno być odzwierciedlone w parlamencie. W przeciwnym razie dochodzi do takich groźnych dla modelu parlamentarnego sytuacji jak w poprzednim Sejmie, gdzie prawica była wyraźnie niedoreprezentowana, a do prac nad nową konstytucją trzeba było dołączyć pozostający praktycznie poza parlamentem związek zawodowy, którego przywódca, Marian Krzaklewski, jako jedyny nieposeł i niesenator miał przywilej przemawiania z trybuny sejmowej. Wymuszane jednoczenie różnych tendencji w ramach wyborczych koalicji i partii wcale nie musi prowadzić do rzeczywistego wzmocnienia życia politycznego w Polsce. Prezydent uważa, że już osiągnięto wielki postęp w budowaniu sceny politycznej, i przypomina pierwszy demokratyczny Sejm z 1991 r., gdzie było wielkie rozdrobnienie partyjne. Niby racja, ale rozdrobnienie wewnątrz AWS też jest spore i gdyby prezydentem był Wałęsa, niewątpliwie mogłoby się już skończyć przedwczesnym rozwiązaniem Sejmu. Rozmawiając z "Rzeczpospolitą" Günter Grass sądzi, że Polacy do takiej demokracji nie są dostosowani. Zapytany wprost przez gazetę o ocenę obecnej sytuacji politycznej, Grass - przepraszając za szczery komentarz - mówi, że "jest to dobry przykład tego, że Polska nie jest przygotowana do liberalnej formy kapitalizmu, często przybierającej postać znaną z XIX wieku. (...) W waszym kraju większość mieszkańców mieszka na wsi i ich nic nie obchodzi wolność słowa", tak że trzeba będzie znaleźć - nie tylko na użytek Polski - nową formę podejścia do demokracji.

4.Co do tego, co jest dziewiętnastowieczne, a co nie, są jednak rozbieżne zdania. Prof. Zbigniew Pełczyński w "Życiu", zarzucając prawicy niedojrzałość i nieumiejętność, zwraca też uwagę, że utrzymuje się dziewiętnastowieczny model myślenia o tym, że parlamentarzysta ma służyć wyborcy. No to jest prawdziwy problem. Zwłaszcza że w badaniach Demoskopu 81 proc. ankietowanych zgadza się z tym, że dość szybko po wyborach zwycięzcy zapominają o swoich wyborcach. Jak to jest? Czy można się dziwić wyborcom, że tracą z wyborów na wybory zaufanie do polityków, a w takim razie całkiem rozsądnie rezygnują z udziału w wyborach? Co jest dziewiętnastowieczne: czy przekonanie, że parlamentarzysta powinien służyć swoim wyborcom, czy przekonanie, że służy narodowi, nawet jeśli wyborcy się z nim nie zgadzają? Dzisiaj nawet mieszkańcy wsi oglądają świat i Wiejską w telewizji. Dużo łatwiej więc mogą sobie wyrobić opinię na temat tego, czy są właściwie reprezentowani.

5. Czy społeczeństwo nie dojrzało do dziewiętnastowiecznej demokracji, czy też odbudowywana z takim zapałem dziewiętnastowieczna demokracja nie odpowiada dzisiejszym potrzebom i możliwościom? Na pierwszym międzynarodowym forum demokracji również zadawano sobie to pytanie, choć w obliczu oporów przeciwko demokracji, jakie stawia świat islamski czy Chińska Republika Ludowa, wydaje się ono przedwczesne. A jednak będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytanie: jakiej demokracji nam potrzeba? Zwłaszcza gdy - na co wygląda - absencja wyborcza z minionego tygodnia powtórzy się może na mniejszą, ale krajową skalę w przyszłym roku. A może z wyborów w porę zrezygnować?

Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.